Kosaczew w swojej wypowiedzi, cytowanej przez RIA Novosti, stwierdził, że bankructwo "zostało ogłoszone" przez "zachodnią agencję informacyjną" – odniósł się tym samym do informacji Bloomberga na ten temat.
Rosja reaguje na swoją niewypłacalność. Obarcza winą Zachód
Takie doniesienia "podważają reputację kontrahentów Moskwy – powiedział wiceprzewodniczący Rady.
Jest to próba celowego sprowokowania upadku globalnego systemu finansowego – podkreślił Kosaczew.
Nie wyjaśnił jednak, w jaki sposób światowy system finansowy miałby się załamać tylko z powodu problemów Rosji.
Kosaczew zaznaczył też, że niewypłacalność Rosji to "bezprecedensowe zjawisko w historii ludzkości". Według niego problem ten wystąpił "nie z powodu niewypłacalności strony ponoszącej zobowiązania, ale z powodu czysto politycznych względów innych podmiotów kontrolujących przepływy finansowe Zachodu".
Wiceszef Rady zastrzegł, że nie ma mowy o niewypłacalności Rosji, a jedynie o "spowodowanym przez człowieka, sztucznym załamaniu się systemu międzynarodowych rozliczeń finansowych". Tym samym przedstawiciel Kremla przyznał pośrednio, że Rosja nie mogła rozliczyć swoich zobowiązań, ale winą za to obarczył inne państwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przypomnijmy, że w niedzielę upłynął termin zapłaty 100 mln dolarów odsetek od dwóch obligacji rządowych wyemitowanych w dolarach i euro. Rosja miała dokonać płatności 27 maja, ale nie zrobiła tego. Następnie wprowadzono 30-dniowy okres karencji, który w niedzielę dobiegł końca. To efekt m.in. sankcji w postaci zamrożenia rosyjskich rezerw walutowych banku centralnego i odłączenia Rosji od systemu rozliczeń SWIFT.
Jak wskazywał Bloomberg, jest to pierwsze ogłoszenie niewypłacalności przez Rosję od 1917 r. Agencja zaznaczała jednak, że jest to bankructwo wyłącznie techniczne i symboliczne, które nie będzie mieć większego wpływu na rosyjską gospodarkę.
Symboliczność niewypłacalności Rosji widać też w reakcji kursu rubla do dolara – rosyjska waluta umacniała się o ok. 0,2 proc. do godziny 12.00, a za jeden dolar trzeba płacić obecnie ok. 53,7 rubla, podczas gdy z samego rana było to ok. 54,2 rubla. Taki zakres zmiany kursu nie jest jednak niczym niestandardowym w ostatnim czasie. Co więcej, waluta Rosji umacnia się regularnie od marca - od momentu załamania kursu, tuż po rozpoczęciu wojny w Ukrainie, do teraz rubel zyskał ponad 40 proc. na wartości.
Minister finansów Rosji ogłosił wcześniej, że Moskwa "wypełniła wszystkie swoje zobowiązania" dotyczące dwóch euroobligacji denominowanych w dolarach "w całości", dokonując płatności w odpowiednim czasie. Podkreślił, że Federacja Rosyjska dokonała płatności odsetek we własnej walucie – rublach – do Krajowego Depozytu Rozliczeniowego, starając się uniknąć niewypłacalności państwa.