Jak pisze "Rzeczpospolita", budowa lotniska Berlin Brandenburg trwała ponad 14 lat, a jej koszt był większy od planowanego o 2 mld euro. Z kolei linia Air Berlin, dla której miało być to macierzyste lotnisko, już splajtowała.
Wygląda jednak na to, że 31 października samoloty wreszcie pojawią się na płycie gigantycznego lotniska. Berlin Brandenburg ma zastąpić dwa inne porty w stolicy Niemiec - Tegel i Schonefeld. W sumie planowana przepustowość to około 40 mln pasażerów rocznie.
Choć na razie nie wszystkie terminale mają być dostępne. Jeden z trzech zostanie otwarty dopiero wiosną przyszłego roku. Powód? Przede wszystkim pandemia koronawirusa. Późniejsze otwarcie terminala nr 2 pozwoli zaoszczędzić nawet pół miliona euro.
Eksperci przepytani przez "Rzeczpospolitą" zapewniają, że nowy port lotniczy tuż za naszą zachodnią granicą nie powinien być zagrożeniem dla Centralnego Portu Komunikacyjnego. Prędzej dla lotnisk w zachodniej części kraju.
- Dla Szczecina i Poznania to oczywiście będzie problem. Nie jest to równoznaczne z zagrożeniem upadkiem tych lotnisk, ale będą one musiały bardziej postarać się o klienta, aby nie odpływał do Berlina, gdzie nastąpi znacząca poprawa jakościowa obsługi ruchu - mówi "Rz" Adrian Furgalski z zespołu doradców gospodarczych TOR.
- Berlin stanie się wyłącznie dużym lotniskiem regionalnym. I niczym więcej, bo jest to inna liga - dodaje firmy BBSG, działającej w branży lotniczej.