Jak informuje Bloomberg, w ciągu kilku najbliższych dni premier Wielkiej Brytanii ma przedstawić Unii nową wersję umowy brexitowej. Tej, która już kilkukrotnie była odrzucona przez brytyjski parlament.
Tam największym problemem był mechanizm backstopu, czyli tzw. irlandzkiego bezpiecznika. Miał on gwarantować, że na granicy Irlandii i Irlandii Północnej nie pojawi się granica. Bo przecież wyjście Wielkiej Brytanii nie oznacza, że wspólnotę opuści również Irlandia.
Brak granicy oznaczałby, że de facto Wielka Brytania za sprawą Irlandii Północnej pozostałaby w unii celnej, a na to nie chcieli zgodzić się brytyjscy parlamentarzyści.
Przed Borisem Johnsonem zatem trudne zadanie - tak zmodyfikować mechanizm backstopu, by z jednej strony zadowolić rodzimy parlament, ale z drugiej - by zgodziła się na niego Unia. Na tym poległa przecież Theresa May.
Jak informuje Bloomberg, plan Johnsona brzmi następująco:klasycznie rozumianej granicy co prawda nie będzie, ale kontrole celne będą prowadzone. Jak to możliwe?
Premier Wielkiej Brytanii chce, by w odległości kilku kilometrów od granicy pojawiły się specjalne punkty celne, w których mogłoby dochodzić do kontroli.
Problem jednak w tym, że na taki mechanizm najpewniej nie zgodzi się Irlandia. A skoro nie zgodzi się Irlandia, to nie ma mowy o akceptacji Unii Europejskiej. Wygląda więc na to, że wciąż przełomu nie ma.
Spar przejmuje Piotra i Pawła. Podpisano umowę
Przypomnijmy, że nowa data brexitu to 31 października. Jeśli do tego czasu nie zostanie wypracowane porozumienie, a UE nie przedłuży po raz kolejny terminu, to będziemy mieli do czynienia z tzw. twardym brexitem. A przecież na takie rozwiązanie nie zgodził się już brytyjski parlament.
Wygląda więc na to, że czekają nas więc 4 tygodnie zamieszania.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl