Około 40 proc. polskich dróg jest płatnych - pisze "Gazeta Wyborcza". To sieć około 700 km autostrad i dróg szybkiego ruchu. To właśnie przy wjeździe na nie w okresach wakacyjnego szczytu, czy weekendowych wyjazdów tworzą się się korki.
Od lat opracowywane są systemy, które mają usprawnić ruch w tych punktach. Mimo tego wciąż na bramkach istnieje możliwość płatności "ręcznie". Jak pisze "Wyborcza" na wszystkich płatnych drogach istnieje możliwość wniesienia opłaty na w punkcie poboru.
Nadchodzi jednak zmierzch tej metody. Przykładem mogą być odcinki autostrad A2 Konin-Stryków i A4 Wrocław-Sośnica, gdzie od 1 grudnia nie będzie już można uiścić opłaty ręcznie przy autostradowej bramce.
Znikną szlabany, a opłata będzie naliczana za pomocą satelitarnego systemu e-Toll, zarządzanego przez Krajową Administrację Skarbową - wskazuje dziennik. Jeśli kierowca nie skorzysta z elektronicznej rejestracji systemie, będzie musiał kupić specjalny bilet autostradowy, np. na stacji benzynowej.
Na innych autostradach również idą zmiany. Są miejsca, jak choćby A1 Toruń-Gdańsk, gdzie już od trzech lat kierowcy mogą korzystać z systemów automatycznego, elektronicznego naliczania i poboru opłat za przejazd. Tam wykorzystywany jest videotolling, czyli automatyczne sczytywanie tablic rejestracyjnych.
Podobne systemy wykorzystywane są na A4 Katowice-Kraków, a także także z urządzenia pokładowe systemu Telepass. Stawki opłat dla kierowców korzystających z takich metod są aż jedną trzecią tańsze od stawek za opłaty uiszczane ręcznie - sprawdziła "Wyborcza".
Bramki na autostradach. Kiedy w końcu je pożegnamy?
Ale nie tylko o oszczędność pieniędzy idzie. Dzięki elektronicznym systemom można zaoszczędzić czas. Nowe systemy typu e-Toll, wykorzystują bowiem technologie satelitarne. Dzięki nim bramki będą otwarte dla samochodów, które się w nim zarejestrują.
Jak wskazuje "Wyborcza", od końca czerwca kierowcy ci będą mogli wjechać na odcinki autostrad i zjechać z nich pasami w ogóle bez szlabanów.