W 2020 roku budowa domu kosztowała średnio 485 tys. zł. W 55 proc. przypadków, pieniądze te pochodziły z kredytu hipotecznego. Największy wpływ na cenę miał metraż budowanego domu oraz, rzecz jasna, wybrana lokalizacja – tak wynika z "Raportu o Budowie Domów", który przygotowało Oferteo. Dotarł do niego serwis "Superbiz".
Zasadniczo najwięcej zapłacić musieli inwestorzy, którzy zdecydowali się na budowę w województwach mazowieckim, małopolskim oraz śląskim. Najtańsze domy powstawały w województwach kujawsko-pomorskim, podlaskim i podkarpackim. Ich właściciele musieli przygotować się na wydatek rzędu odpowiednio 350, 380 i 390 tys. zł.
Ile za działkę?
Cena nawet małego domku zostanie znacząco podbita, jeśli ma on stanąć w dobrym miejscu. Brzeg jeziora, a może popularne przedmieścia? Lokalizacja ma znaczenie. Ankietowani zostali zapytani, ile zapłacili za działkę budowlaną. Z udzielonych odpowiedzi wynika, że 31 proc. z nich udawało się zmieścić w kwocie 10 tys. zł za ar, 21 proc. płaciło między 10 a 20 tys. zł, a 11 proc. – nawet powyżej 70 tys. zł.
Przyjmując, że średnia wielkość wybieranej przez Polaków działki to 19 arów, możemy przeliczyć, że za sam teren pod budowę płacili zwykle blisko 200 tys. zł.
Pozazdrościć można 22 proc. respondentów, którzy działkę dostali w spadku lub formie darowizny. Posiadanie ziemi już na starcie poprawia nasze notowania w banku, gdyż działka może stanowić wkład własny do kredytu hipotecznego.
Na czym by tu zaoszczędzić?
Spójrzmy prawdzie w oczy: planując budowę domu, zbyt optymistycznie rozpisujemy kosztorys. 58 proc. ankietowanych błędnie określiło koszty robocizny, tyle samo pomyliło się w kwestii ceny materiałów. Takie błędy skutkują nie tylko koniecznością zorganizowania dodatkowych pieniędzy, ale nierzadko generują również nieprzewidziane wcześniej formalności.
Jeszcze do niedawna dominowało u nas budowanie "metodą gospodarską", czyli bez zlecania prac wyspecjalizowanym firmom. Szwagier robił trochę w budowlance, syn sąsiada chętnie się przyuczy i coś dorobi – i tak prace trwały całymi miesiącami. Na pewno taniej, z pewnością dłużej. Obecnie Polacy nie wyrywają się już do budowania, ale nadal chętnie podejmują się przynajmniej części prostych prac. Jedni dlatego, że lubią. Inną – cóż, oszczędności.
Zwykle biorą na siebie wniesienie mebli (75 proc.), malowanie (73 proc.), położenie paneli lub parkietu (53 proc.), montaż armatury (37 proc.), montaż płyt G-K (34 proc.), ułożenie glazury (33 proc.), a nawet wykonanie instalacji elektrycznej (31 proc.).