Szejna w poniedziałek w Radiu ZET był pytany o sprawę udzielenia przez węgierski rząd azylu politycznego byłemu wiceszefowi MS, posłowi PiS Marcinowi Romanowskiemu, za którym został wystawiony Europejski Nakaz Aresztowania. Romanowski podejrzany jest m.in. o ustawianie konkursów na wielomilionowe dotacje z Funduszu Sprawiedliwości, który nadzorował, gdy był wiceministrem sprawiedliwości.
Szejna wskazywał, że - pomimo decyzji rządu Węgier ws. udzielenia azylu Romanowskiemu - "węgierski sąd, jeśli byłby niezależny i niezawisły, może orzec, że ENA wobec Romanowskiego powinien zostać wykonany".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Węgry naruszyły zasadę lojalnej współpracy"
Pytany, co jeśli węgierski sąd nie wyda takiego orzeczenia, szef MSZ odparł: "Będziemy kontynuować naszą politykę". - Po pierwsze, mamy art 4. ust. 3 Traktatu o Unii Europejskiej, który jasno stanowi, że Węgry naruszyły zasadę lojalnej współpracy. Sięgniemy po art. 259 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Krótko mówiąc, jesteśmy zdecydowani poprowadzić Węgry przed Trybunał Sprawiedliwości UE"- powiedział.
Art. 259 TFUE mówi, że każde państwo członkowskie UE może wnieść sprawę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, jeśli uzna, że inne państwo członkowskie uchybiło jednemu z zobowiązań, które na nim ciążą na mocy Traktatów. Z kolei art. 4 ust. 3 TUE mówi m.in., że "państwa członkowskie ułatwiają wypełnianie przez Unię jej zadań i powstrzymują się od podejmowania wszelkich środków, które mogłyby zagrażać urzeczywistnieniu celów Unii".
Przyznanie azylu Romanowskiemu potwierdził w ubiegłym tygodniu szef kancelarii premiera Viktora Orbana - Gergely Gulyas, który argumentował, że decyzja ta wynika z przekonania władz węgierskich o tym, że w Polsce trwa kryzys praworządności.
Powodem tej decyzji mają być - jak pisał obrońca Romanowskiego, mec. Bartosz Lewandowski - działania naruszające prawa i wolności Romanowskiego, które podejmuje polski rząd i podległa mu Prokuratura Krajowa, a także ingerencje polityków rządzącej większości w śledztwo, w którym podejrzanym jest m.in. poseł PiS. Ponadto Romanowski uznał, że nie może liczyć w Polsce na sprawiedliwy proces sądowy; to z kolei ma być spowodowane "politycznym zaangażowaniem części sędziów jawnie popierających obecnego ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego Adama Bodnara".
Romanowski zadeklarował w poniedziałek, że wróci z Węgier do Polski w ciągu 6 godzin, jeżeli zostaną spełnione jego warunki. Wymienił w tym kontekście m.in. opublikowanie wyroków TK, które - jego zdaniem - są nielegalnie blokowane.
Co prokuratura zarzuca Marcinowi Romanowskiemu
Śledztwo Prokuratury Krajowej w sprawie Funduszu Sprawiedliwości trwa od lutego 2024 r. To postępowanie rozwojowe, obecnie obejmujące kilkanaście wątków, które toczy się m.in. w sprawie przekroczenia w ubiegłych latach uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez ministra sprawiedliwości oraz urzędników resortu, którzy byli odpowiedzialni za pieniądze z funduszu. W przypadku Romanowskiego, który w latach 2019-2023 był wiceszefem MS nadzorującym Fundusz Sprawiedliwości, prokuratura zarzuca mu popełnienie 11 przestępstw m.in. udział w zorganizowanej grupie przestępczej i ustawianie konkursów na pieniądze z tego funduszu.
Szef Prokuratury Krajowej Dariusz Korneluk 20 grudnia zapowiedział skierowanie do Sejmu kolejnego wniosku o zgodę na pociągnięcie Romanowskiego do odpowiedzialności karnej, ponieważ planowane jest wobec niego ogłoszenie dodatkowych siedmiu zarzutów.
Przestępstwa Romanowskiego miały polegać m.in. "na wskazywaniu podległym pracownikom podmiotów, które powinny wygrać konkursy na dotacje z Funduszu Sprawiedliwości". Polityk miał też zlecać poprawę błędnych ofert przed ich zgłoszeniem oraz dopuszczał do udzielenia dotacji podmiotom, które nie spełniały wymogów formalnych i materialnych. Zarzuty dotyczą również przywłaszczenia pieniędzy w łącznej kwocie ponad 107 mln złotych oraz usiłowania przywłaszczenia pieniędzy w kwocie ponad 58 mln złotych.