Prezydent w jednoznaczny sposób skomentował spór o TVP w swoim orędziu, wygłoszonym 31 grudnia 2023 r. Stwierdził m.in., że koalicja rządząca "złamała zasady" dotyczące państwa prawa i "dobrych politycznych obyczajów".
Prezydent w orędziu o "wyłączonym sygnale" TVP
- Po raz pierwszy w wolnej Polsce, po 1989 r., doszło do próby siłowego przejęcia mediów publicznych, wyłączono sygnał telewizyjny niektórych kanałów, a programy informacyjne przestały nadawać. Wreszcie, postawiono Telewizję Polską, Polskie Radio i Polską Agencję Prasową w stan likwidacji - mówił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prezydent przypomniał tym samym sytuację, w której - na skutek zmian w TVP, wprowadzanych przez nowy rząd - wyłączono sygnał stacji TVP Info i nie nadawano "Teleexpresu". Jak wówczas oszacował serwis press.pl, należący do branżowego czasopisma "Press", straty wynikające z braku nadawania mogą sięgnąć nawet kilku milionów złotych.
Ekspert Maciej Rzeżuchowski, wiceprezes agencji mediowej Media Context, wyjaśniał wtedy, że trudno jest jednoznacznie oszacować straty finansowe TVP. Na ich ostateczną wysokość wpływa bowiem szereg zmiennych, a także różne formy zakupu, deklaracje i poddeklaracje poszczególnych reklamodawców, a tym samym różne warunki sprzedaży.
Z jego szacunków wynikało jednak, że kanał TVP Info mógłby generować dziennie ok. 130 tys. zł netto z reklam i sponsoringu. Do szacunków skorzystał z danych generowanych w grudniu 2023 r. Z kolei "Teleexpress" mógłby przynosić ok. 20 tys. zł dziennie netto.
W najgorszym wariancie więc, w skali miesiąca, TVP mogłaby stracić nawet 4 mln zł z powodu wyłączenia sygnału TVP Info i braku "Teleexpressu". Rzeżuchowski podkreślał jednak, że to mało prawdopodobny scenariusz. Nie zmienia to faktu, że straty spowodowane brakiem sygnału mogą być liczone przez telewizję w dziesiątkach tysięcy.
Chaos w TVP po zmianach nowego rządu
Andrzej Duda odniósł się w swoim orędziu również całościowo do sytuacji TVP. - Chciałbym to wyraźnie powiedzieć: rządzący mogą reformować media publiczne, ale musi się to odbywać zgodnie z prawem. Zawsze byłem i jestem, na taką dyskusję dotyczącą zmian prawnych, otwarty, jednak z mojej strony nigdy nie będzie zgody na łamanie konstytucji, a z taką sytuacją niestety mamy do czynienia - ocenił Duda.
Spór o media publiczne rozpoczął się w ubiegłym tygodniu, kiedy resort kultury podał, że nowy minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz odwołał dotychczasowych prezesów zarządów: Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej i ich rady nadzorcze.
Minister kultury powołał też nowe rady nadzorcze spółek, a one wybrały nowe zarządy. MKiDN wyjaśniło, że to następstwo uchwały Sejmu, w której posłowie wezwali Skarb Państwa do przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych oraz Polskiej Agencji Prasowej.
W odpowiedzi politycy związani z Prawem i Sprawiedliwością rozpoczęli "okupację" siedzib mediów publicznych. Doszło do przepychanek między zwolennikami nowych i starych władz.
Już na początku obecnego tygodnia Maciej Łopiński w liście opublikowanym na mediach społecznościowych przekazał, że 24 grudnia został powołany na p.o. prezesa TVP w związku z rezygnacją dotychczasowego prezesa Mateusza Matyszkowicza. Decyzję tę podjęła poprzednia rada nadzorcza, w której on sam zasiadał. Następnie Rada Mediów Narodowych zdecydowała, że nowym szefem zarządu telewizji zostanie Michał Adamczyk, który wcześniej był prezenterem "Wiadomości".
Do chaosu prawnego wokół TVP i szerzej mediów publicznych obiekcje ma też Andrzej Duda. Prezydent zarzuca nowej większości sejmowej "rażące łamanie Konstytucji i zasad demokratycznego państwa prawa". Tym właśnie uzasadnił swoje weto dla ustawy okołobudżetowej, gdyż znalazły się w niej zapisy o dotacji dla mediów publicznych.
W odpowiedzi Bartłomiej Sienkiewicz postawił w stan likwidacji spółki mediów publicznych. Uzasadnił to faktem, że ich sytuacja finansowa i brak perspektywy dotacji ze strony budżetu, wymuszają konieczność restrukturyzacji firm.