Oprócz krwi Rosja podczas inwazji na Ukrainę traci również pieniądze - wskazuje James Stavridis, emerytowany admirał marynarki wojennej USA i były naczelny dowódca Sił Sojuszniczych NATO, w komentarzu dla Bloomberga.
- Wojna jest kosztowna, zwłaszcza gdy źródła twardej waluty wysychają z powodu zachodnich sankcji. A znaczna część zasobów wojennych, na które liczył Putin - ponad 600 mld dol. - została zablokowana przez zachodnie instytucje na mocy sankcji - zwraca uwagę Stavridis.
Powołuje się na doniesienia, że rosyjskie odrzutowce wykonują dziennie aż 200 lotów, zużywając przy tym ogromne ilości paliwa i części zamiennych, o które będzie coraz trudniej ze względu na sankcje.
Ukraina twierdzi, że zestrzeliła ponad 50 samolotów (według ukraińskiej armii to już ponad 80 samolotów; stan na 16 marca - przyp. red.), których koszt wynosi od 20 do 50 mln dol. za sztukę. Jeden z ostatnich szacunków wskazuje, że koszty wojny sięgają miliardów dziennie. W tym tempie Putinowi skończą się pieniądze, zanim straci poparcie opinii publicznej - ocenia Stavridis.
Stavridis: Rosjanie nie mają wyrafinowanej armii na miarę XXI w.
Emerytowany admirał w komentarzu pisze, że pytanie, jakie słyszy w ostatnim czasie najczęściej, brzmi: co się dzieje z rosyjskim wojskiem. Jego zdaniem dotychczasowy przebieg wojny w Ukrainie pokazuje, że Rosjanie wcale nie prezentują się jako wyrafinowana armia XXI w., a raczej jako tępa siła w stylu wojsk z okresu II wojny światowej.
Były dowódca NATO wymienia trzy główne problemy Rosji, z których żaden nie może być rozwiązany natychmiast, co oznacza, że będą nadal utrudniać działania rosyjskiego wojska w Ukrainie. Pierwszy to porażki natury logistycznej. Stavridis wskazuje, że Rosjanie mają w szczególności problemy z dostarczaniem paliwa, ale nie tylko takie. "Zaopatrzenie stosunkowo niewielkich jednostek w Syrii jest łatwe w porównaniu z koniecznością zapewnienia wyżywienia 200 tys. żołnierzy" - podkreśla były dowódca.
Drugim problemem, jaki opisuje, jest to, że znaczna część rosyjskich wojsk to poborowi lub rezerwiści. "Nie są to siły zawodowe, ochotnicze, dowodzone przez doświadczoną starszą kadrę" - podkreśla Stavridis.
Straty, jakie Rosja ponosi w Ukrainie "szokujące"
Trzeci problem to po prostu złe dowództwo, czego przejawy według Stavridisa "widać jak na dłoni". "Rosyjski plan zakładał atak na Ukrainę z sześciu różnych kierunków, co oznaczało, że siły Rosji będą w dużym stopniu podzielone. Plan, który rozkłada siły na sześć osi, jest z natury rzeczy wadliwy" - ocenia emerytowany admirał.
Jego zdaniem straty, jakie Rosja ponosi w Ukrainie, są szokujące. Stavridis wskazuje, że przez dwie dekady ciężkich walk w Afganistanie Stany Zjednoczone straciły około 2 tys. żołnierzy. Tymczasem Rosjanie w ciągu nieco ponad dwóch tygodni stracili co najmniej 4 tys., a być może nawet dwa razy więcej.
To będzie prześladować Władimira Putina, nawet jeśli będzie próbował (choć to mu się nie uda) ukryć te liczby przed opinią publiczną - uważa James Stavridis.
B. admirał nie idzie tak daleko, by wskazać, że szala zwycięstwa ma szansę przechylić się w stronę Ukrainy, ale ocenia, że jeśli nie dojdzie do zawarcia pokoju, ta wojna prawdopodobnie będzie długa. "Podejrzewam, że zanim się skończy, dowiemy się więcej o taktycznych porażkach i słabościach rosyjskiej armii" - uważa były dowódca NATO.