Niemiecki BioNTech i amerykański gigant farmaceutyczny Pfizer połączyli siły, by opracować pierwszą na świecie szczepionkę na koronawirusa. W poniedziałek spółki ogłosiły przełom w badaniach, czym wywołały euforię na światowych rynkach finansowych.
I choć Pfizer to firma, która znana jest z produkcji takich leków, jak choćby Viagra, Polocard czy Accupro, to BioNTech do tej pory dla wielu mógł być anonimowy.
Firma powstała w 2008 roku, a założyło ją dwoje lekarzy - Ugur Sahin i Ozlem Tureci. Obydwoje są dziećmi tureckich imigrantów, którzy do pracy w Niemczech przyjechali w latach 60. ubiegłego stulecia. Prywatnie Sahin i Tureci są małżeństwem i do dziś zarządzają firmą, która ma swoją siedzibę w Mainz. On w roli prezesa, ona - jako szefowa ds. medycznych.
Niemal dokładnie rok temu BioNTech zadebiutował na nowojorskiej giełdzie. Sahin pojechał do Stanów Zjednoczonych z nadzieją, że uda mu się zebrać od inwestorów prawie 300 milionów dolarów. Wtedy jednak o koronawirusie nikt nie słyszał.
Wielkich kokosów na debiucie nie udało się zarobić i skończyło się na "zaledwie" 150 milionach dolarów. Sahin i Tureci sprzedali 10 mln akcji po cenie 15 dolarów. Pierwotny plan zakładał natomiast sprzedaż 13 mln udziałów po 18 a nawet 20 dolarów za sztukę. To się jednak nie powiodło i będąca dziś na ustach całego świata firma zaliczyła znacznie mniej imponujące IPO niż kilka tygodni temu Allegro, które na GPW zebrało od inwestorów ponad 9 mld złotych.
BioNTech pierwotnie powstał jako firma biotechnologiczna, która miała przede wszystkim pomóc w leczeniu nowotworów. Wszystko dzięki nowatorskim terapiom immunologicznym, nad którymi pracowali przede wszystkim Ugur Sahin i Ozlem Tureci. Na starcie wspierał ich jeszcze austriacki onkolog - Christoph Huber. Dziś zasiada w radzie nadzorczej spółki.
W spółce wychodzą z założenia, że każdy guz i każdy pacjent nowotworowy jest inny, przez co wymaga indywidualnego podejścia w leczeniu. Jak pisze brytyjski "Guardian", firma zatrudnia ponad 500 naukowców.
Sukcesów nie brakowało. Jeszcze przed debiutem na giełdzie BioNTech podpisał umowę z fundacją Billa i Melindy Gatesów. Chodziło o prace nad stworzeniem programów leczenia chorób wywołanych wirusem HIV oraz gruźlicy. Z kolei w grudniu 2019 roku Europejski Bank Inwestycyjny przyznał spółce grant w wysokości 50 mln euro, jako część planu inwestycyjnego dla Europy.
Po wybuchu pandemii firma skupiła się jednak na badaniach, które pozwolą znaleźć szczepionkę na koronawirusa. Wszystko to we współpracy z amerykańskim koncernem Pfizer (nawiasem mówiąc, również założonym przez imigrantów, tyle że niemieckich).
W poniedziałek pojawiły się pierwsze miarodajne efekty. Skuteczność preparatu oceniono na nawet 90 proc.