CBA w zeszłym tygodniu zakończyła kontrolę oświadczeń majątkowych Mariana Banasia. Według nieoficjalnych informacji ma do nich zastrzeżenia. Szef NIK, który w związku z niejasnościami wokół jego majątku nagłośnionymi przez media, był na bezpłatnym urlopie, zaraz po informacji o końcu kontroli wrócił do pracy.
Ustawa o NIK przewiduje kilka sytuacji, w których Sejm może odwołać prezesa Izby, ale żadna z nich obecnie nie ma miejsca. Pojawiają się zatem pomysły, jak podaje wtorkowa "Rzeczpospolita", by zmienić konsytuację lub ustawę.
Jednak zdaniem konstytucjonalisty z Uniwersytetu Warszawskiego Ryszarda Piotrowskiego nie można zmieniać prawa dla jednostkowego przypadku, a gdyby nawet nowe przepisy miałby zastosowanie dopiero wobec nowego prezesa NIK.
Zobacz: Afera Banasia ośmiesza Polskę. "To będzie kompromitacja"
Sprawa Mariana Banasia nie spełnia żadnej z przesłanek do jego odwołania opisanych w obowiązującej ustawie: nie zrzekł się stanowiska, nie stał się trwale niezdolny do pełnienia funkcji na skutek choroby, nie został skazany prawomocnym wyrokiem sądu za przestępstwo, nie złożył nieprawdziwego oświadczenia lustracyjnego, ani też nie ma zakazu pełnienia stanowisko kierowniczych (mógłby to orzec Trybunał Stanu).
Jakiś początek postępowania przeciwko prezesowi NIK - pisze "Rz" - mogłoby dać postępowanie karne, gdyby oczywiście były do tego podstawy. Na początku Sejm musiałby wyrazić zgodę na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej. I dopiero w takiej sytuacji można sobie wyobrazić ustawowe rozszerzenie przesłanek odwołania prezesa NIK, np. gdy z powodu aresztowania nie może pełnić dłużej niż przez trzy miesiące obowiązków. Ale to wymaga orzeczenia sądu.
– Ta nowa okoliczność odwołania szefa NIK musiałaby być określona jako nadzwyczajna – ocenia Marek Chmaj, konstytucjonalista z Uniwersytetu SWPS.
Choć w tej sprawie nie ma zgody konstytucjonalistów. Wojciech Hermeliński, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej, cytowany przez "Rz" uważa, że byłoby to jednak obejście konstytucji, i to „na wydrę”, więc jedynym wyjściem jest perswazja.
Z kolei do zmiany konstytucji PiS nie ma w parlamencie wystarczającej większości.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl