W ciągu ostatnich dwóch dni doszło do dwóch awarii dwóch podmorskich kabli telekomunikacyjnych, łączącego Finlandię z Niemcami oraz Litwę ze Szwecją. Przyczyny usterek nie są znane.
Niemiecki minister obrony Boris Pistorius we wtorek (19 listopada) uznał uszkodzenie kabli na dnie Bałtyku za akt sabotażu. Krajowe Biuro Śledcze Finlandii rozpoczęło w tej sprawie dochodzenie.
- Nie mamy wystarczających informacji, aby powiedzieć, co się dokładnie stało - powiedział natomiast Vilmantas Vitkauskas, szef litewskiego Krajowego Centrum Zarządzania Kryzysowego (NKVC).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dodał, że "jeśli jest to uszkodzenie mechaniczne lub fizyczne, najprawdopodobniej jest to działanie celowe lub niezamierzone zaniedbanie". Podkreślił też, że na razie nie można wykluczyć żadnej wersji.
- Zawsze należy zacząć od najbardziej złożonej i niebezpiecznej - sabotażu lub dywersji - zaznaczył szef NKVC.
Awarie czy sabotaż?
W niedzielę (17 listopada) doszło do uszkodzenia podmorskiego kabla telekomunikacyjnego, który biegnie na dnie Bałtyku między Litwą a Szwecją – poinformował w poniedziałek koncern Telia.
Tego samego dnia fińska firma Cinia ogłosiła przerwanie podobnego kabla łączącego Helsinki z niemieckim Rostockiem.
Nikt nie wierzy, że te kable zostały przecięte przypadkowo. Nie chcę też wierzyć w wersje, że to były kotwice, które przypadkowo spowodowały uszkodzenie kabli" - powiedział szef niemieckiego MON przed spotkaniem z ministrami obrony UE w Brukseli, cytowany przez agencję Reutera.
- Dlatego musimy stwierdzić, nie wiedząc dokładnie, od kogo pochodzi, że jest to działanie "hybrydowe". I musimy również założyć, nie wiedząc jeszcze, że jest to sabotaż - podkreślił Boris Pistorius.