Za zamkniętymi drzwiami toczą się rozmowy partii wchodzących w skład dotychczasowej opozycji (Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy), o tym, jak ma być skonstruowany przyszły rząd. Wiadomo na pewno, że na Śląsku powstanie nowy resort – przemysłu. Jego powołanie zapowiadał w czasie kampanii wyborczej kilkukrotnie Donald Tusk.
Niewykluczone też, że będą też odrębne resorty budownictwa oraz gospodarki morskiej, a dotychczasowe ministerstwa gospodarcze i podległe im urzędy centralne przejdą gruntowne zmiany.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nowe resorty gospodarcze
Zacznijmy od nowego resortu przemysłu z siedzibą w Katowicach. Jak informuje w rozmowie z money.pl polityk Koalicji Obywatelskiej prof. Dariusz Rosati, jego główną kompetencją byłaby transformacja energetyczna kraju.
Nasz rozmówca przypomina, że Śląsk czekają duże zmiany, które – po przejściu władzy przez ekipę Donalda Tuska i odblokowaniu środków z Krajowego Planu Odbudowy – mają odbywać się bardzo dynamicznie.
Zdaniem Rosatiego Śląsk ze swoim industrialnym i kadrowym potencjałem jest idealnym miejscem na zlokalizowanie urzędu zarządzającego przemysłem, chociaż tamtejsze górnictwo będzie miało coraz mniejszy udział w produkcji energii.
Produkcja ta przeniesie się bowiem na północ kraju, gdzie mają powstawać pierwsze elektrownie atomowe oraz farmy wiatrowe na Bałtyku.
Jak przekonuje nasz rozmówca, Ministerstwo Przemysłu byłoby głównie regulatorem dbającym o bezpieczeństwo energetyczne kraju i jego dekarbonizację. Natomiast procesami związanymi z zarządzeniem tzw. zieloną transformacją i wydawaniem unijnych środków na nowe inwestycje zajmować mogłoby się obecne Ministerstwo Klimatu i Środowiska.
Poza tymi resortami za gospodarkę odpowiedzialne byłyby również inne ministerstwa. Obecne Ministerstwo Rozwoju byłoby zastąpione Ministerstwem Gospodarki.
Jego zadaniem byłoby regulowanie kwestii prawnych związanych z przedsiębiorczością, innowacyjnością czy nowymi technologiami. Obok niego funkcjonowałoby też ministerstwo od przekształceń własnościowych (jego nazwa może być inna) – jako właściciel spółek z udziałem Skarbu Państwa. Zajęłoby ono miejsce obecnego Ministerstwa Aktywów Państwowych.
Jak podkreśla nasz rozmówca, rolą resortu nadzorującego spółki byłoby przygotowanie procesów związanych z prywatyzacją i przekształceniami państwowej własności, a także dbanie o to, by politycy nie wpływali na kwestie związane z zarządzeniem tym mieniem. – Pomiędzy politykami a zarządami spółek państwowych postawimy szczelną zaporę – zapowiada poseł KO.
Mnożą się pomysły na nowy rząd
Z kolei poseł Lewicy Dariusz Wieczorek podkreśla, że koalicjanci zgodzili się, że transformacja energetyczna kraju będzie największym wyzwaniem dla nowego rządu i do tego zadania powinno powołać się odrębne ministerstwo.
Nasz rozmówca uważa, że dobrą decyzją nowej koalicji byłoby również przywrócenie zlikwidowanego przez PiS w październiku 2020 r. Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Jak podkreśla Wieczorek, ten resort wraz z nowymi portami morskimi, może odegrać bardzo istotną rolę w rozwoju kraju.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się również, że część partii koalicyjnych jest za powołaniem odrębnego Ministerstwa Budownictwa, którego priorytetem byłaby skuteczna walka z niedoborem mieszkań na rynku, który szacuje się na dwa miliony.
Jak podkreślają nasi rozmówcy, najpierw zostanie ustalony program rządu, a następnie dobrane zostaną do niego instytucje, które będą go realizowały, nie na odwrót.
Janusz Steinhoff, były wicepremier w rządzie Jerzego Buzka oraz minister gospodarki, również uważa, że struktura przyszłego rządu powinna ściśle odpowiadać zadaniom, które będą przed nim stały, a nie zaspokojeniu apetytów politycznych koalicjantów.
Według niego rząd PiS wprowadził do administracji rządowej nie tylko chaos, ale również absurdy, których nie było nawet w czasach PRL. Przykładem może być Wyższy Urząd Górniczy (WUG), który podlega Ministerstwu Aktywów Państwowych (MAP).
– WUG, który powinien być niezależny i dbać o bezpieczeństwo górnictwa, podlega właścicielowi kopalń, czyli MAP-owi. Nawet w czasach PRL urząd ten podlegał bezpośrednio premierowi, by zapewnić mu niezależność i swobodę działania – przypomina Steinhoff.
Również Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów pod rządami PiS — zdaniem byłego wicepremiera — nie wypełniał należycie swoich zadań. Instytucja ta – zdaniem Steinhoffa – by skutecznie chronić konkurencyjność, powinna otrzymać od nowego rządu większą suwerenność.
Trudna współpraca z pałacem?
Jak przyznaje były wicepremier, publicznie złożona na Śląsku w czasie kampanii obietnica Donalda Tuska wymaga nie tylko zgody koalicjantów, ale też zmian w ustawie o działach administracji rządowej, w której nie ma działu "przemysł".
To oznacza, że nowelizację ustawy musi podpisać prezydent Andrzej Duda. W razie jego weta przegłosowanie poprawek będzie wymagało większości 3/5 głosów (276) oddanych przy obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów (230).
Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica dysponują natomiast w Sejmie łącznie 248 głosami.
Rosati nie ukrywa, że przyszła współpraca rządu Tuska z prezydentem może nie być prosta. – Przygotowujemy się na każdy scenariusz – przyznaje profesor i dodaje, że w przypadku zawetowania zmian w ministerstwach koalicja będzie zmuszona — przynajmniej w okresie przejściowym — działać w dotychczasowych strukturach, które zostawi po sobie rząd PiS.
Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl