Zdaniem "Foreign Affairs" zachodnie sankcje mogą nie zmienić moskiewskiego sposobu myślenia, ale na pewno zadają ból części rosyjskiego społeczeństwa. Szczególnie elicie kraju i miejskiej klasie średniej.
PAP opisuje, że według magazynu Władimir Putin nauczył się wykorzystywać nierówności ekonomiczne przy tworzeniu społecznego poparcia. Putin opiera się na różnicach między tym, co rosyjska badaczka Natalia Zubarewicz nazywa "czterema Rosjami".
Jest kilka Rosji. Każda inna
Pierwsza Rosja składa się z mieszkańców dużych miast, ci w dużej mierze są kulturowo związani z Zachodem. Są oni źródłem większości opozycji wobec Putina, jednak jest to tylko 20 proc. populacji.
Trzy inne Rosje to mieszkańcy biedniejszych miast przemysłowych, którzy odczuwają nostalgię za sowiecką przeszłością; kolejne grupy to ludzie, którzy żyją w upadających, permanentnie niedofinansowanych miejscowościach i wreszcie wieloetniczni nie-Rosjanie z północnego Kaukazu (w tym z Czeczenii) i południowej Syberii - opisuje PAP.
I to właśnie mieszkańcy tych trzech Rosji wspierają dyktatora Władimira Putina. Dlaczego? Ich los jest uzależniony od dotacji państwa oraz utożsamiają się z takimi wartościami jak hierarchia.
Burzliwa historia Rosji sprawiła, że większość jej ludności chce silnego przywódcy i konsolidacji kraju - nie demokracji, praw obywatelskich i narodowego samostanowienia - napisano w "Foreign Affairs".
Rosjanie czekali na "siłacza"
"To nic dziwnego, że tak wielu Rosjan oczekiwało siłacza jak Putin, który obiecał obronić ich przed wrogim światem i odnowić rosyjskie imperium. (...) Nic z tego nie wróży dobrze Zachodowi, który chce upadku systemu Putina, albo aby walczący Ukraińcy pokonali rosyjską machinę wojenną. (... ) upadek Związku Sowieckiego nie musi stanowić zapowiedzi drogi obecnej Rosji, nie oznacza to, że działania Zachodu nie będą miały wpływu na przyszłość kraju. Istnieje konsensus między zachodnimi a bystrymi rosyjskimi ekonomistami, że w perspektywie długoterminowej sankcje spowodują, że rosyjska gospodarka się skurczy, podczas gdy zakłócenia w łańcuchu dostaw będą rosły - napisano w artykule.
Dodano, że bez zagranicznej wiedzy i doświadczenia "efektywność rosyjskiej produkcji i jakość dóbr powróci do stanu, w którym się znajdowały na początku lat 90."
Będzie rosyjska zawierucha?
Magazyn zastanawia się, czy w dłuższej perspektywie Federacja Rosyjska może zostać poważnie osłabiona. Możliwy jest wzrost tendencji separatystycznych np. w Czeczeni, jeśli Kreml przestanie płacić jej mieszkańcom.
Napięcia wzrosną między Moskwą - gdzie zgromadzone są pieniądze - a miastami i regionami przemysłowymi, które są zależne od importu i eksportu. Najprawdopodobniej dojdzie do tego we wschodniej Syberii i środkowym Powołżu, regionach, w których wydobywana jest ropa naftowa, a które mogą być zmuszone do oddawania Kremlowi coraz większych udziałów z kurczących się zysków - napisano w "Foreign Affairs".
Nie zmienia to jednak faktu, że sankcje są kluczowe. One mają "stopniowo drenować rosyjską sakiewkę wojenną, a wraz z nią, zdolność bojową kraju. W obliczu narastających komplikacji na polu bitwy Kreml może zgodzić się na niełatwy rozejm".