Reżim Putina wciąż podkreśla, że sankcje Unii Europejskiej czy Stanów Zjednoczonych nie zmienią polityki kraju względem Ukrainy. Jeszcze w połowie kwietnia rosyjski dyktator mówił, że "Zachód sam strzela sobie samobója". Rzeczywistość wygląda jednak inaczej, niż głosi to kremlowska propaganda.
Już spadają realne dochody Rosjan, a to oznacza, że mogą kupić mniej towarów i zapłacić za mniej usług niż przed inwazją na Ukrainę. Zarabiają też znacznie mniej.
Firmy często oferują swoim pracownikom wybór: albo masowe zwolnienia, albo cięcia płac. Z reguły pracownicy nie chcą zostać z pustymi rękoma, więc godzą się na takie warunki – tłumaczy ekonomista Władimir Szewczenko.
Część rosyjskich przedsiębiorstw, także tych z państwowym kapitałem, oferuje pracownikom możliwość dalszej pracy, ale w niepełnym wymiarze godzin. Co oczywiście prowadzi do niższego wynagrodzenia. Do tego rośnie inflacja (na początku czerwca wyniosła 17 proc.).
Rosjanie biednieją, ale "rzeczywistej skali kryzysu jeszcze nie odczuli" – zauważają dziennikarze Vot Tak, portalu należącego do Biełsatu. W Rosji już doszło do technicznego bankructwa. To akurat w niedalekiej przyszłości nie powinno wpłynąć bezpośrednio na przeciętnych Rosjan, ale jedno jest pewne: sankcje uderzą z opóźnieniem.
Nałożone na Rosję sankcje są jak góra lodowa, która w 90 proc. znajduje się pod wodą. Kapitan Titanica po prostu nie rozumiał, z czym ma do czynienia, a świadomość przyszła 90 minut później, kiedy statek zatonął. Rosję czeka mniej więcej to samo – uważa Władimir Szewczenko.
Kryzys w motoryzacji
Ciężkie czasy widać już w branży motoryzacyjnej. Przestają działać fabryki, koncern AvtoVAZ zmniejsza produkcję. Następuje reakcja łańcuchowa. Dostawcy komponentów mają mniej zamówień, spada produkcja silników i części zamiennych w kolejnych firmach.
Przykład? Zakład Severstal sprzedawał metal do karoserii. Zamówień jest mniej, więc mniej produkują firmy, które zaopatrywały to przedsiębiorstwo w węgiel, gaz, rudę. Ograniczane jest wydobycie przez zakłady wydobywcze i przetwórcze. Firma, zamiast 20 wywrotek będzie potrzebować np. dziesięć. Kryzys będzie się rozszerzał stopniowo, krok po kroku.
"Pracownicy AvtoVAZ, Severstalu i wszystkich innych przedsiębiorstw jeździli z rodzinami np. w każdą sobotę na obiad do kawiarni. Teraz ich na to nie stać i chodzą do restauracji tylko raz w miesiącu. Przychody tych biznesów spadają. Kawiarnie mogą albo masowo redukować personel, albo obniżać wynagrodzenia. W ekonomii zjawisko to nazywane jest efektem mnożnikowym" – wskazują dziennikarze Vot Tak.
To jak guz nowotworowy z przerzutami, procesy stopniowo rozprzestrzeniają się w gospodarce – podkreśla Szewczenko.
Waszyngton ważniejszy od Moskwy
Kreml liczy na wsparcie gospodarcze Chin. Jednak dla Państwa Środka nadal ważniejszym partnerem są Stany Zjednoczone. Dziennikarze przypominają, że obroty handlowe między Rosją a Chinami w ubiegłym roku wyniosły około 150 mld dol. Z kolei między USA i Chinami było to 755 mld dol.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jeden z rosyjskich ekonomistów, który pragnie zachować anonimowość, zauważa, że "wojna nie skończy się jutro, a sankcje nie zostaną zniesione". Jego zdaniem towarzysze z Biura Politycznego 2.0. nie mogą stracić twarzy. Dlatego albo będą walczyć o zwycięstwo do samego końca, albo sami rzucą się sobie do gardeł.
Huawei już opuszcza rosyjski rynek. Nie robi tego głośno, jak firmy europejskie, tylko wychodzi po angielsku. I to jest niezwykle uderzający przykład – stwierdza ekonomista.
I dodaje, że do Rosji praktycznie nie docierają żadne nawozy, co może doprowadzić do problemów z uprawami. Wzrosną ceny żywności i spadnie poziom życia.
Ze statystyk rządowego Rosstatu wynika, że już teraz prawie 21 mln Rosjan żyje poniżej granicy ubóstwa (to dane z pierwszego kwartału 2022 r.). Oznacza to, że miesięczny dochód 14 proc. obywateli nie przekracza 12 916 rubli (1087,76 zł).