Miało być sprawniej i bez oszukiwania. Ustawodawca przygotował prawo, które m.in. nakłada dodatkowe kary na pracodawcę, który wypłaca wynagrodzenie (lub choćby jego część) dłużnikowi alimentacyjnemu "pod stołem", wyłączając tym samym te pieniądze spod egzekucji komorniczej. W rezultacie wierzyciele alimentacyjni, czyli w praktyce samotny rodzic, który wychowuje dziecko po rozstaniu, miał łatwiej uzyskać zasądzone na dziecko pieniądze.
Kierunek zmian może i słuszny, ale wykonanie wadliwe. "Rzeczpospolita" przytacza dane Inspekcji Pracy, z których wynika, że do tej pory skontrolowano pod tym kątem zaledwie 13 pracodawców. Nie nałożono żadnej grzywny. A te są niebagatelne – kary za "ułatwianie życia" dłużnikom alimentacyjnym mogą wynieść nawet 45 tys. zł.
Czy to wynik tego, że pracodawcy nie zatrudniają na czarno? Nie w tym rzecz. Dopóki nie ruszy rejestr dłużników alimentacyjnych, pracodawcy nie będą wiedzieli, kto ma zobowiązania względem swoich dzieci. Nie mogą oczekiwać podania takiej informacji przed podjęciem pracy.
Art. 221 Kodeksu pracy określa, jakich informacji może oczekiwać pracodawca przed zatrudnieniem i nie ma wśród nich kwestii zalegania z alimentami. Stworzono więc prawo, które uspokaja sumienie ustawodawcy, ale nie ułatwia życia wierzycielom.
Krajowy Rejestr Zadłużonych ma ruszyć w lipcu. Czy jego uruchomienie, niczym zaklęcie, z dnia na dzień zmieni sytuację samotnych rodziców, którzy nie mogą się doprosić od niesolidnego dłużnik tego, co im się należy? Niekoniecznie. Mądre i przemyślane prawo jest oczywiście konieczne, by egzekwować zadłużenie, ale równie ważna jest zmiana sposobu myślenia nie tylko dłużników, ale też ludzi, którzy ich otaczają. Na "ukrywanie dłużnika" jest bowiem w Polsce duże przyzwolenie społeczne.
Tak mówił o tym w rozmowie z money.pl Andrzej Ritmann, rzecznik prasowy Izby Komorniczej w Łodzi.
- Dłużnicy alimentacyjni bardzo często mają pieniądze, ale nie płacą, bo wyznają zasadę, że "na byłe dzieci nie płacą". "Bo to zła kobieta była". Nie żartuję - to są cytaty z dłużników i to nierzadkie. Trudno mi stać po ich stronie - mówi Ritmann. - Do tego często powstaje coś, co nazywam "zorganizowaną grupą wspierania dłużnika". Wchodzi do niej obecny partner, pracodawca, rodzice. Kryją i chwalą dłużnika, że taki sprytny, bo wykiwał komornika. Na pewno komornika? – pytał retorycznie rzecznik prasowy Izby Komorniczej w Łodzi.
Bez zmiany postrzegania alimentów, obowiązków względem dzieci i postawy dłużników alimentacyjnych żadna regulacja nie poprawi sytuacji, bo kto chce oszukać, ten znajdzie sposób. I zawsze znajdzie sposób, by wybielić swój czyn w oczach innych.