Polskę w unijnym szczycie reprezentował premier Donald Tusk. Jak wynika z informacji RMF FM, szef polskiego rządu chciał wprowadzić poprawkę do wniosków ze szczytu w sprawie rolnictwa. Wskazał przy tym, ile Polska zrobiła dla Ukrainy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Donald Tusk chciał zapisów dotyczących umowy bezcłowej z Ukrainą
Według nieoficjalnych doniesień Donald Tusk "miał powiedzieć, że chodzi o pół miliona rolników w Polsce - chociaż nie głosują na niego, to, jak mówił, ważne jest poparcie całego społeczeństwa dla członkostwa Ukrainy w UE" - czytamy.
Czego chciał premier Polski? Szef rządu chciał zapisu, że bezcłowy handel jest tymczasowy, a także poszukać rozwiązania w ramach umowy stowarzyszeniowej, która obowiązywała przed wojną. Donald Tusk od samego początku miał poparcie Francji oraz Węgier.
Z tym jednak nie do końca mieli zgodzić się kanclerz Niemiec Olaf Scholz i premier Holandii Mark Rutte. Wskazali oni, że ważna jest ostrożność, aby nie doszło do sytuacji, w której Unia Europejska szuka pieniędzy dla Ukrainy, a jednoczenie pozbawia jej możliwości zarobku za sprzedaż zbóż.
Tymczasem szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen wskazała, że KE po raz ostatni przedłuża umowę o bezcłowym handlu. Przepisy mają obowiązywać do 5 czerwca 2025 roku. Do tej pory umowa była przedłużana już dwukrotnie.
Polska chce, by limitami dotyczącymi importu objąć także pszenicę oraz uwzględnić rok 2021 do wyliczania kwot importowych, gdyż wtedy import z Ukrainy był najniższy - informuje RMF FM.