Gdy oczy wielu Polaków zwrócone są na Orlen, w portach morskich rozgrywa się prawdziwa bitwa. W ostatnich kilku dniach ze stanowiskami pożegnali się wszyscy dotychczasowi prezesi i wiceprezesi portów morskich. Chodzi o Szczecin-Świnoujście, Gdańsk i Gdynię.
Władzę nad tymi spółkami do czasu rozstrzygnięcia konkursów przejęli pełnomocnicy wskazani przez rady nadzorcze spółek. W Szczecinie pełniący obowiązki prezesa zarządu dziekan Wydziału Inżynieryjno-Mechanicznego Transportu Politechniki Morskiej prof. Stanisław Iwan zlecił przeprowadzenie wewnętrznej kontroli. Jej wstępne wyniki są porażające.
Porty morskie w Gdańsku, Gdyni oraz Szczecinie-Świnoujściu, w których Skarb Państwa ma ponad 95 proc. udziałów, są spółkami o podstawowym znaczeniu dla polskiej gospodarki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Odpowiedzialny za gospodarkę morską wiceminister infrastruktury Arkadiusz Marchewka w ubiegły poniedziałek ujawnił, że kolega europosła z PiS-u Joachima Brudzińskiego, prokurent, który był też szefem pizzerii, wystawiał portowi co miesiąc faktury, których łączna wartość przekroczyła 4 mln zł. Co więcej, już po przegranych przez PiS wyborach port podpisał z nim umowę gwarantującą mu kolejne setki tysięcy złotych.
Chodzi o Dariusza Śpiewaka, prokurenta, dyrektora ds. nieruchomości i marketingu w szczecińskim porcie. W lutym "Gazeta Wyborcza" w Szczecinie podała, że Śpiewak był także prokurentem w spółce Polski PCS. Jej właścicielem są trzy zarządy portów: Szczecin-Świnoujście, Gdynia oraz Gdańsk.
Spółka świadczy usługi informatyczne w skomplikowanym procesie usług transportowych związanych z portami czy też elektronicznej awizacji statków u dyspozytorów portów.
Od kilku dni próbowaliśmy skontaktować się z Dariuszem Śpiewakiem. Do tej pory nie odpowiedział na prośbę o rozmowę.
"Martwe dusze na listach płac"
Informator money.pl dobrze znający sytuację w szczecińskim porcie twierdzi, że opisane przez wiceministra Marchewkę informacje to czubek góry lodowej.
W porcie zatrudniano też tzw. martwe dusze, wśród których byli ludzie powiązani z PiS. Widnieli oficjalnie na liście płac, ale nigdy w pracy się nie pojawiali. Dochodziło tam także do nieprawidłowości przy przetargach – mówi nasz rozmówca, który chce pozostać anonimowy.
Dodaje, że w jednej z takich spraw, dotyczącej dużego przetargu, zostanie prawdopodobnie złożone wkrótce oficjalne zawiadomienie do prokuratury.
Okazuje się, że port Szczecin-Świnoujście nie był wyjątkiem. Również w gdańskim porcie miało dochodzić do licznych nieprawidłowości.
Posłanka KO Agnieszka Pomaska w rozmowie z money.pl przyznaje, że jest zasypywana informacjami ws. nadużyć w tym porcie. Chodzi m.in. o przerosty zatrudnionych w spółce dyrektorów i pełnomocników zarządu. Ich liczba – jak podaje nasza rozmówczyni – w ciągu kilku ostatnich lat rządów PiS miała wzrosnąć aż o ponad 300 proc.
Z ustaleń money.pl wynika z kolei, że w gdańskim porcie, po wyborach 15 października, upychano pospiesznie ludzi powiązanych z PiS na stanowiskach średniego i niższego szczebla, tak by uniknęli natychmiastowych zwolnień. "Żelazna miotła" nowego rządu miała dosięgnąć tylko zarząd.
Zapytaliśmy Zarząd Portu Gdańsk o strukturę zatrudnienia w spółce oraz stosowne wyjaśnienia. W odpowiedzi przesłano nam komunikat o tym, że w 2023 r. zatrudniano ośmiu dyrektorów. Dodatkowo do poziomu dyrektora awansowano wewnętrznie 10 pracowników. W roku 2015 stanowiska dyrektorskie zajmowało 12 osób.
Po wyborach 15 października przyjęto do pracy kilkanaście nowych osób. Biuro prasowe Portu Gdańsk podkreśla, że zmiana struktury organizacyjnej, która weszła w życie w sierpniu 2023 r. wynikała z dynamicznego rozwoju spółki.
"Port Gdańsk został najszybciej rozwijającym się portem europejskim ostatniej dekady, z dynamiką wzrostu na poziomie 167 proc. " – napisano w komunikacie.
Podkreślono również, że przyrost zatrudnienia w ostatnim czasie oraz identyfikacja obszarów, gdzie mógł on być nieadekwatny, znajduje się w kręgu zainteresowania nowego kierownictwa portu.
W rozmowie z money.pl Arkadiusz Marchewka zapewnia, że trwa dokładna weryfikacja tego, co działo się w portach morskich, zwłaszcza już po wyborach.
Kontrola w portach będzie szczegółowa. Prześwietlimy i przeanalizujemy każdą wydaną tam złotówkę – zapowiada wiceminister infrastruktury i dodaje, że w przypadku wykrycia niegospodarności lub działań na szkodę spółek winni poniosą konsekwencje.
Rozwiązanie umów nie takie proste?
Jak informuje wiceminister, w porcie Szczecin-Świnoujście rozpoczęto już procedurę konkursową na stanowisko prezesa zarządu. W Gdańsku i Gdyni obwieszczenia mają ukazać się lada dzień.
Według wiceministra kontrole wewnętrzne w portach powinny zakończyć się na przełomie lutego i marca. Do tego czasu powinniśmy poznać również nazwiska nowych prezesów zarządów.
Chociaż wiceminister Marchewka zapewnia, że byłe zarządy portów w przypadku wykrycia nadużyć zostaną pociągnięte do odpowiedzialności prawnej, to zerwanie zawartych już niekorzystnych umów może nie być takie proste.
Jak zwraca uwagę Monika Drab, radca prawny z Kancelarii M.D. Legal Solution i ekspertka Business Centre Club, każda umowa wymaga indywidualnego podejścia i analizy. Największe możliwości, jeśli chodzi o rozwiązanie takich umów, stwarzają przepisy dotyczące zamówień publicznych.
Pozwalają one na odstąpienie od umowy w przypadku, gdy jej wykonywanie nie leży w interesie publicznym lub zagraża bezpieczeństwu państwa lub publicznemu. Umowy takie można też unieważnić, o ile zostały zawarte z naruszeniem przepisów.
– Ponadto, jeśli umowa nie zawiera zapisów zabezpieczających na wypadek nienależytego wykonywania usług przez drugą stronę i jej rozwiązanie zostało niejako zabetonowane, to jest to odpowiedzialność osób podpisujących takie umowy, czyli np. członków zarządów – wyjaśnia mec. Drab.
Dodaje, że wtedy otwiera się możliwość pociągnięcia zarządów, które zawarły takie umowy, do odpowiedzialności z kodeksu spółek handlowych oraz odpowiedzialności karnej za wyrządzenie szkody w obrocie gospodarczym.
Porty się bogacą, ale rząd nie zrobił nic?
Zdaniem eksperta od gospodarki morskiej Rafała Zahorskiego, nie tylko zarządy portów powinny być rozliczone z działań na szkodę spółek, ale również rząd PiS-u. Zahorski ocenia, że od 2019 r., kiedy to uchwalono specustawę o rozbudowie portów morskich, PiS niewiele zrobił w tym zakresie.
– Rozbudowę portu kontenerowego w Gdańsku realizowała prywatna spółka Baltic Hub, w której udziały mniejszościowe ma Polski Fundusz Rozwoju, a nie Skarb Państwa – przypomina Rafał Zahorski i dodaje, że inwestycje ze specustawy, nie udały się ani w Gdańsku, ani w Gdyni ani w Świnoujściu.
W żadnym z tym zewnętrznych portów nie wbito nawet łopaty – podkreśla ekspert.
Jednak były premier Mateusz Morawiecki nie ma sobie ani swojemu rządowi nic do zarzucenia, jeśli chodzi o inwestycje w portach. Wręcz przeciwnie. 30 stycznia 2024 r. na posiedzeniu nowo powołanego Zespołu Pracy dla Polski (odpowiednik gabinetu cieni), Morawiecki powiedział, że rozbudowa portu kontenerowego w Gdańsku była sukcesem rządu PiS na miarę "małego Centralnego Portu Komunikacyjnego".
Podkreślił też, że za rządów jego ugrupowania zdolność przeładunkowa trzech największych polskich portów podwoiła się, podczas gdy porty w Hamburgu i Amsterdamie odnotowywały spadki we frachcie.
Polskie porty morskie faktycznie odnotowały w ubiegłym roku przyrosty przeładunków. To wynik wpływu większych opłat portowych od dzierżawców.
W związku z wojną w Ukrainie, przeładunek towarów wzrósł w Gdańsku o 12,7 mln ton w stosunku do 2022 r. Przeładowywano głównie ukraińskie towary rolnicze, ale też przepompowywano paliwa płynne. Poza tym wzrósł przeładunek koksu i węgla oraz drzewa.
W ubiegłym tygodniu zapytaliśmy Ministerstwo Infrastruktury, czy zwolnieni z portów prezesi otrzymali odprawy, a jeśli tak, to w jakiej wysokości. W odpowiedzi otrzymaliśmy informację, że zgodnie z uchwałami walnych zgromadzeń Zarządów Morskich Portów wynagrodzenie stałe członków zarządów Morskich Portów ustalane jest w przedziale kwotowym od 11 do 12 przeciętnych wynagrodzeń w gospodarce.
Są to zatem kwoty w granicach 92 042 zł brutto miesięcznie (7670,19 zł to średnia płaca w gospodarce x 12 miesięcy). Odprawa natomiast stanowi trzy miesięczne wynagrodzenia, co daje łącznie 276 126 zł na osobę.
Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl