Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Bartman
|

Bezrobocie w Rosji rośnie skokowo. Putin cofnie kraj w rozwoju o dekady

Podziel się:

Od początku wojny w Ukrainie tylko w koncernach międzynarodowych działających w Rosji pracę straciło 98 tys. osób, a kolejne 110 tys. przebywa na przymusowym postojowym w firmach uzależnionych od Zachodu. Według analiz bezrobocie w Rosji w tym roku się podwoi, w grudniu wyniesie rekordowe 9,6 proc. Prawie 100 tysięcy Rosjan uciekło już z kraju. Kolejne 100 tysięcy szykujących się do wyjazdu to programiści. Czy izolacja, bieda i bezrobocie skłonią Rosjan do obalenia władzy?

Bezrobocie w Rosji rośnie skokowo. Putin cofnie kraj w rozwoju o dekady
Władimir Putin wywołaniem bezsensownej wojny cofnie Rosję do kryzysu z lat 90. Rosjanie prędzej wyemigrują, niż wyjdą na ulice (PAP, MAXIM SHIPENKOV)

Liczba bezrobotnych w Rosji wynosi 3,1 mln i nie rośnie – zapewniał pod koniec kwietnia minister pracy i ochrony socjalnej Rosji oraz wieloletni doradca Putina, Anton Kotyakov.

Największe redukcje miejsc pracy objęły sektory: motoryzacyjny, mass media, branżę rozrywkową i artystyczną, banki, marketing i reklamę, naukę, edukację oraz transport i logistykę.

Nikt w Rosji w te statystyki jednak nie wierzy. Wiele bezrobotnych osób kierowanych jest przez państwo na przymusowe praktyki lub prace interwencyjne, byleby nie trafili oni do oficjalnych rejestrów.

Zobacz także: Podwyżki cen po sankcjach na Rosję. Będą dalsze wzrosty?

Nawet Centralny Bank Rosji przyznaje, że rynek pracy czekają poważne turbulencje – stopa bezrobocia z obecnych 5,7 proc. ma wzrosnąć pod koniec grudnia do 9,6 proc. Takich wskaźników w Rosji nie notowano od lat 90., kiedy to bezrobocie sięgało 10-14 proc. Wtedy bez pracy było w Rosji 12 mln ludzi.

Sytuacja opanowana. 90 mld rubli - tak na wszelki wypadek?

Minister Kotyakov, który twierdzi, że sytuacja na rynku pracy jest stabilna, podaje jednocześnie, że sankcje gospodarcze nałożone na Rosję obejmą aż 1,5 mln – 2 mln miejsc pracy. Z tego powodu rząd federalny uruchomił już specjalną rezerwę na działania osłonowe przed bezrobociem – wynosi ona 90 mld rubli (ok. 6 mld zł).

W pierwszej kolejności pracę w Rosji traci klasa średnia oraz wykwalifikowani robotnicy przemysłowi z dużych ośrodków miejskich. Są to zarówno pracownicy koncernów zagranicznych, jak i rosyjskich firm uzależnionych od importu z Zachodu.

W połowie kwietnia mer Moskwy Siergiej Sobianin poinformował, że w samej stolicy z powodu wycofywania się zagranicznych firm z rosyjskiego rynku pracę ma stracić około 200 tys. pracowników.

Zamknięcie Ikei już spowodowało utratę 15 tys. miejsc pracy, a fabryka Renault-Nissan w Togliatti, która stanęła z powodu braku importowanych części, wysłała na przymusowe postojowe ponad 35 tys. pracowników.

Produkcję wstrzymały również zakłady Avtodor, które montowały samochody marki BMW - to kolejne 3,5 tysiąca miejsc pracy. Natomiast holendersko-rosyjski potentat IT - Yandex, powiadomił swoich 12 tysięcy pracowników o ryzyku niewypłacalności.

W sumie w zagranicznych koncernach operujących w Rosji ubyło już 98 tys. miejsc pracy, a to dopiero początek. Z Rosji wyniosło się już 296 zagranicznych firm, 360 zawiesiło działalność, kolejne 243 ją ograniczyły, ale nie przestały tam działać, a 198 koncernów prowadzi swoje biznesy tak jak przed wojną.

Około 110 tys. Rosjan pracuje w niepełnym wymiarze godzin, a następne 110 tys. jest na przymusowych postojach, gdzie otrzymują – zgodnie z rosyjskimi przepisami – 2/3 zasadniczego wynagrodzenia (od stycznia br. płaca minimalna w Rosji wynosi 13 890 rubli miesięcznie, czyli ok. 894 zł i na ogół ona jest podstawą pensji - red.). Za takie pieniądze nie da się przeżyć. 2,5 mln rosyjskich rodzin zwróciło się do rządu o finansowe zapomogi.

Blisko 200 tysięcy pracowników zagranicznych firm otrzymuje co prawda wypłaty, chociaż ich pracodawcy zawiesili działalność w Rosji, ale i tu są problemy.

Firmy, które zawiesiły działalność, są zobowiązane do wypłaty swoim pracownikom pensji w ciągu dwóch miesięcy. Aby nie łamać rosyjskiego prawa, co wiąże się również z odpowiedzialnością karną, muszą wypłacać standardową lub obniżoną wypłatę co miesiąc, lub jednorazowo za sześć miesięcy, albo kierować pracowników na inne stanowiska pracy.

Wiele międzynarodowych koncernów działających w Rosji skarży się, że mają trudności z transferem środków na rosyjskie konta z powodu sankcji nałożonych na rosyjskie banki. Muszą wypłacać wynagrodzenia pracownikom ze swoich rezerw rosyjskich przedsiębiorstw, a te są już na wyczerpaniu.

Już ponad 15 tys. pracowników nie dostaje wypłat w terminie. Tymczasem rosyjskie przepisy dopuszczają opóźnienie w wypłacie pensji tylko do 15 dni. Po upływie tego czasu pracownik ma prawo zawiesić świadczenie pracy i wnieść sprawę do sądu.

Rosję czeka powrót do lat 90.?

O tym, że Rosja już przeżywa załamanie gospodarcze, otwarcie mówi nawet Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji przy Radzie Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Rosji.

Zdaniem rządowych ekspertów, Rosję czeka nie tylko recesja, ale też strukturalna transformacja całej gospodarki, podobna do tej, która miała miejsce tam na początku lat 90.

Przerwanie łańcuchów technologicznych i produkcyjnych, które łączą ten kraj ze światem zewnętrznym, doprowadzi do powstania samowystarczalnej, ale bardzo archaicznej gospodarki.

Według analityków, skok bezrobocia będzie duży, ale krótkotrwały. Porównywalny z kryzysem z pierwszego okresu pandemii COVID-19, kiedy bezrobocie w Rosji skoczyło z 4,1 proc. do blisko 8 proc., ale potem szybko zaczęło spadać.

Do podobnych wniosków doszli też analitycy Banku Centralnego Federacji Rosyjskiej. Według ich prognoz luka w łańcuchach produkcyjnych i handlowych sparaliżuje najbardziej zaawansowane (i zależne od importu) sektory gospodarki, co doprowadzi do przedłużającej się recesji gospodarczej i wzrostu luki technologicznej.

Chiny nie pomogą Rosji w nadgonieniu tego zapóźnienia, przeciwnie - Państwo Środka ogranicza drastycznie eksport technologii do Rosji i zawiesza z nią współpracę naukową.

Analitycy Banku Centralnego Rosji uważają również, że w drugiej fazie kryzysu, kiedy wyczerpią się rezerwy, załamie się zatrudnienie i dochody. Jednak państwo, które kontroluje ok. 70 proc. gospodarki, powstrzyma masowe zwolnienia, aby uniknąć społecznych rozruchów. Alternatywą dla zwolnień będzie praca w niepełnym wymiarze czasu pracy oraz cięcia płac.

Przykładowo, dziś średnia płaca w Petersburgu to 53 430 rubli (ok. 3429 zł), a w Smoleńsku lub Kaliningradzie ok. 28 050 rubli (1800 zł).

Klasa średnia masowo wyjeżdża. Szykuje się fala emigracji

Rosyjska klasa średnia, w którą najbardziej uderzyły sankcje gospodarcze - za cichym przyzwoleniem władz - opuszcza kraj.

Według badań niezależnego ośrodka Centrum Lewady, chęć opuszczenia kraju po ataku Rosji na Ukrainę zadeklarowało 22 proc. badanych. Dla porównania, w 2017 r. 15 proc. respondentów chciało wyemigrować z Rosji.

Zaraz po ataku na Ukrainę, Rosję opuściło ok. 70 tys. osób – powiedział na początku kwietnia w Dumie Państwowej dyrektor Stowarzyszenia Komunikacji Elektronicznej (RAEC) Sergey Plugotarenko.

"Jedyne, co powstrzymuje drugą falę masowych wyjazdów, to to, że są drogie bilety lotnicze, nikt na Zachodzie nie czeka na Rosjan. Nie ma też łączności finansowej i nie da się przeprowadzić transakcji bankowych. Ale na pewno będzie druga fala emigracji. Według naszej prognozy: od 70 tys. do 100 tys. osób wyjedzie w kwietniu tego roku z Rosji. To tylko ludzie IT" – poinformował Plugotarenko.

Jeśli jeszcze przed wojną w Ukrainie minimalny czas związany z emigracją z Rosji za granicę wynosił od trzech do czterech miesięcy, to teraz wydłużył się on o kolejne 2 miesiące.

Wyspecjalizowane firmy pomagają Rosjanom uzyskać wizę na pobyt w krajach europejskich, ale czas oczekiwania na wyjazd wydłużają również problemy z bankami czy odległe rezerwacje lotnicze, formalności związane z wynajmem mieszkania za granicą. W sumie przeprowadzka z Rosji podrożała w porównaniu do 2021 r. o 30-40 proc.

Najpopularniejszym sposobem na emigrację z Rosji jest obecnie zagraniczne zatrudnienie. "Bardzo wielu informatykom przeprowadzkę opłaciły zagraniczne firmy. Głównie niemieckie" – informuje Julia Florinska, badaczka w moskiewskim Instytucie Analiz i Prognoz Społecznych RANEPA.

Rosjanie, którzy nie dostali zagranicznej oferty pracy, masowo udają się do Gruzji i Turcji, gdzie nie obowiązują ich wizy wjazdowe i dopiero stamtąd próbują forsować granice Unii Europejskiej lub innych państw Zachodu. Natomiast Izrael przyjmuje Rosjan - Żydów.

Do Portugalii i na Cypr udają się ci, którzy mogą zainwestować tam pieniądze. Również Austria przyjmuje Rosjan, ale tylko tych, którzy wykupią tam nieruchomość za co najmniej 100 tys. euro. W Grecji cena nabywanej nieruchomości przez Rosjan nie może być niższa niż 250 tys. euro.

Czy rosnące bezrobocie, gospodarcza izolacja od reszty świata i bieda spowodują, że tzw. ulica wymusi zmianę rządów na Kremlu?

Zdaniem Andrzeja Kubisiaka, zastępcy dyrektora w Polskim Instytucie Ekonomicznym, Rosjanie, którzy nie chcą żyć za żelazną kurtyną, prędzej wyemigrują ze swojego kraju, niż wyjdą na ulice protestować. Przywykli do biedy. – Kiedy w czasie pandemii COVID-19 w Rosji skokowo wzrosło bezrobocie, nikt nie protestował. Teraz będzie tak samo – uważa Kubisiak.

Katarzyna Bartman, dziennikarka money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl