Co jednych cieszy, innych przyprawia o prawdziwy ból głowy. Z jednej strony dobrze, że od ponad roku przejezdny jest cały odcinek autostrady A1 w okolicach Częstochowy. Tyle tylko, że hałas na nowym odcinku jest tak duży, że skutecznie wytrąca z równowagi nawet tych, którzy mieszkają w odległości 2-3 kilometrów od drogi. Samorządowcy i mieszańcy domagają się przeprowadzenia pomiarów hałasu i ustalenia, co poszło nie tak przybudowie i w jaki sposób naprawić fuszerkę. Okazuje się jednak, że choć termin pomiaru został wyznaczony, to jednak badania nie odbędą się, a mieszkańcom przyjdzie na to poczekać – informuje częstochowska "Gazeta Wyborcza".
Odpowiedzialna za inwestycję GDDKiA wyjaśnia, że analiza hałasu powinna zostać przeprowadzona po roku od oddania drogi do użytkowania. Omawiany odcinek wprawdzie został już oddany, ale nie został jeszcze ukończony, gdyż wciąż nie dokończone są miejsca obsługi podróżnych, trwają też prace na jednym z odcinków. Jednym słowem: termin wcale jeszcze nie zaczął płynąć.
Takimi słowami nie są usatysfakcjonowani ani mieszkający w pobliżu autostrady, ani władze miasta. W rozmowie z "GW" zastępca prezydenta Częstochowy Piotr Grzybowski zapowiedział, że tak tego nie zostawi. - Będziemy się domagać uzupełnienia ekranów, trzeba też pomyśleć o dodatkowych "zielonych" barierach – obiecał mieszkańcom.