Prezydent Joe Biden podpisał ustawę, którą nazwał "najbardziej agresywnym w historii działaniem w sprawie kryzysu klimatycznego". Zakłada ona inwestycję rzędu kilkaset miliardów dolarów.
Dokument przewiduje wydanie 369 mld dol. w ciągu dekady - głównie w formie ulg podatkowych - na inwestycje m.in. w energię odnawialną, zakup samochodów elektrycznych produkowanych w USA, termomodernizację domów oraz ograniczenie emisji metanu.
Druga część ustawy dotyczy służby zdrowia. Pozwala na negocjowanie przez rządowy program ubezpieczeń zdrowotnych dla seniorów niższych cen leków oraz zwiększenie dopłat do ubezpieczeń zdrowotnych dla rodzin o niskich i średnich dochodach. Wydatki na tę część również oszacowano na ponad 360 mld dol.
Korporacje sfinansują walkę z kryzysem klimatycznym
Skąd USA wezmą pieniądze na inwestycje? Głównym źródłem funduszy na nowe wydatki ma być ustanowienie minimalnego, 15-proc. podatku od największych korporacji. Wiele z do tej pory płaciło niewiele albo nic, jeśli wykazało straty.
Dodatkowo budżet ma zasilić inwestycja w zatrudnienie dziesiątek tysięcy nowych pracowników urzędu skarbowego (IRS). Ruch ma w domyśle zwiększyć ściągalność podatków - zwłaszcza wśród dla zarabiających powyżej 400 tys. dol. rocznie, choć jest przedmiotem intensywnej krytyki ze strony Republikanów. Biały Dom przewiduje, że w ciągu dekady ustawa ma ograniczyć deficyt budżetowy o 300 mld dol.
Podpisana przez Bidena ustawa jest spełnieniem części obietnic wyborczych prezydenta, choć z początkowej wersji ustawy zniknęło m.in. wprowadzenie bezpłatnych przedszkoli i gwarantowanych przez państwo płatnych urlopów rodzicielskich.