W czwartek podczas rozmowy z wiceministrem sprawiedliwości Krzysztofem Śmiszkiem na antenie TVN24 ujawniono treść wniosku o postawienie prezesa NBP Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. Pismo zawiera aż osiem zarzutów dotyczących postępowania szefa banku centralnego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trybunał Stanu dla Glapińskiego? Komentarz do wniosku
Złożenie wniosku w sprawie prezesa Narodowego Banku Polskiego skomentował w rozmowie z money.pl prof. Marian Noga, były członek Rady Polityki Pieniężnej.
Ekonomista podkreślił umiarkowaną reakcję rynków finansowych na tę sytuację. Jego zdaniem.
Gdyby analogiczne wydarzenia miały miejsce w Wielkiej Brytanii czy Australii, waluty tych krajów znalazłyby się w poważnych tarapatach, a sytuacja finansowa państw stanęłaby w obliczu głębokiego kryzysu. Tymczasem polski złoty trzyma się relatywnie dobrze, co sugeruje, że rynki były przygotowane na taki rozwój wypadków - stwierdził rozmówca Money.pl.
Prof. Noga zaznaczył, że wniosek o postawienie Glapińskiego przed Trybunałem Stanu nie jest aktem zemsty, a walką o profesjonalny bank centralny. Przywołał swoje doświadczenia z czasów zasiadania w RPP, kiedy jako członek rady miał swobodny dostęp do wszystkich pokoi w NBP i mógł zlecać analitykom badanie inflacji.
- Tymczasem obecnie, słyszymy w mediach, że członek zarządu nie dostaje dokumentów, do analityków ma łatwego dostępu, a do tego w NBP przyznają sobie nagrody. Ja sam przez sześć lat pracy w Radzie nie otrzymał żadnej premii - podkreśla rozmówca money.pl.
Czy Adam Glapiński sam odejdzie?
Prof. Marian Noga poproszony o ocenę, czy spodziewa się, że prezes NBP sam poda się do dymisji w obliczu wniosku o Trybunał Stanu, prof. Marian Noga stwierdził, że i taka możliwość istnieje. Daje ją traktat z Maastricht.
Nie wykluczyłbym takiego kroku ze strony pana Adama Glapińskiego. Chociaż wiem, że jest to człowiek bardzo mocno związany z obozem, który przegrał wybory. Nie mam więc pewności, że szef NBP nie będzie się zmagał z naciskami w tej sprawie - stwierdził profs. Marian Noga.
Do zarzutów wobec Adama Glapińskiego rozmówca money.pl odniósł się wcześniej - zanim formalnie złożono wniosek w sprawie. - Na budynku, w którym siedzibę ma NBP, pojawiały się wielokrotnie informacje będące propagowaniem haseł wyborczych jednej partii, co jest złamaniem Traktatu z Maastricht o niezależności banku centralnego. Zapisano tam, że bank centralny nie może otrzymywać poleceń nie tylko od rządu, ale też od "osób trzecich" i z drugiej strony bank centralny nie może brać udziału w kampanii wyborczej na rzecz jednej partii, powielając jej hasła wyborcze. Ponadto na konferencjach prasowych prezes Glapiński jednoznacznie ogłaszał sukcesy rządu PiS, bardzo często były to tylko nieudokumentowane informacje - argumentuje swoją tezę ekonomista.
Oto co da złożenie wniosku o Trybunał Stanu
Jak wygląda procedura Trybunału Stanu? W rozmowie z money.pl opisała to konstytucjonalistka dr hab. Joanna Juchniewicz z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie
Jk wyjaśnia, najpierw wniosek złożony przez posłów będzie opiniować komisja. Nie wiadomo jednak, jak długo będą trwały jej prace. Dopiero po zatwierdzeniu wniosku przez ten organ dojdzie do kolejnego kroku - głosowania nad uchwałą.
Jeśli Sejm podejmie uchwałę o postawieniu prezesa NBP w stan oskarżenia przed Trybunałem Stanu, powinno to skutkować zawieszeniem go w czynnościach. Nie wiadomo czy tak będzie. Trybunał Konstytucyjny orzekł niedawno, że taki przepis jest niezgodny z ustawą zasadniczą.
Kolejnym problemem może być kwestia wyboru przewodniczącej Trybunału Stanu, którą jest I Prezes Sądu Najwyższego Julia Przyłębska. Jej wybór budzi kontrowersje ze względu na wątpliwości dotyczące legalności powołania przez obecną Krajową Radę Sądownictwa.
Ekspertka podkreśla też, że sędziowie Trybunału Stanu nie mają takich samych gwarancji niezawisłości jak sędziowie sądów powszechnych. Na czele Trybunału stoi bowiem obecna I prezes Sądu Najwyższego. I to ona wskaże skład, który ewentualnie będzie sądził szefa NBP.
Jeśli jednak TS uzna winę prezesa Glapińskiego, może orzec szereg kar - od pozbawienia urzędu, przez utratę praw wyborczych, po zakaz zajmowania kierowniczych stanowisk. Kary mogą być orzekane na okres od 2 do 10 lat.