– U niektórych publicystów, propagandzistów, pojawia się jakaś taka wizja, że jest drożyzna. Sytuacja, podczas której ludzie nie mogą kupować najpotrzebniejszych rzeczy. Może jeszcze ziemniaki, suchy chleb, a poza tym nic – mówił prof. Adam Glapiński podczas czwartkowej konferencji.
Płace realne w Polsce
– Otóż proszę państwa ta obniżka płac realnych zeszła do poziomu mniej więcej połowy 2021 roku. Czy w tym czasie była jakaś straszna drożyzna i nędza, i ludzie pod mostami ogryzali jakieś łupiny od ziemniaków? – pytał retorycznie prezes Narodowego Banku Polskiego.
Szef NBP nawiązał do płac średnich, które – jak stwierdził – fałszują indywidualną sytuację każdego człowieka.
– To jest poziom z 2021 roku, nie przed II wojną światową i w ziemiance, a tak to niektórzy przedstawiają – mówił Adam Glapiński, wskazując na poniższy wykres.
Adam Glapiński o drożyźnie. "Sprawdziliśmy w słownikach"
Mniej więcej od teraz, w drugiej połowie roku, te płace według wszystkich danych na niebie i ziemi będą z powrotem rosły. One stosunkowo szybko przekroczą najwyższy poziom. Cały czas polska gospodarka będzie się szybko rozwijać. To jest być może najważniejszy punkt tego wystąpienia – zaprzeczenie temu, że wynagrodzenia realne tak spadły – podał Glapiński.
– Upowszechniono słowo "drożyzna", celowo, zamiast inflacji. Co ono oznacza? Sprawdziliśmy w słownikach i oznacza to, że ceny są tak wysokie, że obywatele mają trudności z nabyciem najbardziej podstawowych dóbr. Takiej drożyzny nie ma i nie było – ocenił szef NBP.