Wstrzymanie produkcji przez Grupę Azoty i Anwil pociągnęło za sobą poważne konsekwencje. Dotkną nie tylko rolników, ale także branżę spożywczą, zwłaszcza mleczarstwo i browary.
"Rzeczpospolita" przypomina, że dwutlenek węgla, produkt uboczny działalności zakładów chemicznych, jest niezbędny do produkcji piwa, części serów, a także produkcji suchego lodu potrzebnego handlowi.
Dla sektora oznacza to dramatyczną sytuację, ponieważ uniemożliwi to paczkowanie wyrobów, takich jak sery i inne, gdyż odbywa się to w mieszance gazów, której dwutlenek węgla jest niezbędnym elementem – tłumaczy "Rzeczpospolitej" Agnieszka Maliszewska, dyrektor Polskiej Izby Mleka.
Dziennik zauważa, że Grupa Azoty nie jest w stanie zapewnić także dostaw kwasu azotowego, niezbędnego do zachowania higieny linii produkcyjnych.
– Jeśli nie będziemy mogli czyścić linii i zapewnić higieny produkcji, to nie będziemy mogli produkować – tłumaczy "Rz" Maliszewska, której takie informacje przekazały największe polskie spółdzielnie mleczarskie.
Efekty decyzji państwowych spółek już widać. Zaledwie dwa dni po tym, jak należąca do PKN Orlen włocławska spółka Anwil podjęła decyzję o tymczasowym wstrzymaniu produkcji nawozów azotowych, Carlsberg Polska wstrzyma produkcję piwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Spółka liczy na natychmiastową reakcję ze strony rządu, wskazuje, że podobna sytuacja może dotknąć wiele firm używających dwutlenku węgla.
Spółki, które wstrzymały produkcję nawozów azotowych, tłumaczą decyzję bezprecedensowym wzrostem cen gazu ziemnego.
W poniedziałek ceny gazu w holenderskim hubie TTF sięgnęły 270-280 euro za MWh, po wzroście o ok. 15 proc. w ciągu jednego dnia. W trakcie minionego tygodnia ceny gazu na europejskim rynku wzrosły o ok. 25 proc.