Przypomnijmy, że w połowie maja na gmachu Narodowego Banku Polskiego powieszono gigantyczny baner, który ma informować Polaków o przyczynach inflacji w Polsce. Bank centralny kierowany przez prof. Adama Glapińskiego obwiniany jest o nieskuteczną walkę z drożyzną w kraju. "Obciążanie NBP i rządu winą za wysoką inflację wpisuje się w narrację Kremla" - czytamy na banerze.
- To, że nie udało się utrzymać inflacji w celu to oczywista oczywistość. Przyczyny z baneru ustępują, teraz powinniśmy się rozprawić z przyczynami inflacji bazowej. Te banerowe są do wygumkowania - powiedział prof. Litwiniuk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Money.pl napisał o pomiarze sztywności cen na podstawie danych jednostkowych GUS. Dokument ten ujawnia co zrobiono i czego nie zrobiono, jeśli chodzi o alarmujące wskaźniki inflacji. O nasze doniesienia został zapytany gość programu "Jeden na jeden" w TVN24.
- Istnieje taki dokument. On pokazuje, że w 2019 r. z poziomu inflacji 1,7 proc. dotarliśmy pod 4 proc., a już w styczniu 2020 r. było to, jeśli dobrze pamiętam, 4,7 proc. Wtedy w Radzie pojawiały się postulaty delikatnego zaostrzenia polityki pieniężnej - potwierdził prof. Przemysław Litwiniuk.
- Wtedy sądzono, że zjawiska te mają charakter przejściowy. Natomiast za moment przekroczenia Rubikonu to ja uznawałbym raczej politykę pieniężną w okresie pandemii COVID-19 i instrumenty, które wdrożono przy udziale NBP, doszło do swoistego przeszacowania potrzeb i zaangażowania zbyt dużych środków na rynku, które spowodowały odkotwiczenie cen - ocenił. I dodał, że umieszczone na banerze na gmachu NBP przyczyny inflacji dziś już nadają się do skreślenia.
Szybki szacunek inflacji. Nowe dane GUS za lipiec 2023
W poniedziałek 31 lipca Główny Urząd Statystyczny ma podać szybki szacunek inflacji za kończący się miesiąc. - Można się spodziewać, że będzie to zmierzać w oczekiwanym kierunku, małymi kroczkami. Za lipiec może to będzie 11,3 proc. - szacuje prof. Przemysław Litwiniuk. I przypomniał, że spadek inflacji nie oznacza spadku cen.
Gwałtownych zmian, jeśli chodzi o wskaźnik inflacji, się nie spodziewam. Bardziej istotnym czynnikiem, który będziemy obserwować, to poziom inflacji bazowej. Myślę, że będziemy obserwować nieznaczną obniżkę wskaźnika, ale on niestety jest twardym orzechem do zgryzienia - dodał członek RPP.
Zwrócił uwagę, że przy inflacji ogólnej 11,5 proc. w czerwcu, wskaźnik inflacji bazowej wynosił 11,1 proc. - To jest dużo. W czerwcu ubiegłego roku gdy inflacja ogólna wynosiła 15,5 proc., to inflacja bazowa wynosiła 9,1 proc., czyli mniej niż obecnie - podkreślił prof. Litwiniuk.
Inflacja bazowa nie uwzględnia cen żywności i energii. - To elementy, które nie są pod kontrolą RPP. I one realizują efekty drugiej rundy. Odbiły się w gospodarce wzrostem cen towarów i usług, marż, kosztów pośrednich prowadzenia działalności. Dzisiaj trudno tym, którzy oferują towary i usługi, rezygnować z wartości, za które sprzedają swoje dobra i usługi. To jest ta uporczywość zjawisk inflacyjnych, problem, z którym będziemy się mierzyć w najbliższych miesiącach - wyjaśnił członek Rady Polityki Pieniężnej.
Obniżka stóp procentowych we wrześniu?
Prof. Adam Glapiński zapowiedział, że już we wrześniu możliwe są pierwsze obniżki stóp procentowych. - Jestem w stanie zgodzić się połowicznie, że rozważania nad dalszymi podwyżkami należałoby zawiesić. Ale nie widzę żadnych przesłanek ku temu, by myśleć i komunikować obniżenie stóp procentowych w najbliższej przyszłości. Liczę się z tym, że takie decyzje mogą jednak zostać podjęte przez większość RPP - powiedział Litwiniuk.
Wskazał uwagę na jedno ryzyko.
- Lipcowe projekcje pokazują, że na koniec 2025 r. dopiero docieramy w okolice przestrzeni celu inflacyjnego, czyli 2,5 proc. Czyli za ponad dwa lata docieramy nie do celu, ale w jego okolice. Międzynarodowy Fundusz Walutowy liczy się z tym, że to będzie około 4 proc. Ta projekcja opiera się na niezmienności poziomu stóp procentowych - stwierdził.
- Będziemy musieli poczekać dopiero na projekcję listopadową, by zobrazować, jakie to będzie miało konsekwencje. Mamy dziś więcej ryzyk niż szans na to, że stanie się to w bardziej optymistycznym scenariuszu - powiedział członek RPP.
Musimy pilnować, aby ruchami, które mogą bardziej pomóc rządowi niż obywatelom, nie doprowadzić do odwrócenia tego trendu - zaznaczył prof. Litwiniuk.
- Dotychczasowa komunikacja związana z obniżką stóp procentowych, oparta jest o argumentację ekonomiczną, związaną z troską o poziom wzrostu gospodarczego w Polsce. Ten według projekcji ma znacznie się obniżać
- Celem NBP jest utrzymanie stabilnego poziomu cen, a następnie, o ile nie zagraża to realizacji celu, wspieranie rządu. Powinniśmy się posługiwać cyframi arabskimi, a nie pismem arabskim, czyli nie czytać tego przepisu od końca - podkreślił.
Wysoka inflacja prowadzi do zubożenia społeczeństwa. Według raportu Najwyższej Izby Kontroli inflacja jest podatkiem, którego wartość można oszacować na 150 mld zł. - To jedna trzecia wpływów podatkowych do budżetu państwa z 2022 r. - zaznaczył prof. Litwiniuk.