Nie milkną echa raportu Najwyższej Izby Kontroli, z którego wynika, że aktywa Lotosu, w tym Rafinerii Gdańskiej, Polska sprzedała Saudi Aramco kilka miliardów złotych poniżej wartości rynkowej. Co więcej, NIK wskazał, że Saudowie (udziały trafiły do państwowej firmy) mogą decyzją o eksporcie produktów z Gdańska doprowadzić do deficytu paliw w kraju.
Jedną z osób, które podpisały się pod protestem przeciwko fuzji Orlenu z Lotosem, która zgodnie z postanowieniem Komisji Europejskiej musiała sprzedać część aktywów tej drugiej spółki, był Janusz Steinhoff, wicepremier w rządzie Leszka Millera oraz później minister gospodarki w rządach Kazimierza Marcinkiewicza, Jarosława Kaczyńskiego (PiS) oraz Donalda Tuska (PO), a także prezes Krajowej Izby Gospodarczej.
Swoje zdanie podtrzymał po publikacji raportu NIK. - Oceniam to wyjątkowo negatywnie, jako przykład braku odpowiedzialności i niewystarczających kwalifikacji merytorycznych u ludzi, którzy podejmowali te decyzje. Nie trzeba było wyjątkowej wiedzy ekonomicznej, aby wiedzieć, że nie należy łączyć Orlenu z Lotosem - powiedział Steinhoff w rozmowie z PAP.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ekspert: Lotosu nie trzeba było sprzedawać
- Pozbyto się istotnego elementy bezpieczeństwa energetycznego kraju, a także stałych elementów logistycznych. Jak wskazuje NIK, stracono na tej transakcji ponad 5 mld zł. Oczywiście można argumentować, że cenę sprzedaży kształtuje rynek, ale przecież Lotosu nie trzeba było sprzedawać - podkreślił Steinhoff.
Zaznaczmy, że kontrolerzy NIK nie zostali dopuszczeni do dokumentów, którymi dysponuje Orlen. Pracując nad raportem, przeanalizowali jednak informacje dostępne w Ministerstwie Klimatu i Środowiska oraz Ministerstwie Aktywów Państwowych.
"To teraz cała prawda". Głos zabrał sam Obajtek
Śledztwo ws. sprzedaży 30 proc. udziałów w Rafinerii Gdańskiej Saudi Aramco prowadzi Prokuratura Okręgowa w Płocku. Zawiadomienie w tej sprawie złożyła posłanka KO Agnieszka Pomaska. Dotyczy m.in. ewentualnego przekroczenia uprawnień, a także niedopełnienia obowiązków przez członków zarządu PKN Orlen.
Sam koncern, z którym żegna się Daniel Obajtek, odrzuca ustalenia Najwyższej Izby Kontroli, jako "bezwartościowe", sporządzone przy użyciu błędnej metodologii, z wykorzystaniem danych niemających nic wspólnego ze stanem faktycznym.