Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna", branża budowlana od dłuższego czasu skarży się na nieregularość na rynku.
"Do nierównego wydawania środków przyczynia się przede wszystkim kalendarz siedmioletnich budżetów unijnych. Na ożywienie można liczyć na początku i pod koniec okresów finansowania, kiedy urzędnicy chcą wydać wszystkie przyznane środki. Stąd górka w branży, jaką mieliśmy w latach 2017–2018, i spodziewana kolejna za dwa–trzy lata" - czytamy w "DGP".
Przedstawiciele firm apelują, by instytucje odpowiedzialne za budowy były bardziej elastyczne.
Obejrzyj: Podatek handlowy? Nie łudźmy się: będzie drożej
- Ideałem byłoby przedstawienie przez GDDKiA i PKP PLK planów na trzy lata z rozbiciem na kwartały. Wtedy firmy mogłyby się lepiej przygotować do inwestycji – twierdzi na łamach dziennika Dariusz Blocher, prezes Budimeksu.
Generalna Dyrekcja od jakiegoś czasu przedstawia plan przetargów na najbliższe 12 miesięcy. Problem jednak w tym, że często plan rozjeżdża się z rzeczywistością.
W 2019 roku na przykład planowano ogłosić przetargi na 435 km dróg . Skończyło się na kilkudziesięciu kilometrach mniej - zabrakło m.in. trasy S17 pod Warszawą czy jednego z odcinków na Podlasiu.
Spory poślizg notują również inwestycje kolejowe. Wiele inwestycji w ramach wartego 76 mld zł Programu Kolejowego jest opóźnionych.
Nie pomaga również sytuacja w samorządach. - Widać tam duży spadek, jeśli chodzi o przetargi. Kiedy okazuje się, że oferty znacznie przekraczają kosztorysy urzędników, to władze miast często wstrzymują się z ogłaszaniem kolejnych postępowań – mówi Dariusz Blocher.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl