Uszkodzenia podmorskich kabli telekomunikacyjnych i energetycznych oraz awarie gazociągów są poważnym zagrożeniem dla krajów UE i NATO. To również narzędzia w działaniach hybrydowych. Kolejni przywódcy zachodnich krajów poważnie mówią o sabotażu z wykorzystaniem rosyjskiej "floty cieni" i powiązanych z Chinami jednostek.
Sytuacja jest na tyle poważna, że podczas zorganizowanego we wtorek w Helsinkach szczytu głównym tematem stało się zabezpieczenie strategicznej infrastruktury podmorskiej i wzmocnienie obecności NATO na Bałtyku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Mimo rozszerzenia Sojuszu Północnoatlantyckiego o Szwecję i Finlandię, Bałtyk nie stał się w pełni kontrolowanym wewnętrznym akwenem NATO. Rosja - przy udziale "floty cieni", ale również chińskie statki - stale testują odporność Sojuszu, UE i krajów regionu. Wody te stały się terytorium, na którym ścierają się te siły w działaniach hybrydowych. Sytuację na Bałtyku możemy potraktować jak papierek lakmusowy, wskazujący stopnień napięcia międzynarodowego - tłumaczy w rozmowie z money.pl Kinga Dudzińska, analityczka ds. państw bałtyckich i nordyckich w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych.
Wątpliwości nie ma również Zuzanna Nowak, ekspertka Instytutu Polityki Energetycznej im. I. Łukasiewicza, oraz dyrektorka ds. analiz w think tanku The Opportunity Institute for Foreign Affairs. - Morze Bałtyckie stało się jednym z głównych celów rosyjskich (i potencjalnie powiązanych z Rosją innych, np. chińskich) ataków hybrydowych ze względu na jego strategiczne znaczenie oraz zwiększoną obecność NATO po przystąpieniu Finlandii i Szwecji - przyznaje.
Zagrożona sieć połączeń
Na dnie Bałtyku znajduje się nawet 30 międzynarodowych kabli oraz sześć gazociągów. Ta sieć połączeń jest podatna na ataki terrorystyczne oraz działania służb specjalnych, klasyfikowane jako poniżej progu wojny. Chodzi o zakamuflowane akcje testujące wytrzymałość, dywersje i sabotaż oraz cały wachlarz ataków hybrydowych.
Uszkodzenie gazociągu Balticconnector jesienią 2023 r. czy przerwanie kabli telekomunikacyjnych oraz mostu elektroenergetycznego EstLink 2 pod koniec grudnia ubiegłego roku to tylko ostanie przykłady podejrzanych "incydentów", do jakich doszło na Bałtyku.
Współwystępowanie czasowe tych "incydentów" wskazuje na celowe działania, o czym głośno mówią przywódcy poszczególnych krajów. Pojawiają się analogie między zdarzeniami między Chinami a Tajwanem oraz sytuacją na Bałtyku. To może wskazywać na pewną strategię działań - komentuje w rozmowie z money.pl Kinga Dudzińska.
Przypomnijmy, że na początku stycznia 2025 r. doszło do przerwania kabla telekomunikacyjnego łączącego Tajwan ze stałym lądem. Władze w Taipei o jego przecięcie oskarżyły Chiny. Pekin zaprzeczył.
Schemat działań wydaje się nie bez powodu bardzo podobny.
Z tego względu NATO powoła Straż Bałtycką, której celem będzie wzmocnienie bezpieczeństwa na morzu z wykorzystaniem fregat, samolotów patrolowych oraz innych rodzajów uzbrojenia - oznajmił we wtorek sekretarz generalny Sojuszu Mark Rutte.
Ważne połączenia na dnie. Oto dlaczego musimy je chronić
Problem ochrony infrastruktury morskiej jest poważny. Zależy od niej bezpieczeństwo energetyczne i strategiczne w NATO i UE.
Jak wyjaśnia Zuzanna Nowak, Rosja poszukuje słabych punktów, sprawdzając mechanizmy reagowania, w tym także regionalną solidarność. Stara się też podważyć poczucie bezpieczeństwa państw bałtyckich i nordyckich poprzez wywieranie presji na kluczową gospodarczo infrastrukturę energetyczną i komunikacyjną. To skutkuje destabilizacją polityczną, podsycaną atakami dezinformacyjnymi.
- Nie bez znaczenia jest także zmuszanie sił NATO do rozpraszania zasobów na różne teatry działań, odciągając uwagę od Ukrainy. Równocześnie zależność Rosji od bałtyckich portów na potrzeby eksportu oraz operacji wojskowych stanowi jej własną słabość - zaznacza ekspertka IPE.
Problem obejmuje zarówno ochronę gazociągów (wśród nich zaopatrujący jest Polskę Baltic Pipe), ale też sieć światłowodową i telekomunikacyjną. - Odpowiadają one za przepływ informacji między sojusznikami, co jest kluczowe dla współpracy krajów w ramach NATO i UE - tłumaczy Dudzińska.
Po naszej stronie mamy cały "bałtycki ring"
Niezwykle ważnym elementem podwodnej infrastruktury krytycznej są również mosty energetyczne. To dzięki nim Unia może budować wewnętrzny rynek mocy. Wzajemne połączenia stabilizują system i w razie konieczności pozwalają na transfer energii elektrycznej między poszczególnymi krajami.
W południowej części Bałtyku mamy cały "bałtycki ring" energetyczny. Jak pisaliśmy w money.pl, operacja przełączenia się Litwy z rosyjskiego systemu elektroenergetycznego na europejski na początku polskiej prezydencji w UE może stać się kolejnym celem rosyjskiej dywersji. - Planowane odłączenie państw bałtyckich od rosyjskiego pierścienia energetycznego BRELL w lutym 2025 roku dodatkowo zwiększa potrzebę ochrony infrastruktury krytycznej, także tej lądowej - podkreśla Nowak.
To kluczowa operacja dla uniezależnienia krajów bałtyckich od rosyjskich dostaw prądu, która wzmocni też bezpieczeństwo wschodniej flanki NATO. Most energetyczny łączący Europę kontynentalną z tzw. wyspą energetyczną krajów bałtyckich przebiega przez przesmyk suwalski. To właśnie tam biegnie linia LitPol Link, ma tam też powstać ważne połączenie Harmony Link. Z kolei kabel SwePol łączy Ustkę z Krarsham w Szwecji, a NordBalt - szwedzką miejscowość Nybro z litewską Kłajpedą. Dalej dwie linie EtsLink łączą Estonię z Finlandią. Wszystkie te kable tworzą ważny pierścień energetyczny, zabezpieczający kraje stanowiące dziś wschodnią i północą flankę NATO.
Rosnąca częstotliwość i zaawansowanie takich ataków podkreślają pilną potrzebę skoordynowanych strategii regionalnych i NATO-wskich w celu ochrony infrastruktury krytycznej oraz zapobiegania przyszłym incydentom. Tym bardziej że rola Polski we wspieraniu Ukrainy czy budowaniu bezpieczeństwa energetycznego Europy Środkowo-Wschodniej czyni ją potencjalnym celem rosyjskiego odwetu - zaznacza Zuzanna Nowak.
Tuż przed wtorkowym szczytem wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Henna Virkkunen oświadczyła w Helsinkach, że UE jest gotowa zwiększyć inwestycje w infrastrukturę kablową i współpracować z NATO w celu jej ochrony. Chodzi o rozbudowę sieci, tak aby zerwane połączenia można było skutecznie obejść innymi.
Tykająca bomba na Bałtyku
Obok monitorowania i zabezpieczenia sieci, NATO i UE postawiły sobie na cel wyeliminowanie "floty cieni" z Bałtyku. Statki wykorzystywane do przewozu objętej sankcjami rosyjskiej ropy są realnym zagrożeniem - choćby ze względu na ich zły stan techniczny.
Bałtyk natomiast jest morzem chronionym. Statki, które tu wpływają, powinny spełniać ścisłe rygory. Wśród nich choćby normy emisji spalin czy bardzo konkretne warunki techniczne. Osobną kwestią jest to, że Rosja, również przy udziale Chin, wykorzystuje je także do zadań szpiegowskich.
Problem w tym, że zakłócając systemy nawigacji satelitarnej, wyłączając automatyczne systemy identyfikacji (AIS) i przesyłając sfałszowane dane, te rosyjskie statki starają się rozpłynąć w masie przepływających przez Bałtyk jednostek. Tym samym jednak rośnie ryzyko kolizji i katastrofy morskiej.
- Bałtyk to jeden z najbardziej zatłoczonych akwenów. Średnio przepływają przez niego 2 tysiące jednostek dziennie. To również względnie płytkie morze, co wzmaga jego wrażliwość na wszelkie zagrożenia - podkreśla analityczka PISM.
W wyłapywaniu tych statków kluczowa będzie tu rola Danii i Szwecji, które kontrolują cieśniny, przez które statki wypływają z Bałtyku. Dodatkowym problemem mogą okazać się przypadkowe wypadki towarzyszące działaniom dywersyjnym.
- Uszkadzanie infrastruktury podmorskiej poprzez ciągnięcie kotwicy po dnie (a tak miał zostać naruszony kabel EstLink - przyp. red.) łączy się jeszcze z jednym poważnym zagrożeniem. Bałtyk jest morzem, na którego dnie wciąż spoczywają miny z drugiej wojny światowej oraz zatopione zanieczyszczenia - przypomina Kinga Dudzińska. Ich naruszenie może doprowadzić katastrofy.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl