Serwis zwrócił uwagę na premierowy spot nowego Hyundaia Ioniq 5 N. Sportowy "elektryk" przemierza w nim tor wyścigowy i ulice miasta. Towarzyszy temu głośny warkot, który nie byłby niczym dziwnym, gdyby nie... brak konwencjonalnego silnika.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Dźwięk jest sztuczny, generowany przez 10 wewnętrznych i zewnętrznych głośników, aby naśladować doznania silnika spalinowego. Hyundai i niektórzy inni producenci stawiają na to, że kierowcy będą bardziej skłonni do korzystania z aut elektrycznych, jeśli będą one brzmieć tak, jak te napędzane benzyną" - czytamy.
Auta elektryczne będą naśladować dźwięk silnika spalinowego
Samochody elektryczne z natury są bowiem bardzo ciche. Już wcześniej spowodowało to konieczność emitowania dźwięku ostrzegającego pieszych o zbliżającym się bezszelestnie pojeździe. Producenci prześcigają się też w interpretowaniu na nowo dźwięku towarzyszącego rozruchowi czy przyspieszaniu. Hyundai idzie jednak o krok dalej.
Na podobny ruch zdecydował się Dodge, który rok temu pokazał koncepcyjny model elektryczny. On również ma imitować dźwięk z rur wydechowych, charakterystyczny dla napędzanego doładowanym silnikiem V8 muscle-cara. "Zapowiedział, że dźwięk wydechu będzie miał 126 decybeli, czyli będzie prawie tak głośny, jak silnik odrzutowy" - czytamy.
Również Toyota pracuje nad imitacją dźwigni zmiany biegów do aut elektrycznych. Ma to zachować odczucia związane z obsługą skrzyni manualnej w "elektryku". Rzecznik japońskiego producenta powiedział "The Wall Street Journal", że system może nawet zgasnąć, jeśli kierowca pomyli biegi. Z perspektywy właściwości napędu samochodu elektrycznego jest to całkowicie zbędne, ale ma to być funkcjonalność "dla zabawy".