Po raz pierwszy od ponad stu lat Rosja nie spłaciła zagranicznego długu. Chodzi o 100 mln dol. odsetek od dwóch obligacji rządowych w dolarach i euro, które miała uregulować do niedzieli, ale nie była tego w stanie zrobić przez nałożone na nią sankcje za wojnę w Ukrainie. Federacja technicznie zbankrutowała. Co to oznacza w praktyce?
– Teoretycznie brzmi groźnie, ale praktycznie nie rodzi żadnych skutków dla tego kraju. Rosja nie jest bankrutem. Dysponuje miliardami dolarów, a więc ma pieniądze na spłatę zadłużenia wobec innych krajów, tyle że jej to uniemożliwiliśmy, nakładając na nią sankcje. Do tej pory radziła sobie z ich omijaniem. Prędzej czy później techniczne bankructwo musiało jednak nastąpić, bo Zachód sukcesywnie domykał wszelkie furtki w tym zakresie – tłumaczy w rozmowie z money.pl Piotr Kuczyński, analityk Domu Inwestycyjnego Xelion.
Obecne zadłużenie Rosji jest niewielkie – wynosi około 18 proc. PKB. To zupełnie inna sytuacja niż podczas ostatniego bankructwa w 1998 r. (dotyczyło długu krajowego, a nie zagranicznego, z którego Rosja nie wywiązała się obecnie, a także ponad sto lat temu) – wtedy przekraczało 140 proc. PKB.
Jakub Rybacki oraz Marcin Klucznik z Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) uważają, że państwo rosyjskie będzie dalej w stanie regulować zobowiązania w krajowej walucie, w tym wypłacać świadczenia emerytalne czy wynagrodzenia dla sektora publicznego. Jak wskazują w komentarzu PIE, najważniejszą konsekwencją technicznego bankructwa będzie utrata zaufania do gospodarki rosyjskiej, która opóźni jej powrót na rynki finansowe po zakończeniu konfliktu.
Techniczne bankructwo Rosji to problem dla zachodnich banków. Jak duży?
Techniczne bankructwo to przede wszystkim problem dla wierzycieli Rosji. Mowa o europejskich bankach, w szczególności włoskich i niemieckich, które kupowały najwięcej papierów wartościowych tego kraju. Piotr Kuczyński uważa jednak, że prędzej czy później odzyskają one należne im pieniądze. Podkreśla, że problem ten nawet w najmniejszym stopniu nie przekłada się na Polskę.
Jakub Rybacki przewiduje natomiast, że wierzyciele Rosji prawdopodobnie zaczną też domagać się spłaty kapitału i rozpoczną postępowania w sądach arbitrażowych. Jego zdaniem procesy sądowe mogą doprowadzić do zajęcia zamrożonych aktywów zagranicznych Rosji. Dodaje, że w efekcie Unia Europejska jeszcze przez wiele lat będzie wstrzymywać relacje gospodarcze z Rosją.
Marcin Klucznik zauważa, że bankructwo może wstrzymać decyzje o lokowaniu kapitału w Rosji ze strony niektórych państw Azji, jednak skala tych inwestycji jest mała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosja powtórzy scenariusz grecki?
Według ekspertów PIE Rosję może spotkać podobny los co Grecję, której zadłużenie na początku minionej dekady wyniosło 150 proc. i pojawiły się problemy z obsługą długu. Przypominają, że Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) oraz UE udzieliły jej wtedy pomocy finansowej, która była uzależniona od reform gospodarczych. Grecki rząd był zmuszony ciąć wydatki i zwiększyć wpływy do budżetu. To spowodowało silne skurczenie się gospodarki i ogromny wzrost bezrobocia.
Eksperci PIE zwracają uwagę, że Grecja do dziś mierzy się z konsekwencjami tych problemów – bezrobocie wciąż sięga 13 proc., a kraj osiąga zdecydowanie słabszy wzrost gospodarczy niż inne państwa UE. Sugerują, że w podobnej sytuacji może znaleźć się rosyjska gospodarka.
Piotr Kuczyński zwraca uwagę na brak reakcji rynków na bankructwo techniczne Rosji.
– Rynki akcji zupełnie zlekceważyły doniesienia na ten temat. Najlepiej świadczą o tym dzisiejsze wzrosty indeksów na świecie. Rynek oczekiwał takiego scenariusza i już go zdyskontował, czyli uwzględnił to ryzyko w bieżącej wycenie aktywów – ocenia Kuczyński.
Jego zdaniem sankcje to nieskuteczne narządzie.
– Myślenie, że w bardzo krótkim czasie zakończą one wojnę w Ukrainie, jest naiwne. W dalszym ciągu wiele krajów utrzymuje stosunki dyplomatyczno-gospodarcze z Rosją. Kategorycznie zerwały je państwa zachodnie. Dlatego Rosjanie nie będą się przejmować bankructwem technicznym, bo mogą z tym statusem nadal funkcjonować. Za ileś lat z powrotem dojdzie do współpracy pomiędzy Rosją a Zachodem – uważa Piotr Kuczyński.
Podaje przykład Kuby, Wenezueli czy Iranu.
– Owszem gospodarki tych autorytarnych krajów ucierpiały przez nakładane na nie sankcje, niemniej te kraje wciąż istnieją i latami trzymają społeczeństwo pod ścisłą kontrolą – mówi Kuczyński.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl