"Kolejny niewiarygodny sukces Sił Powietrznych Ukrainy. Rosyjscy terroryści nie mają szans na zapanowanie nad Ukrainą" - napisał na Twitterze minister obrony Ołeksij Reznikow. "Ich (Rosjan - przyp. red.) broń może i powinna być zwalczana bronią zachodnią. Dziękujemy żołnierzom naszych Sił Powietrznych i naszym państwom partnerskim, które zainwestowały w bezpieczeństwo nieba nad Ukrainą i całą Europą" - podkreślił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wyjątkowa bitwa nad Kijowem
Atak z użyciem m.in. sześciu Kinżałów Rosja przeprowadziła we wtorek nad ranem. Ogółem w stronę celów w Ukrainie odpalono 18 różnego rodzaju pocisków. Według armii wszystkie zostały zniszczone.
Zestrzelenie rosyjskich rakiet skomentował także sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksij Daniłow. "Dziękujemy wszystkim prawdziwym Patriotom Ukrainy" - przekazał na Twitterze.
Ponaddźwiękowe rakiety manewrujące Kinżał przedstawiane były przez rosyjską propagandę jako pociski, których nie da się przechwycić. 4 maja Ukraińcy zniszczyli jednak pierwszy z nich, używając do tego amerykańskich systemów przeciwrakietowych Patriot.
W powietrzu sprzęt za setki milionów złotych
Kinżały, które mogą przenosić głowice jądrowe lub konwencjonalne, obejmują swoim zasięgiem całą Ukrainę. Poruszają się z prędkością kilka razy większą niż prędkość dźwięku (mogą osiągnąć 10 machów, czyli ponad 12 tys. km na godzinę). Uważane są za trudne do wykrycia przez systemy obrony przeciwrakietowej.
Jak pisze gazeta.pl, można oszacować, że we wtorek rano nad Kijowem w ciągu kilku minut zużyto broń wartą kilkaset milionów złotych. "Jedna rakieta PAC-3 to około dwóch milionów dolarów. Poleciało ich prawdopodobnie blisko 30, więc jakieś 50-60 milionów dolarów. Do tego pociski rosyjskie o trudnej do ustalenia wartości w dolarach. Razem swobodnie rejon równowartości 200-300 milionów złotych" - czytamy.