To może być ważna wiadomość dla tych osób, które wiążą swoją przyszłość z branżą IT i rynkiem blockchain.
- Badaliśmy możliwości w wielu krajach, rozmawialiśmy z ludźmi z branży i zbieraliśmy ich doświadczenia. Zajęło nam to pół roku, zanim wybraliśmy Polskę. Kluczem nie były szczególne preferencje kosztowe czy podatkowe, ale dostęp do wykwalifikowanych pracowników, uczelni, możliwość stworzenia technologicznego ekosystemu. W zasadzie wybraliśmy nie tyle państwo, ile miasto. Poza tym Kraków jest blisko Wiednia, co daje nam możliwość budowania bezpośrednich relacji w ramach organizacji - tłumaczy CEO platformy Eric Demuth.
Podwoją liczbę pracowników
Główną siedzibą Bitpandy jest Wiedeń. W biurze pracuje 280 osób z 44 krajów. Kraków stanie się więc drugim domem dla firmy, a zatrudnienie dodatkowych kilkuset osób sprawi, że cała załoga się podwoi. Niewykluczone więc, że swoją szansę będzie mogło znaleźć wielu polskich pracowników. Firma jednak, jak przekonują jej przedstawiciele, nie patrzy na pochodzenie, ale na kompetencje.
- Żyjemy w czasach, gdy na popularności zyskuje trend pracy zdalnej, ale mamy przekonanie, poparte dodatkowo doświadczeniami wielu osób, z którymi rozmawiamy, że firma działa lepiej, gdy ludzie mają ze sobą kontakt, mogą rozmawiać, stworzyć własną kulturę pracy, skoczyć na piwo. Bez zadbania o te elementy, ciężko osiągnąć sukces. Ten element spójnej kultury organizacji jest szczególnie ważny w firmie, która rośnie tak szybko jak my - wyjaśnia Eric Demuth.
Dziś firma, która jest platformą do obrotu aktywami cyfrowymi, m.in. Bitcoinem i Ethereum, a także złotem i innymi metalami szlachetnymi, ma półtora miliona użytkowników. Inwestycja, jak przekonują twórcy Bitpandy, ma przyczynić się do dalszego rozwoju platformy. Długoterminowy cel? Rosnąć o 100 proc. rok do roku.
- Naszym celem jest znoszenie barier na rynku inwestycji indywidualnych, edukacja i pozycja platformy inwestycyjnej pierwszego wyboru. Jestem przekonany, że będziemy w stanie przyciągnąć najbardziej wykwalifikowanych specjalistów z całego regionu, w tym deweloperów backend, inżynierów zajmujących się m.in. uczeniem maszynowym, QA, właścicieli produktów, czy scrum masterów – podsumowuje współtwórca firmy i CTO, Christian Trummer.
Inwestorzy dają spółce dziesiątki milionów euro
Wartość inwestycji to dziś 10 mln euro. Ale, jak przekonują twórcy Bitpandy, to dopiero początek - wystarczy na rozkręcenie hubu i pensje dla specjalistów. Przypomnijmy, że we wrześniu tego roku austriacka platforma zebrała od inwestorów 52 mln dolarów w największej zamkniętej w tym roku w Europie rundzie inwestycyjnej. Podmiotami, które wsparły fintech, są m.in. Valar Ventures Petera Thiela (współzałożyciela PayPala) oraz fundusz Speedinvest.
Bitpanda wprowadziła już polskie wersje językowe we wszystkich swoich serwisach, ułatwiając lokalnym użytkownikom inwestowanie w platformę. Fintech wszedł na nowe rynki we Francji, Hiszpanii, Turcji i Włoszech na początku tego roku. W rodzimej Austrii liczba użytkowników Bitpandy jest już dziś wyższa niż posiadaczy akcji.
- Szacuje się, że 6 proc. ludzi na świecie inwestuje. Nas interesuje pozostałe 94 proc. Chcemy poprzez edukację zachęcić te osoby do podjęcia inicjatywy, pokazać narzędzia do inwestowania, a przede wszystkim przekonać do tego, że warto inwestować tylko w te walory, które się rozumie, w zakresie, w którym czujemy się bezpiecznie. Każdy inwestor jest inny. Warto jednak, aby początkujący zaczynali od małych kwot i nie wkładali swoich pieniędzy tylko do jednego koszyka. Platformy takie jak nasza pozwalają dywersyfikować oszczędności – podsumowuje Eric Demuth.