O sprawie pisze "Gazeta Wyborcza", która wskazuje, że o obsadzie kierowniczych stanowisk w KGHM osobiście decyduje Adam Lipiński, wiceprezes PiS i szef struktur tej partii na Dolnym Śląsku.
Jednym z nominatów Lipińskiego ma być Karol Kos, jego chrześniak. W 2016 r. dostał posadę dyrektora technicznego. Ojciec Kosa także pracuje w KGHM, a matka jest radną PiS. Z obojgiem Lipiński chodził do jednej klasy.
Jak pisze gazeta, w połowie 2018 roku na trop afery z udziałem Kosa wpadły wewnętrzne służby państwowej spółki, które kontrolę przeprowadziły na polecenie ówczesnego prezesa. Wykazano próby ustawienia trzech przetargów na zakup sprzętu i oprogramowania o łącznej wartości 3,2 mln zł.
Czytaj też: Lider wynagrodzeń płaci 12 tys. zł miesięcznie. Trzy państwowe firmy wśród najhojniejszych pracodawców
Raport, który jednoznacznie wskazywał na ingerencje Kosa w przetargi, których efektem był dwukrotny wzrost cen i wybór konkretnej firmy, trafił na biurko jego przełożonego Grzegorza Macha. Ten próbował spotkać się w tej sprawie z nowym prezesem KGHM Marcinem Chludzińskim, ale bezskutecznie.
Wkrótce Mach został zwolniony, a z Karolem Kosem przeprowadzono jedynie rozmową dyscyplinującą. Wkrótce zmieniono formę jego zatrudnienia z kontraktu terminowego na umowę na czas nieokreślony.
O działaniach Kosa przy przetargach nie została poinformowana prokuratura. Po rozmowie dziennikarza "Wyborczej" z prezesem KGHM doniesienie do prokuratury zostało złożone, ale nie na chrześniaka Lipińskiego, lecz na jego byłego przełożonego. Spółka zarzuca mu przekroczenie uprawnień i wyrządzenia szkody majątkowej o znacznej wartości.
Na doniesienia GW odpowiedziały władze KGHM. W oświadczeniu zapewniły, że chcą dogłębnego wyjaśnienia sytuacji i przekonują, iż spółka nie poniosła przez to strat finansowych.
"Zmiany w przetargach, o których pisze 'Gazeta Wyborcza', nie spowodowały strat finansowych w KGHM Polska Miedź SA. Jeden z przetargów został unieważniony, w przypadku drugiego doszło do zmiany trybu przetargu. W trzecim przypadku, konsekwencją było kilkumiesięczne opóźnienie wdrożenia rozwiązania. Ustalenia pionu bezpieczeństwa nie wykazały, aby ingerencja dyrektora ds. technicznych miała znamiona działań celowych i nie wskazuje na próbę nadużycia zajmowanego stanowiska" - czytamy w oświadczeniu. Więcej na ten temat piszemy TUTAJ.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl