We wtorek po posiedzeniu rządu premier Donald Tusk poinformował o dwóch istotnych projektach ustaw, które niebawem mają trafić do Sejmu. Jedną z nich ma być złożenie wniosku do Trybunału Stanu w sprawie prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego.
Wniosek o Trybunał Stanu dla Adama Glapińskiego jest przygotowany i gotowy, zostanie złożony w najbliższych dniach – mówił szef rządu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Adam Glapiński pożegna się z fotelem NBP? To nie takie proste
Jak wygląda procedura stawiania przed Trybunałem Stanu? Sęk w tym, że jest dość skomplikowana.
- Samo złożenie wstępnego wniosku przez uprawniony podmiot, grupę 115 posłów, możemy rozpatrywać w sferze politycznej. Są zarzuty we wniosku, jest sygnał, że działalność prezesa NBP mogła naruszać prawo. Ale dla sprawowania przez niego urzędu nie będzie to jeszcze od strony formalnoprawnej żadna negatywna okoliczność, bo złożenie wstępnego wniosku nie powoduje zawieszenia (prezesa NBP - przyp. red.) - tłumaczy dr hab. Joanna Juchniewicz z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.
Złożony wniosek trafia do komisji odpowiedzialności konstytucyjnej. To ona ocenia, czy istnieją podstawy do pociągnięcia danej osoby do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu. Nie jesteśmy w stanie określić jak długo będzie trwało to postępowanie. To zależy od wniosków dowodowych, szybkości pracy i wielu różnych okoliczności - dodaje konstytucjonalistka.
Sama opinia komisji niczego jeszcze nie rozstrzyga. Jeśli uzna ona, że istnieją podstawy do postawienia prezesa NBP w stan oskarżenia, następnym krokiem będzie przedstawienie Sejmowi stosownego wniosku Izbie Niższej. Wówczas konieczne jest podjęcie uchwały przez Sejm.
- I tu pojawia się pierwszy problem interpretacyjny - podkreśla ekspertka.
Jaka większość? Trybunał Konstytucyjny "namieszał"
Dalsza procedura nie jest całkowicie jasna. Powód? W styczniu Trybunał Konstytucyjny zajął się ustawą o Trybunale Stanu, konkretnie - przepisami umożliwiającymi postawienie przed TS prezesa Narodowego Banku Polskiego. W składzie orzekającym zasiadły m.in. prezes Julia Przyłębska (jako przewodnicząca) i sędzie Krystyna Pawłowicz.
- Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodne z Konstytucją przepisy ustawy o Trybunale Stanu wskazujące, że do postawienia prezesa NBP w stan oskarżenia wymagana jest bezwzględna większość głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów - przypomina dr hab. Joanna Juchniewicz.
- Trybunał Konstytucyjny wskazał, że liczba głosów konieczna do tego, żeby prezesa NBP postawić w stan oskarżenia powinna być znacznie większa. Analogiczna do postawienia w stan oskarżenia członka rady ministrów, czyli większość 3/5 ustawowej liczby posłów - wyjaśnia konstytucjonalistka.
Tylko że nie wiadomo co z tym fantem zrobić. Prawotwórcza działalność Trybunału Konstytucyjnego, który może tworzyć nowe normy prawne, nie jest możliwa. Mamy zatem do czynienia z sytuacją, że bezwzględna większość jest niezgodna z Konstytucją i że dla prezesa NBP, zdaniem TK, powinna być przewidziana większa liczba głosów - zwraca uwagę Juchniewicz.
Jej zdaniem wystarczy zwykła większość głosów, bo to wynika z ustawy zasadniczej.
- Skoro za niekonstytucyjne uznane zostały przepisy przewidujące bezwzględną większość głosów, to zastosowanie mają przepisy artykułu 120 Konstytucji mówiące o tym, że jeżeli Konstytucja czy ustawy nie stanowią inaczej, to uchwały podejmowane są zwykłą większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów - wyjaśnia.
Konstytucja przewiduje zawieszenie. Trybunał podważył przepisy
Dopiero w momencie, gdy Sejm podejmie uchwałę o postawieniu w stan oskarżenia przed Trybunałem Stanu, rusza właściwa procedura. Nie musi to jednak oznaczać, że prof. Adam Glapiński nie będzie mógł formalnie sprawować funkcji szefa NBP. Na przeszkodzie znów stanąć mogą rozbieżności w interpretacji prawa.
Mamy przepisy, które mówią, że w przypadku postawienia osoby przed Trybunałem Stanu występuje zawieszenie w czynnościach. I tu wypowiedział się jednak Trybunał Konstytucyjny. Orzekł, że takie zawieszenie wobec prezesa NBP jest niedopuszczalne. Przepisy w tym zakresie uznane zostały za niezgodne z Konstytucją - dodaje Juchniewicz.
"Nie wiemy, kogo wyznaczy pani Manowska"
Kolejny problem wiąże się z tym, że przewodniczącym Trybunału Stanu jest I Prezes Sądu Najwyższego, czyli obecnie pani Manowska. - Tylko wciąż aktualne jest istotne pytanie, czy pani Manowska została prawidłowo wybrana na urząd prezesa. Została przez prezydenta wybrana spośród dwóch kandydatów, ale samo jej bycie sędzią Sądu Najwyższego jest problematyczne, bo została wskazana przez Krajową Radę Sądownictwa ukształtowanej na podstawie - w mojej ocenie - niekonstytucyjnych przepisów - mówi nasza rozmówczyni.
- Możemy przyjąć założenie, że mamy do czynienia z prawidłowo wybranym prezesem. Tu wniosek Sejmu może napotkać na kolejną rafę. To I Prezes SN, będący przewodniczącym Trybunału Stanu, wyznacza skład orzekający. A Trybunał Stanu jest ciałem wybranym przez Senat i Sejm - dodaje.
Nietrudno zauważyć, że mamy w tym gronie osoby, które w poprzednich kadencjach sprawowały mandat parlamentarny, czy osoby reprezentujące określone poglądy polityczne. W jakimś stopniu jest to ciało polityczne. I tu jest problem, jeśli chodzi o samo orzekanie - zaznacza Juchniewicz.
Jej zdaniem, jeżeli to jest kwestia związana z orzekaniem o winie, chcielibyśmy, żeby w takich sprawach orzekali niezawiśli sędziowie. - A w przypadku Trybunału Stanu tak do końca nie jest. Nie wiemy, kogo wyznaczy pani Manowska. Mogą to być osoby wskazane przez członków PiS - a w I instancji skład orzekający stanowi czterech sędziów TS i przewodniczący - zauważa.
Kwestia późniejszego orzeczenia też jest kluczowa. - Czy mielibyśmy poczucie, że postępowanie przebiegło zgodnie z zasadami, oparte na stricte merytorycznych przesłankach, czy byłoby to orzeczenie mocno nacechowane politycznie? Mogłyby pojawić się wątpliwości co do orzeczenia, a przynajmniej ja mogłabym je mieć, patrząc przez pryzmat składu orzekającego - przyznaje konstytucjonalistka.
Zgodnie z Konstytucją sędziowie Trybunału Stanu to osoby, które w sprawowaniu swojej funkcji sędziego są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji oraz ustawom. - Musimy się opierać na tym założeniu, ale takich gwarancji, które mają sędziowie sądów powszechnych, gwarancji niezawisłości tutaj niestety nie ma. To kwestie osobistego podejścia do orzekania - mówi Juchniewicz.
Co po orzeczeniu? Katalog kar
Można założyć, że Trybunał ostatecznie wyda wyrok w sprawie Adama Glapińskiego. Konsekwencje orzeczenia również mogą być różne.
- Jeżeli Trybunał Stanu uzna ostatecznie - bo orzeka w dwóch instancjach - że osoba jest winna, ma do wykorzystania katalog kar - tłumaczy dr hab. Juchniewicz.
- Jeśli osoba uznana za winną dalej pełni swój urząd, to Trybunał orzeka pozbawienie zajmowanej funkcji. Natomiast może orzec utratę biernego i czynnego prawa wyborczego w wyborach do Sejmu, Senatu, Parlamentu Europejskiego, prezydenckich, samorządowych, zakaz zajmowania kierowniczych stanowisk lub stanowisk związanych ze szczególną odpowiedzialnością w organach państwowych oraz organizacjach społecznych, utratę wszystkich lub niektórych orderów i odznaczeń - wylicza konstytucjonalistka.
- Te kary mogą być orzeczone na okres od dwóch do 10 lat. Wykonaniem kar zajmuje się Sąd Okręgowy w Warszawie - podsumowuje rozmówczyni money.pl.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl