Wojna przyspiesza katastrofę demograficzną w Rosji - pisze Bloomberg.
Prezydent Władimir Putin spędził lata, ścigając się z rosyjskim zegarem demograficznym tylko po to, aby zarządzić inwazję na Ukrainę, która prowadzi populację jego kraju do historycznego spadku - informuje agencja.
Agencja podkreśla, że mobilizacja mężczyzn wywraca rodziny do góry nogami i to prawdopodobnie w najbardziej napiętym momencie pod względem demograficznym. Bloomberg zwraca uwagę, że liczba kobiet w wieku rozrodczym spadła w Rosji o około jedną trzecią w ciągu ostatnich 10 lat.
To zjawisko zbiega się z jednym z najwyższych wskaźników zgonów na świecie, a także z kurczącym się rynkiem pracy w związku z emigracją z kraju. Pojawiają się pytania o zdolność Rosji do przyciągania pracowników z zagranicy.
Populacja Rosji spada, a wojna jeszcze ją zmniejszy. Powody? Emigracja, niższa dzietność i ofiary wojny. Spowoduje to zarówno erozję potencjalnego wzrostu, jak i nadwyrężenie polityki fiskalnej, bo rząd próbuje odwrócić spadek siły roboczej za pomocą polityki pronatalistycznej - ocenia ekonomista Bloomberga ds. Rosji Aleksandr Isakow.
Agencja podkreśla, że rosyjska gospodarka zagrożona jest stagnacją lub jeszcze gorszymi konsekwencjami rozpętania wojny - takimi, które będą trwać długo po zakończeniu inwazji.
300 tys. zmobilizowanych
Kryzys demograficzny rozpoczął się w Rosji już w latach 90. XX wieku wraz z upadkiem Związku Sowieckiego i wynikającymi z tego trudnościami ekonomicznymi. Ale skutki rosyjskiej inwazji na Ukrainę sprawiają, że coraz bardziej prawdopodobne stają się najgorsze scenariusze - jeśli chodzi o problemy demograficzne Rosji - a w dodatku mogą ziścić się one znacznie wcześniej niż oczekiwano - podkreśla Bloomberg.
Moskwa zapewnia, że zmobilizowanych nie zostanie więcej niż 300 tys. osób. Takie informacje przekazał rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. - Taka liczba jest zapisana w dekrecie Władimira Putina - cytuje go "Kommiersant".