Prezes Orlenu Daniel Obajtek będzie jedną z pierwszych osób, która straci swoje stanowisko, jeśli rządy w kraju obejmie dotychczasowa opozycja. Takie deklaracje składają w rozmowach z money.pl posłowie Koalicji Obywatelskiej.
Usunięcie Daniela Obajtka z zarządu Orlenu – dzięki zmianom dokonanym przez rząd PiS w statucie spółki – będzie proste i szybkie. Wystarczy jeden podpis nowego ministra odpowiedzialnego za nadzór właścicielski nad tą spółką.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prezes "swój honor ma"
Daniel Obajtek został powołany jako przedstawiciel ministra aktywów państwowych Jacka Sasina na podstawie specjalnych uprawnień, jakie w Orlenie ma minister wykonujący prawa z państwowych akcji w tej spółce. Może on w każdej chwili odwołać lub wymienić jednego członka zarządu Orlenu.
Zresztą kilka miesięcy temu prezes Orlenu sam przyznał, że jest "członkiem PiS-u" i w razie przegranej jego partii w wyborach odejdzie ze stanowiska. "Sam odejdę, nie trzeba mi będzie nawet dziękować. Mam swój honor i mam swoją godność" – powiedział w marcu br. w rozmowie z Business Insiderem.
W przypadku odwołania pozostałych członków zarządu Orlenu sprawa będzie już bardziej skomplikowana.
Po powołaniu nowego rządu musi zostać mianowany nowy minister aktywów państwowych – lub nowego resortu nadzorującego Orlen. Następnie musi zostać zwołane walne zgromadzenie akcjonariuszy spółki i powołana nowa rada nadzorcza, która odwoła dotychczasowy zarząd i powoła nowy.
Kadencja obecnego zarządu spółki kończy się z dniem odbycia walnego zgromadzenia zatwierdzającego sprawozdanie finansowe spółki za 2025 rok, czyli w roku 2026.
- Kadencję tę można skrócić w przypadku zmiany statutu spółki i określenia nowej długości trwania kadencji oraz w innych przypadkach przewidzianych przepisami prawa - czytamy w komunikacie prasowym przesłanym nam przez Orlen.
Do skrócenia kadencji może doprowadzić także jednoczesne wygaśnięcie mandatów wszystkich członków zarządu danej kadencji.
Orlen nie oszczędza na wynagrodzeniach
Wszystkim 11 członkom zarządu Orlenu – po zwolnieniu ich z ich funkcji – należą się odprawy oraz odszkodowania za zakaz pracy w konkurencji. - Wysokość tych świadczeń ma charakter poufny, zatem wszelkie informacje w nim zawarte są prawnie chronione i nie podlegają upublicznieniu - napisano w komunikacie prasowym.
Nie do końca tak jest. Orlen jest spółką giełdową, a to oznacza też dużą transparentność, jeśli chodzi o informacje dotyczące wynagrodzeń oraz wysokości wypłacanych świadczeń.
W sprawozdaniu rady nadzorczej o wynagrodzeniach członków zarządu oraz rady nadzorczej za 2022 r. czytamy m.in., że prezes Obajtek zarobił w 2022 r. łącznie 2 mln 416 tys. zł.
Po odwołaniu go z funkcji prezesa – podobnie, jak innych członków zarządu Orlenu – przysługuje mu standardowo odszkodowanie z tytułu zakazu konkurencji w wysokości sześciokrotności miesięcznego wynagrodzenia stałego, płatne w sześciu równych ratach miesięcznych.
Złote parasole w Orlenie
Z wyliczeń ekonomisty dra Dariusza Wieczorka z Uniwersytetu Gdańskiego wynika, że może być to kwota 626 925,60 zł (6 miesięcy x 104 487,60 zł).
Jak to policzyliśmy? Zgodnie z tzw. ustawą kominową, która ogranicza wysokość świadczeń w spółkach z udziałem Skarbu Państwa, wynagrodzenie miesięczne członka zarządu Orlenu nie może przekraczać 15-krotności przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce za IV kw. roku poprzedzającego.
Zgodnie z tą zasadą, przy przeciętnym wynagrodzeniu za 2022 r. w kwocie 6965,84 zł – maksymalne dozwolone stałe wynagrodzenie w Orlenie nie może w tym roku przekraczać 104 487,60 zł miesięcznie. Podobnie limity obowiązują przy wynagrodzeniu zmiennym, które jest uzależnione m.in. od osiąganych wyników i celów spółki.
Przy zwolnieniu – w przypadku innym niż naruszenie podstawowych, istotnych obowiązków wynikających z umowy – członkom zarządu przysługuje również odprawa w wysokości trzykrotności miesięcznego wynagrodzenia stałego. Maksymalna kwota to 313 462,80 zł (3 miesiące x 104 487,60 zł).
Opuszczając Orlen prezes Obajek oraz inni członkowie zarządu, którzy przepracowali w koncernie minimum rok, mogą liczyć na wypłatę łącznie maksymalnie 940 388,40 zł, chociaż zdaniem dra Wieczorka, kwota ta powinna być dużo niższa i wynosić co najwyżej 594 510,30 zł. Skąd ta różnica?
Jak podkreśla nasz rozmówca, Orlen stosuje przy naliczaniu wynagrodzeń ustawę kominową, która ogranicza pensje do 15-krotności przeciętnej płacy w gospodarce, ale pomija przy tym ustawy okołobudżetowe, które mrożą tę przeciętną płacę na poziomie IV kwartału 2016 r., czyli do kwoty 4 403,78 zł.
Orlen stoi na stanowisku, że jako spółka prawa handlowego nie musi stosować ustaw okołobudżetowych i od 2018 r. stale waloryzuje wynagrodzenia swoim menedżerom o wskaźniki podawane co roku przez GUS.
Wysoki PIT nie dla Orlenu?
Warto przypomnieć, że w przypadku odpraw i odszkodowań za skrócenie umowy o pracę lub kontraktu menedżerskiego należy odprowadzić aż 70 proc. PIT. Jednak ustępujący zarząd Orlenu może takiej daniny od swoich świadczeń nie zapłacić.
Naczelny Sąd Administracyjny orzekł bowiem w 2020 r., że podatek w takiej wysokości zapłacą tylko menedżerowie zatrudnieni w podmiotach publicznych, w których Skarb Państwa ma więcej niż 50 proc. praw głosu. Tymczasem w Orlenie ma ich 49,9 proc.
Odprawy nie będzie?
Ustępując ze swoich funkcji, 11-osobowy zarząd Orlenu może otrzymać łącznie nawet 11 mln zł odpraw i odszkodowań. Czy spółka będzie musiała je wszystkim wypłacić?
Okazuje się, że niekoniecznie. W 2017 r. ówczesna premier rządu Beata Szydło podpisała nowe "Zasady nadzoru właścicielskiego nad spółkami z udziałem Skarbu Państwa". Dokument ten obowiązuje do dziś.
Czytamy w nim m.in., że odprawy i odszkodowania nie należą się członkom zarządów państwowych spółek którzy: popełnili pospolite przestępstwo potwierdzone prawomocnym wyrokiem sądu, działali świadomie na szkodę spółki lub podejmowali decyzje bez zgody rady nadzorczej.
Poseł Koalicji Obywatelskiej Cezary Tomczyk w rozmowie z money.pl powiedział, że prezes Orlenu i jego ludzie muszą liczyć się nie tylko z utratą stanowiska, ale też z kontrolą i problemami prawnymi. Chodzi m.in. o fuzję Lotosu z Orlenem, sprzedaż Rafinerii Gdańskiej Saudi Aramco, manipulacje marżami na paliwa, a także o obejście ustawy kominowej, ograniczającej zarobki w państwach spółkach.
Warto przypomnieć, że ustępujący w 2015 r. z funkcji prezesa Orlenu przed upływem kadencji Jacek Krawiec otrzymał odprawę oraz odszkodowanie za zakaz pracy w konkurencji w łącznej kwocie 3 mln 360 tys. zł.
Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl