Po wyrzuceniu z rządu Jarosława Gowina, do dymisji podali się również solidarnie jego najbliżsi współpracownicy: Andrzej Gut-Mostowy (wiceminister turystyki), Iwona Michałek (wiceminister pracy), Grzegorz Piechowiak (wiceminister rozwoju odpowiedzialny za inwestycje zagraniczne) oraz Mariusz Ociepa (wiceminister obrony).
Premier Mateusz Morawiecki ustami swojego rzecznika prasowego przekazał jednak, że nie przyjmie automatycznie tych dymisji, każdy przypadek będzie rozpatrywany indywidualnie.
I chociaż Mariusz Ociepa oświadczał co prawda, że nie przyjął oferty objęcia teki ministra rozwoju, pracy i technologii, to właśnie on w kuluarach jest dziś najczęściej wymienianym kandydatem na stanowisko po Gowinie.
Superresort Gowina podzielony na dwa?
Tyle że nie będzie to już to samo stanowisko i to samo ministerstwo. Jak poinformował w czwartek premier Mateusz Morawiecki, niewykluczone, że superresort zostanie podzielony.
Linia demarkacyjna nowego podziału może przebiegać w następujący sposób. – Praca powinna zostać przy gospodarce. Połączenie tych obu resortów to nie jest autorski pomysł Gowina, bo wcześniej zaproponował go już prof. Jerzy Hausner, ale obie te sprawy ściśle się ze sobą łączą – mówi nam rozmówca zbliżony do rządu
Dodaje, że można by jeszcze do tego dołączyć fundusze europejskie, które podlegają teraz pod resort finansów. Będą one odgrywały kluczową rolę w gospodarce.
Jednak - zdaniem innego naszego rozmówcy spoza rządu - plany rządu są takie, by praca wróciła jednak do Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, którym kieruje Marlena Maląg.
Reszta departamentów takich jak rozwój, czy turystyka, byłaby odrębnym bytem, do którego można dołączyć cyfryzację, która teraz bezpośrednio podlega premierowi Morawieckiemu.
Przedsiębiorcy zdają sobie sprawę, że nikt z rządu ich o obsadę stanowisk pytał nie będzie, ale i tak śledzą wydarzenia na scenie politycznej z zapartym tchem. I chętnie je komentują.
– Przy wyborze nowych ministrów zadecyduje polityczna arytmetyka – uważa prof. Paweł Wojciechowski, główny ekonomista i wiceprezydent Pracodawców PR oraz były minister finansów – Stanowiska dostaną ci, którzy są w stanie zapewnić PiS-owi większość sejmową - dodaje.
Stanowiska dostaną więc najprawdopodobniej posłowie, którzy są równocześnie sekretarzami stanu. A to wskazywałoby właśnie na Marcina Ociepę, który ma mandat poselski i był sekretarzem stanu w MON. Poza tym resort rozwoju już zna, gdyż był w nim wiceministrem, kiedy rządziła tam Jadwiga Emilewicz.
Potem, kiedy resort ten przejął Jarosław Gowin, przeszedł on do Ministerstwa Obrony Narodowej. Tekę wiceministra MON miał mu jednak zaproponować PiS, a nie jego rodzime Porozumienie.
Poważną kandydatką na następczynię Gowina jest też sama Jadwiga Emileiwcz, która doskonale zna resort rozwoju, ma w nim swoich lojalnych ludzi i szybko potrafiłaby się w nim odnaleźć. Jednak jest jedno "ale".
- Ona na pokładzie PiS-u już jest. Kiedyś może coś jej obiecywano, ale teraz ważniejsze do spełnienia są obietnice dane tym, którzy są nowi. Tu jest ten sam mechanizm, który stosuje się przy zatrudnianiu ludzi w firmie. Nowym obiecuje się i daje dużo więcej niż tym, którzy są już w środku – uważa nasz rozmówca, rządowy ekspert, który prosi o zachowanie anonimowości.
Lista "typów" przedsiębiorców
Dla biznesu liczy się głównie to, by Gowina nie zastąpił ktoś pokroju wicepremiera Jacka Sasina, dla którego gospodarka może składać się wyłącznie ze spółek skarbu państwa i być całkowicie państwowa. Mówił o tym w rozmowie z money.pl Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Pracodawców Lewiatan.
Jego niepokój w tym względzie podziela również Marek Goliszewski, założyciel i prezes BCC.
– Takiego kandydata jak Gowin, który rozumiał biznes i potrafił komunikować się z przedsiębiorcami, już nie dostaniemy. Ważne, by ten, kto przyjdzie po nim, znał się na gospodarce i potrafił odchodzić od doktryny Zjednoczonej Prawicy (czyli upaństwawiania wszystkiego – red.). To musi być też ktoś, kto będzie szukał kompromisów w relacjach z Unią Europejską i doceni sojusz gospodarczy ze Stanami Zjednoczonymi – wylicza jednym tchem Goliszewski.
Zdaniem Goliszewskiego kandydatów, którzy spełniają te wszystkie wymienione kryteria, w Zjednoczonej Prawicy jest bardzo niewielu. Jednak o swoich typach mówić oficjalnie nie chce. Uważa, że byłby to dla tych osób raczej pocałunek śmierci niż przysługa.
Z kolei prof. Wojciechowski podkreśla, że biznes czeka na kogoś, kto byłby w stanie rzetelnie prowadzić dialog z przedsiębiorcami w ramach Rady Dialogu Społecznego. Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP, do życzeń tych dorzuca jeszcze m.in. samodzielność kandydata.
– Oferowanie kluczowego po pandemii stanowiska w rządzie osobie przypadkowej lub komuś, kto już je pełnił, oznacza, że żadne rewolucyjne zmiany w gospodarce raczej nie nastąpią, a są one bardzo potrzebne – podkreśla Malinowski, który jest też współtwórcą pierwszego od czasu przekształceń ustrojowych Ministerstwa Gospodarki.
Na giełdzie faworytów biznesu do fotela ministra gospodarki wymieniane są takie osoby jak: Michał Kurtyka (minister środowiska), Tadeusz Kościński (minister finansów) czy Waldemar Buda (wiceminister funduszy i polityki regionalnej).
Nie pokrywają się one jednak zupełnie z nazwiskami, które słyszymy w kręgach politycznych. Tam, poza Ociepą i Emilewicz, w roli wiceministra pojawiają się Olga Semeniuk (dotychczasowa wiceminister rozwoju, pracy i technologii) czy Kamil Bortniczuk (poseł, który przeszedł z Porozumienia Gowina do Partii Republikańskiej Adama Bielana).