- To jest level pro w upolitycznieniu banku centralnego i polityki pieniężnej pod wodzą pana Adama Glapińskiego. Oni prowadzili politykę pieniężną w sprzeniewierzeniu w stosunku do konstytucyjnego i ustawowego mandatu dbania o stabilność pieniędza. Oni dbali o stabilność rządów Jarosława Kaczyńskiego, sprzyjając rządowi - powiedział Bogusław Grabowski w programie "Jeden na jeden" w TVN24.
Krytykuje obniżkę stóp
I dodaje: to już nie jest wspieranie rządu w jego propopytowej polityce, w jego rozdawnictwie, w transferach, a jest to branie udziału w kampanii wyborczej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przypomnijmy, że na początku września Rada Polityki Pieniężnej podjęła decyzję w sprawie stóp procentowych, które obniżono o 0,75 p.p. Eksperci podkreślali, że kompletnie nikt nie spodziewał się aż tak drastycznych cięć.
- Nasze prognozy wskazują, że w następnym kwartale inflacja będzie szybko maleć. Nie ma mowy o żadnym zaskoczeniu. Pojawiają się niepoważne analizy w tej sprawie. Warunki (do obniżki stóp - przyp. proc.) zostały spełnione - powiedział prezes banku centralnego. - Średni poziom cen w Polsce w ostatnich pięciu miesiącach nie uległ zmianie. Ze względu na wybory mnóstwo osób publicznych sobie z tego żartuje - przekonywał prezes NBP tłumacząc decyzję o obniżce stóp.
Inflacja w Polsce. Najnowsze dane
Inflacja w Polsce spadła. W sierpniu osiągnęła poziom 10,1 proc. - wynika z danych GUS opublikowanych w piątek. Wciąż jest zatem dwucyfrowa.
Pierwsze, co rzuca się w oczy po przejrzeniu raportu GUS to silniejszy wzrost cen usług. Te rok do roku podrożały o 11,1 proc. Towary - o 9,8 proc. W drugim wypadku możemy zatem mówić o wartości jednocyfrowej, ale tak naprawdę kluczowe są szczegóły. A te wskazują, że tam, gdzie Polacy chcieliby widzieć niską inflację, ta wciąż jest całkiem wysoka.
Żywność i napoje podrożały bowiem o 12,7 proc. To tempo wciąż może niepokoić. O 12 proc. podrożało też użytkowanie mieszkania i nośniki energii. Największe wzrosty odnotowały edukacja (13,5 proc.), restauracje i hotele (13,3 proc.), więcej płacimy za zdrowie (9,7 proc.).