Jakub Ceglarz, money.pl: Cieszy się pan z kryzysu w Polsce?
Jarosław Żołędowski, prezes Mennicy Skarbowej: Nie, nie cieszę się. To rzeczywiście dobre czasy dla naszej spółki, ale dramat dla wielu ludzi.
Pana firma właśnie w kryzysie notuje rekordowe wyniki. Ponad 200 mln zł przychodu ze sprzedaży w pierwszym półroczu wobec 80 mln rok wcześniej. A jesteśmy w przededniu publikacji waszych wyników za III kwartał, gdzie liczby będą pewnie jeszcze bardziej imponujące.
Niewątpliwie to, co się dzieje na świecie, sprzyja naszym wynikom. Ludzie mają większy sentyment i zaufanie do złota i na to stawia wielu inwestorów.
Wracając jednak do pana pierwszego pytania. Nie cieszę się, bo mam w sobie dużo empatii. Nie jestem krwawym kapitalistą. Cieszą nas zyski, ale to jest też pochodna naszej ciężkiej pracy. Od kilku lat rozwijamy się w tempie liniowym, teraz to po prostu trochę przyspieszyło.
Na tyle, że żadnej pomocy z tarczy antykryzysowej chyba nie potrzebowaliście?
Nie korzystamy z żadnego wsparcia rządowego. Odczuwamy patriotyzm gospodarczy i chcielibyśmy okazywać swego rodzaju solidarność społeczną. Pośrednio nawet dokładamy się do tej pomocy, bo płacimy w terminie wszystkie podatki i daniny. Wspieramy również bezpośrednio - ufundowaliśmy choćby półkolonie letnie.
Wasza działalność w dużej mierze polega na kupowaniu na rynku złota, a później sprzedawaniu go klientom. Polacy są już bardziej świadomi inwestycyjnie?
Jeszcze nie tak dawno Polacy myśleli, że złoto istnieje tylko w kilkukilogramowych sztabkach. Jak w filmach. I że tak naprawdę kupują je tylko banki.
W ostatnich latach jednak ta świadomość bardzo gwałtownie w naszym społeczeństwie wzrosła.
Dziś ludzie mogą do was przyjść po zaledwie kilka gramów cennego kruszcu. W zasadzie z ulicy.
To bardzo duża grupa, w zasadzie jest to klient codzienny. Wybierają zazwyczaj jedno-, dwu- czy pięciogramowe sztabki.
Na prezent?
Małe zakupy - w przeważającej większości - na chrzest, komunię czy ślub. Ludzie wykładają kilkaset złotych (1 gram złota to cena ok. 300 złotych - red.) i mają oryginalny upominek. Mamy też w ofercie możliwość graweru. Często te dedykacje trafiają do mnie na biurko i nie ukrywam, że przeglądanie ich sprawia mi bardzo dużą przyjemność.
Co jeszcze kupują Polacy?
Dużą popularnością cieszą się dwa rodzaje monet - z liściem klonowym i australijskim kangurem. Poza tym sztabki o wadze jednej uncji (31,1 g) oraz 100 gramów. Ostatnio sprzedajemy też sporo 50- i 100-gramowych tabliczek, tzw. combibarów, z których można odrywać po jednym gramie złota.
Zdarzają się większe transakcje? 200 milionów złotych przychodu w pół roku znikąd się nie bierze.
Ostatnio mieliśmy rekordową sprzedaż. Klient przyszedł i kupił złoto za 6 milionów złotych.
W gotówce?!
Nie, przy takich kwotach płatność tylko przelewem. Ale zdarzają się sytuacje, że ktoś przychodzi z torbą pełną pieniędzy, kładzie ją na stół i chce kupić złoto za kilkaset tysięcy złotych. Musimy wtedy taką osobę zaprosić do specjalnego "VIP roomu" i tam "dopinamy" transakcję. Ze względów bezpieczeństwa oferujemy też usługę przechowywania złota w naszym skarbcu.
Coraz częściej trafiają się też firmy, które w ten sposób chcą ulokować nadwyżki finansowe.
Niskie stopy procentowe też wam sprzyjają. Lokaty w bankach są wręcz śmiesznie oprocentowane.
Nie da się ukryć. Ostatnio zgłasza się do nas coraz więcej osób, które w swojej pracy doradzają zamożnym ludziom, w co zainwestować swoje środki. Ich klienci chcą na przykład sprzedać nieruchomość, ale zastanawiają się: "co ja zrobię z tymi pieniędzmi?".
Do giełdy podchodzą sceptycznie, a trzymanie pieniędzy na lokatach czy w obligacjach obecnie się nie opłaca. W ich przypadku inwestycja w złoto wydaje się ciekawą alternatywą. Zresztą doradcy mówią wprost, że oni poza surowcami nie mają dziś tak naprawdę niczego innego do zaoferowania.
Macie w całej Polsce 14 punktów sprzedaży. Nie boicie się, że za chwilę czeka nas narodowy lockdown i ludzie przestaną do nich przychodzić?
Pierwszy lockdown i ten drugi - niejako pełzający – dotyka nas w dużo mniejszym stopniu niż innych. My nie mamy punktów sprzedaży w centrach handlowych, bo od początku taki model biznesowy przyjęliśmy. Dzięki temu obostrzenia nas nie obejmują.
Ale jak za chwilę rząd zdecyduje nas zamknąć w domach, to wyjście po uncję złota nie będzie już traktowane jako "niezbędna potrzeba życia codziennego".
Dlatego staramy się rozwijać inne kanały sprzedaży. Nie da się ukryć, że stacjonarna sprzedaż jest dominująca w naszym biznesie. Mamy sklep internetowy, ale to jest na razie około 20 proc. obrotu.
Liczymy się z tym, że mobilność społeczna może być zmniejszona, dlatego kładziemy spory nacisk na rozwój sklepów internetowych.
W ostatnich miesiącach mocniej wróciliśmy do sprzedaży w ramach internetowego sklepu outletowego.
Outlet? Na czym to polega w waszej branży? Mi bardziej kojarzy się z ostatnimi sztukami lub starszymi modelami ubrań.
Tu jest podobnie. Zauważyliśmy, że na rynku powstało wiele mniejszych firm, które dzięki niskim kosztom mogły oferować nieco niższe ceny. Nie chcieliśmy stracić klienta, który kieruje się w dużej mierze ceną, dlatego postanowiliśmy pójść w stronę outletu. W ten sposób zwiększamy udział w rynku.
Można tam znaleźć choćby produkty z rynku wtórnego, czasami z drobniutkimi zarysowaniami. Są też monety z poprzednich lat. Generalnie jest tam mniejszy wybór niż w Mennicy Skarbowej, ale dla wielu klientów to nie jest problem.
Nie odkryję Ameryki, jeśli powiem, że 2020 rok był dla was najlepszym w historii. Tylko w pierwszym półroczu sprzedaliście tonę czystego złota. Jakie zatem plany rozwojowe na przyszłość?
Przede wszystkich chcemy inwestować w rozwój sieci sprzedaży - otwieranie nowych punktów, ale również podnoszenie standardów obsługi w tych już istniejących.
Nie chciałbym zdradzać, jakie ilości mamy "na stanie" ale mogę powiedzieć, że posiadamy największe zapasy w Polsce. Naszymi dostawcami są największe, światowe rafinerie w Niemczech, Szwajcarii, Kanadzie czy Australii, z którymi mamy dobre wieloletnie relacje i tym też wygrywamy z naszą konkurencją.
Przy zwiększonym popycie musimy na bieżąco mieć w skarbcu tyle złota, żeby zaspokoić potrzeby wszystkich klientów, nawet tych bardzo zamożnych.