Jeśli chodzi o kryptowaluty, można być sceptycznym minimalistą albo optymistycznym maksymalistą. Skrajny maksymalista będzie twierdzić, że ceny kryptowalut zawsze będą szły w górę czy że bitcoin już wkrótce przebije kolejna magiczną granicę 100 tys. dolarów. Ciężko o większego maksymalistę niż Michael Saylor, założyciel MicroStrategy.
We wtorek MicroStrategy poinformowała, że kupiła kolejne 300 bitcoinów i posiada ich już 130 tys. Łącznie kosztowały 3,98 miliarda dolarów. Średnio spółka, notowana na amerykańskiej giełdzie Nasdaq za jednego bitcoina zapłaciła 30,6 tys. dolarów. Biorąc pod uwagę, że kurs bitcoina oscyluje ostatnio w okolicach 20 tys. dolarów, aktualnie MicroStrategy jest ok. 1,3 mld dolarów na minus. Za decyzje o zakupach odpowiada przede wszystkim Saylor, od sierpnia były już CEO tej firmy.
Wartość giełdowa spółki jest obecnie o około pół miliarda niższa, niż sama wartość posiadanych przez nią bitcoinów i jest już praktycznie w zupełności zależna od prognozy rynku co do kursu kryptowaluty. Za jedną akcję płaci się teraz mniej niż 200 dolarów, gdy zaledwie w listopadzie 2021 r., gdy szczytował kurs bitcoina, jedna akcja MicroStrategy kosztowała 4,5 raza więcej, bo blisko 900 dolarów.
MicroStrategy kupowała bitcoina tanio, kupowała też drogo
Spółka zaczęła swoje kryptowalutowe zakupy w czerwcu 2020 r., tłumacząc wartą 250 mln dolarów inwestycję jako "zabezpieczenie wobec słabnącego dolara i trudnej globalnej sytuacji makroekonomicznej".
Wówczas kurs bitcoina wynosił mniej niż 10 tys. dolarów. Gdy w marcu 2021 r. wystrzelił do poziomu blisko 60 tys. dolarów, Saylor nie realizował jednak zysków, tylko "zabezpieczał się" dalej. MicroStrategy kupowało bitcoina także wtedy, gdy w 2021 r. kryptowaluta notowała swoje historyczne szczyty w okolicach 69 tys. dolarów.
Ta gigantyczna i bardzo medialna pozycja w bilansie spółki sprawia, że mało kto zauważa już w ogóle, że firma zajmuje się produkcją oprogramowania, z czego ma około pół miliarda dolarów przychodu rocznie. Krytycy twierdzą jednak, że dzięki temu mało kto widzi jej poziom zadłużenia oraz że spółka od lat nie przynosiła zysków. I oto też mogło chodzić Saylorowi, gdy wykonał swoją "ucieczkę do przodu".
Dla Michaela Saylora to nie pierwsza droga w górę, i nie pierwsza w dół
Dla Michaela Saylora to nie pierwszy raz, gdy pojawia się na okładkach gazet. I nie pierwszy raz, gdy posiadane przez niego aktywa najpierw wystrzeliwują w górę, by później równie gwałtownie lecieć w dół.
Założona przez niego i jego kolegę ze studiów w 1989 r. firma MicroStrategy, która zaczęła specjalizować się w produkcji oprogramowania dla dużych dostawców biznesowych, weszła na giełdę Nasdaq w 1998 r. Był to okres, gdy w Ameryce panowało szaleństwo na punkcie spółek z branży tech, a Michael Saylor był uznawany za jednego z najzdolniejszych amerykańskich biznesmenów z branży producentów oprogramowania. MicroStrategy stało się jednym głównych bohaterów internetowej bańki.
Kurs MicroStrategy w chwili debiutu w 1998 r. wynosił 12 dolarów, ale podwoił się już tego samego dnia. Na początku 2000 r. za jedną akcję płacono już kwoty rzędu 1400 dolarów, czyli... 11000 proc. więcej!. Gdy w marcu 2000 roku na giełdzie pękała internetowa bańka, kurs spółki zaczął równie szybko spadać, by w 2001 r. przez moment za jedną akcję płacono już nawet mniej niż 12 dolarów z dnia debiutu.
Gdy więc najpierw kurs Bitcoina maszerował w górę, a potem pod koniec 2021 r. zaczął lecieć w dół, Saylor był jednym z niewielu bitcoinowych maksymalistów (większość branży krypto jest od niego dużo młodsza), który mógł powiedzieć, że dla niego to nie jest pierwszy raz.
Wizjoner czy szarlatan? Saylor radził, by pod kupno bitcoina zastawić dom
Tymczasem Michael Saylor niezmiennie wydaje się święcie przekonany, że bitcoin nigdy nie zaprzestanie swojego marszu w górę. I tak w ten czwartek wyraził opinię, że "bitcoin odzyska rekordowy poziom 69 tys. dolarów, a w ciągu dekady może być wart pół miliona dolarów". – Weź pieniądze, które chcesz zainwestować na 10 lat i albo kup dom na Manhattanie, albo zainwestuj w sztukę, albo w bitcoina – stwierdził na spotkaniu z okazji Money Festival na nowojorskim Manhattanie.
Tego typu porady inwestycyjne to dla niego chleb powszedni. Saylorowi szczególnie wypomina się wypowiedź z marca 2021 r., gdy za jednego bitcoina płacono 57 tys. dolarów, a on zachęcał ludzi, by zastawili swój dom i za uzyskane w ten sposób środki kupowali bitcoiny.
Jedyne pytanie, jakie sobie powinniśmy zadawać, to jak kupić więcej bitcoinów. Weź wszystkie swoje pieniądze i kup za nie bitcoin. Następnie zastanów sie, gdzie możesz pożyczyć pieniądze i za nie też kup bitcoiny. Sprzedaj wszystko, co masz, i kup za to bitcoiny – mówił Saylor w marcu 2021 r.
Tezę, że zadłużanie się na zakup kryptowaluty jest "racjonalną decyzją finansową", bo bitcoin jest "najpewniejszą walutą świata" i jednocześnie jest "aktywem, które będzie znacznie zyskiwało na wartości", powtarzał wielokrotnie. Saylor mówił też, że nie tylko powinno się tak zrobić samemu, ale do idei kupienia kryptowalut za wszystko, co się posiada, powinno się przekonać jak najwięcej osób. Inne jego wypowiedzi są nawet bardziej maksymalistyczne.
Bitcoin to rój cyberszerszeni służących bogini mądrości, żywiących się ogniem prawdy, który rośnie wykładniczo za ścianą zaszyfrowanej energii i jest coraz mądrzejszy, szybszy i silniejszy – motto konta Saylora na Twiterze z września 2020 r.
Tego typu stwierdzenia skłaniają ekspertów do zastanawiania się, czy Saylor czasem nie zwariował, czy po prostu został kimś w rodzaju lidera kryptowalutowej sekty. Tymczasem ci, którzy dali się mu przekonać, mogli zdążyć już zbankrutować lub grozi im to lada moment.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kryptowaluty w ogniu krytyki. "Zdecentralizowana piramida finansowa"
Wszystko to przypomina też bardzo stary w świecie finansów numer, jakim jest tworzenie piramidy finansowej, gdzie nowi członkowie finansują zyski tych zwerbowanych wcześniej. Taka finansowa konstrukcja koniec końców nieuchronnie kończy się załamaniem, co wiąże się z osobistą finansową tragedią dla wciągniętych w nią osób.
Teoria, że kryptowaluty to technologia, która przede wszystkim ułatwia oszukiwanie ludzi na masową skalę, w 2022 r. zyskuje coraz więcej zwolenników. Gdy kurs bitcoina spada, po drodze niewypłacalność ogłosiło kilka obiecujących pewne zyski kryptowalutowych parabanków, z których wyparowały miliardy dolarów klientów.
W tym tygodniu, odpowiadając na pytania amerykańskiej Izby Reprezentantów, "zdecentralizowaną piramidą finansową" nazwał kryptowaluty niesłychanie opiniotwórczy w branży finansowej Jamie Dimon, CEO JPMorgan Chase. Chociaż w jego opinii sama technologia może znaleźć zastosowania, to wymaga odpowiednich regulacji, a obecnie wykorzystywana jest głównie do oszukiwania ludzi. Regulacje branży krypto parę dni temu zapowiedział szef amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) Gary Gensler.