Jak pisze środowa "Rzeczpospolita", w tej kadencji posłowie nie zdążą się już zająć wprowadzeniem ewentualnych przepisów. Mają bowiem na głowie znacznie więcej ustaw, które trzeba uchwalić "na wczoraj". A zostały już tylko dwa posiedzenia Sejmu do końca kadencji.
Zresztą sama Agata Duda nie jest wielką zwolenniczką takiego rozwiązania. Podobnie jak sam prezydent, który w rozmowie w WP podkreślał na początku roku, że jego żona może pracować pro bono.
Parlamentarzyści PiS jeszcze jesienią ubiegłego roku zapowiadali przygotowanie ustawy, która regulowałaby status pierwszej damy. Obecnie nie może ona pracować, nie ma własnego dochodu, a więc i opłaconych składek. Tym samym każda kadencja oznacza ubytek w emeryturze.
Obejrzyj: Podatek handlowy? Nie łudźmy się: będzie drożej
- Oczekujemy do pierwszej damy, że zrezygnuje z pracy zawodowej i będzie pełnić funkcje reprezentacyjne, prowadzić działalność charytatywną. Pierwsze damy powinny otrzymywać normalne pensje, mieć etat – przekonywał wóczas wicemarszałek Senatu Adam Bielan.
To było drugie podejście obozu władzy do tej kwestii.
Pierwsze miało miejsce jeszcze w 2016 roku. Wówczas ustawa miała wprowadzać pensje nie tylko dla pierwszej damy, ale jednocześnie podnieść je dla pozostałych osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe.
Projekt spotkał się z olbrzymią krytyką, dlatego PiS postanowił się z niego wycofać. Tym samym upadła również kwestia pensji dla pierwszej damy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl