"Koszty funkcjonowania Rady Legislacyjnej przy Prezesie Rady Ministrów w 2023 r. wyniosły 988 tys. zł. W tym czasie Rada sporządziła opinie do... pięciu rządowych projektów ustaw" - napisał na platformie X Maciej Berek, odpowiedzialny za proces legislacji minister bez teki w rządzie Donalda Tuska.
Łatwo policzyć, że jedna opinia dla rządu Mateusza Morawieckiego w ubiegłym roku kosztowała prawie 200 tys. zł. Ale, jak podkreśla Berek, który w latach 2007-2015 był prezesem Rządowego Centrum Legislacji, członkowie Rady za przygotowanie opinii nie otrzymali tak dużo pieniędzy.
"Co ciekawe, wynagrodzenie za sporządzenie opinii wynosiło zaledwie 2,3 tys. zł" - napisał minister, przytaczając rozporządzenie premiera z 2022 r.
Stwierdził, że bardziej opłacało się być w Radzie i odbywać posiedzenia "o niczym", niż faktycznie sporządzać projekty opinii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Porządkowanie spraw oczywistych" po rządzie Morawieckiego
Berek poinformował, że przewodniczący Rady otrzymywał za udział w posiedzeniach RCL ponad 12,1 tys. zł miesięcznie. Jej wiceprzewodniczący - przeszło 7,1 tys. zł. Członkowie Rady - po 4,2 tys. zł.
"Żeby było jasne - w mojej ocenie Rada Legislacyjna jest bardzo potrzebnym ciałem doradczym każdego premiera i każdego rządu. I z reguły sporządza rocznie znacznie większą liczbę opinii niż w ub. roku" - podkreślił minister we wpisie na platformie X.
Jednocześnie zaznaczył: "Ale wynagrodzenie powinno być płacone przede wszystkim za sporządzanie opinii - i tę kwotę trzeba podnieść, a nie za samo członkostwo w Radzie - i tę kwotę trzeba zdecydowanie obniżyć. Wtedy wysokość wynagrodzenia powiązana będzie z nakładem wykonanej przez członków Rady pracy".
Minister dodał, że "stosowny projekt" w tej sprawie jest przygotowywany i niedługo będzie procedowany.