Żywność, produkty przemysłu motoryzacyjnego, wyroby chemiczne, elektronika… Polski eksport tych towarów do Wielkiej Brytanii zmalał od początku roku. Jeszcze w grudniu Wielka Brytania była trzecim z najważniejszych dla polskich firm kierunków eksportowych, a w styczniu spadła na piąte miejsce.
– O jedną czwartą zmalał w styczniu do tego kraju polski eksport żywności, o przeszło jedną trzecią skurczyły się dostawy produktów przemysłu motoryzacyjnego – podają eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) w analizie, do której dotarła "Rzeczpospolita".
Zaskoczenia tu jednak nie ma. Styczeń był pierwszym miesiącem po opuszczeniu przez Wielką Brytanię unijnego rynku i zakończeniu swobodnego przepływu towarów. Pod koniec zeszłego roku odbiorcy w Wielkiej Brytanii robili zapasy, stąd wyraźna grudniowa górka. Do tego wymianę handlową po 1 stycznia spowolnił powrót kontroli celnych i konieczność przygotowania odpowiedniej dokumentacji przewozowej.
Czy to zapowiedź tego, że w przyszłości polski eksport na Wyspy czeka stała zapaść? Otóż, nie. Okazuje się, że są towary, których sprzedaż do Wielkiej Brytanii wzrosła. To m.in. konsole do gier, słuchawki, mikrofony i głośniki, wały napędowe i korby oraz urządzenia do przesyłu danych. Warto ponadto wspomnieć, że według brytyjskich danych, spadek polskiego eksportu był mniejszy od średniej dla całej UE, zwłaszcza w porównaniu do Danii, Belgii, Włoch i Niemiec.
Przed eksporterami trudne czasy. Według Euler Hermes, w drugiej połowie 2021 roku polskie firmy eksportujące do Wielkiej Brytanii mogą stracić nawet 1,6 mld zł, co będzie efektem wprowadzenia kontroli granicznych.