Początkiem września money.pl dotarł do treści e-maila, w którym PKN Orlen prezentuje pracownikom stacji procedurę właściwego oznaczania dystrybutorów w przypadku braków paliwa. Wiadomość została wysłana przez Dział Standardów i Relacji z Klientami Sieci Detalicznej. Zdjęcie z treścią wiadomości krąży już w mediach społecznościowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Awaria dystrybutorów na stacjach Orlenu
Jak możemy przeczytać, według wytycznych, jeżeli na Orlenie brakuje konkretnego rodzaju paliwa, obsługa musi zakleić właściwą naklejkę komunikatem z informacją o awarii danej pompy. Jeśli zaś problem dotyczy wszystkich rodzajów paliwa, naklejki muszą zostać zakryte kartką A4 z informacją o treści: "Awaria dystrybutora. Przepraszamy za utrudnienia".
Chcąc dowiedzieć się więcej, zapytaliśmy biuro prasowe Orlenu o to, czy potwierdza wydanie takiej dyspozycji pracownikom stacji, a jeśli tak, to czy w ocenie spółki taka praktyka nie wprowadza kierowców w błąd. Komunikat miałby bowiem dotyczyć technicznych problemów z dystrybutorem, a nie zbyt niskiego poziomu paliwa.
W odpowiedzi koncern zapewnia, że dostawy benzyny i oleju napędowego przebiegają bez zakłóceń.
Załączony mail pochodzi z początku września i wynikał wyłącznie z rekordowego popytu, który obserwowaliśmy w związku z końcem letniej promocji. W tym czasie na niektórych stacjach wystąpił przejściowy (do 2-3 godzin) brak wybranych rodzajów paliw. W odpowiedzi na to firma wzmocniła logistykę, co pozwoliło szybko unormować sytuację - czytamy.
Sprawa dla UOKiK?
- Takie praktyki są dziwne. Dziwne jest też to, że paliwa może brakować. Paliwo jest dostępne na rynku, choć w mało atrakcyjnej cenie - uważa Dawid Czopek, zarządzający w Polaris FIZ, ekspert rynku paliw.
Swego czasu mówiło się o awarii w Chorwacji. Wprowadzono tam maksymalne ceny diesla i nagle popsuły się wszystkie dystrybutory z paliwem premium. Stacje były zmuszone do tego, żeby sprzedawać każdy olej napędowy po tej samej cenie, a ponieważ paliwo premium jest nieco droższe, to wszyscy zasłaniali się tym, że popsuły się dystrybutory - dodaje w rozmowie z money.pl.
Wątpliwości wokół rzekomych awarii podsyca okres globalnych problemów z dostawami paliw. - Jeśli to prawda, to pytanie, dlaczego akurat teraz zaczęły się psuć te dystrybutory, kiedy wiemy, że paliwa zaczyna brakować. Nie jest to fajne. Jednoznaczną odpowiedź dałby audyt, który wykazałby, czy faktycznie dystrybutor się zepsuł, czy też po prostu nie ma paliwa - ocenia Czopek i dodaje, że sprawie mógłby przyjrzeć się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Zagrywka PR-owa
Wskazując na zwiększony popyt na stacjach w związku z wakacyjną promocją Orlen tłumaczy ewentualne niedobory, jednak warto zaznaczyć, że przestała ona obowiązywać z końcem wakacji. - W ubiegłym roku też była promocja i takich problemów nie było. Pytanie, co lepiej pokazać: czy to, że zepsuł się dystrybutor czy to, że paliwo się kończy. Z punktu widzenia wizerunkowego korzystniejsza jest pierwsza opcja - ocenia ekspert.
Grupa Orlen posiada około 3,1 tysiąca stacji paliw w Polsce, Niemczech, Czechach i na Słowacji, Litwie i na Węgrzech. Udział Skarbu Państwa w spółce wynosi 49,9 proc.
Paweł Gospodarczyk, dziennikarz money.pl. Współpraca: Marcin Walków