Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk powiedziała kilka dni temu, że chciałaby, aby w tej kadencji doszło do skrócenia tygodnia pracy.
Argumentowała, że według niej Polacy są jednymi z najdłużej pracujących narodów w UE. Powołując się na pierwsze wyniki zleconych analiz, wskazała, że najsensowniejszym rozwiązaniem byłoby więc skrócenie tygodnia pracy do 4 dni, a nie do 35 godzin tygodniowo.
Tymczasem według przedstawicieli Pracodawców RP, Business Centre Club (BCC) oraz Konfederacji Lewiatan, wzorowanie się na Holendrach, Norwegach, Duńczykach czy Niemcach, to zły pomysł, bo ich zdaniem Polski na to nie stać. Z kolei związkowcy obawiają się obniżki wynagrodzeń.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Wzorowanie się na innych to zły pomysł. Polski na to nie stać"
Pierwszym krajem w Europie, który wprowadził czterodniowy tydzień pracy, jest Belgia. W lutym 2022 r. pracownicy uzyskali tam prawo do wykonywania pełnego tygodnia pracy w ciągu czterech dni, zamiast pięciu, bez utraty wynagrodzenia. Z kolei w Niemczech prowadzone są badania pilotażowe, a we Francji od 2000 r. obowiązuje 35-godzinny tydzień pracy.
Co na ten temat sądzą polscy pracodawcy?
- Skrócenie czasu pracy będzie oznaczać mniejszą ilość wyprodukowanych dóbr i usług, co dodatkowo negatywnie wpłynie na stan polskiej gospodarki. Warto również rozważyć, czy skrócenie czasu pracy ma dotyczyć wszystkich sektorów, czy tylko wybranych. W sektorze publicznym, w szczególności ochronie zdrowia, może to się wiązać z dużymi kosztami, które nie zostały przecież przewidziane w ustawie budżetowej — ocenia Katarzyna Siemienkiewicz, ekspertka prawa pracy z Pracodawców RP.
Przyznaje jednocześnie, że postęp technologiczny i zmiana modelu pracy może uzasadniać skrócenie tygodnia pracy, ale jej zdaniem nie wszystkie sektory gospodarki opierają się na nowoczesnych technologiach, gdzie czynnik pracy ludzkiej ma mniejsze znaczenie.
- Większość pracodawców w Polsce to małe i średnie firmy, które najbardziej odczują negatywne konsekwencje tego rozwiązania. Biorąc zaś pod uwagę wzrost płacy minimalnej, który zwiększył wartość świadczenia pracy, nie uwzględniając jej efektywności, dodatkowe zmniejszanie nakładu pracy jeszcze bardziej zwiększy koszty zatrudniania, których przedsiębiorcy mogą nie udźwignąć — zauważa.
"Utrzymanie poziomu produkcji przy redukcji czasu pracy, wymagałoby zwiększenia zatrudnienia"
Z kolei Witold Michałek z BCC uważa, że za wznowieniem dyskusji na temat skrócenia czasu pracy przemawia wzrost zamożności polskiego społeczeństwa.
- Dążenie do posiadania nowych dóbr i usług powoli jest równoważone dążeniem coraz większej liczby pracowników do wydłużenia czasu wolnego – ocenia.
Według niego w Polsce obecnie nadal panuje "rynek pracownika", co umożliwia zwiększenie nacisku na pracodawców.
Innego zdania jest Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan, według niego zrekompensowanie skrócenia czasu pracy wymaga inwestycji w nowe technologie, a także lepszą organizację pracy i szkolenia pracowników.
Ekspert uważa jednocześnie, że powoływanie się na przykłady bogatych krajów zachodnich, gdzie czas pracy został skrócony, nie ma jednak sensu, bo tamte przedsiębiorstwa dysponują kilkukrotnie większym kapitałem niż polskie firmy.
Dlatego według niego utrzymanie poziomu produkcji przy redukcji czasu pracy i braku inwestycji wymagałoby także zwiększenia zatrudnienia.
"Podobnie oceniano kiedyś wprowadzenie 8-godzinnego dnia pracy"
Opinie związkowców na temat skrócenia czasu pracy są z kolei podzielone. To rozwiązanie popiera Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych. Piotr Ostrowski, przewodniczący OPZZ wskazał, że podobnie oceniano kiedyś "wprowadzenie 8-godzinnego dnia pracy, płatnych urlopów, zakazu pracy dzieci czy ochrony kobiet w ciąży".
- Jesteśmy jednym z najbardziej zapracowanych społeczeństw spośród krajów OCD. Pracujemy prawie 2 tys. godzin rocznie. Są kraje, w których czas pracy jest znacznie krótszy, a gospodarki wydajniejsze. Nie rozumiem, dlaczego w Polsce miałoby być zupełnie inaczej. Wypoczęty pracownik, który ma czas na łączenie życia zawodowego z rodzinnym, jest wydajniejszy — ocenia związkowiec.
Z badań wynika, że skrócenie czasu pracy nie obniżyło wydajności
Z kolei NSZZ "Solidarność podchodzi do tematu skrócenia czasu pracy z dystansem. Według Barbary Michałowskiej z "Solidarności" wprowadzenie krótszego tygodnia pracy powinno być także poprzedzone rzetelnymi badaniami.
- Istnieją obawy, że konsekwencją tego rozwiązanie będzie obniżenie wynagrodzeń" - zaznacza Michałowska.
Tymczasem z przeprowadzonych w Wielkiej Brytanii badań wynika, że skrócenie czasu pracy o 20 proc. w skali tygodnia, bez utraty wynagrodzenia, doprowadziło do znacznego spadku poziomu stresu wśród pracowników, redukcji dni na zwolnieniu chorobowym, a także zwiększenia lojalności pracowników wobec pracodawcy. Poprawiło także równowagę między ich życiem zawodowym a prywatnym. Nie wpłynęło natomiast na pogorszenie ich wydajności.