Branża fitness ma dość. W poniedziałek zapowiedziała otwarcie siłowni i klubów. Wbrew rządowym ograniczeniom.
"Nadszedł ten dzień, kiedy po wielotygodniowych analizach, szacowaniu ryzyka, weryfikacji kilkunastu opinii prawnych… otwieramy branżę fitness - bez względu na decyzję rządu w kwestii dalszych obostrzeń" - czytamy w komunikacie publikowanym na Facebooku.
Jednak w przeciwieństwie do wielu zbuntowanych przedsiębiorców, nie otwierają się dziś, ale od pierwszego lutego. Dlaczego? To również tłumaczy Polska Federacja Fitness w dalszej części komunikatu.
"Skala przygotowań, jaką wiele klubów musi udźwignąć przed w/w datą. Wielu z Nas jest zmuszonych skompletować swój skład pracowników na nowo bądź w znacznej części. Do tego dochodzą przygotowania prawne, sanitarne oraz wiele, wiele innych czynników" - czytamy
Jak podkreśla Federacja, do sprawy podchodzi strategicznie. "Wszelkie działania związane z otwarciem branży nie zmieniają nic w zakresie procedowania pozwów dot. wykazania nielegalności lockdown’u oraz kwestii odszkodowawczej".
Federacja zapewniła, że udzieli pomocy wszystkim klubom i siłowniom, które zdecydują się dołączyć.
"Wszystkim, którzy będą chcieli dołączyć do akcji otwierania swoich klubów, postaramy się zapewnić wszelkie wsparcie zarówno od strony prawnej, merytorycznej jak i 'papierologicznej'" - dodaje PFF.
Jak podkreśliła PFF, żeby się skutecznie otworzyć trzeba będzie zachować reżim sanitarny. Wskazała również przykładowe strategie oraz numery PKD, na podstawie których ryzyko stwierdzenia przez ewentualne służby dotyczące nie stosowania się do obostrzeń, może być minimalizowane.