Filipińczycy są jedną z największych grup zagranicznych pracowników w Polsce. Na pierwszym miejscu są oczywiście Ukraińcy. Według danych ministerstwa pracy w całym 2020 roku pozwolenie na pracę miało w Polsce prawie 296,5 tys. naszych wschodnich sąsiadów. Drugą z kolei pod względem liczebności stanowili Białorusini – pracowało ich w Polsce 28,5 tysiąca.
Na kolejnych miejscach są obywatele Indii (8,8 tysiąca) i niecałe 8,2 tysiąca Gruzinów. Tuż za nimi plasują się pracownicy z Filipin – w 2020 roku pozwolenie na pracę uzyskało 7557 osób z tego kraju.
- Obecnie ważne zezwolenia na pobyt w Polsce posiada prawie 1,7 tys. obywateli Filipin. W zdecydowanej większości posiadają oni zezwolenia na pobyt czasowy (maksymalnie do 3 lat) – blisko 1,5 tys. osób – informuje money.pl Jakub Dudziak, rzecznik prasowy Urzędu do Spraw Cudzoziemców. Zastrzega, że powyższe dane nie obejmują osób przebywających w Polsce tymczasowo na podstawie wiz.
Najpopularniejszym regionem wśród Filipińczyków osiedlających się w Polsce jest województwo mazowieckie (34 proc. osób). Przeważają osoby młode, w przedziale wiekowym 20-39 lat (1,1 tys. osób). W podziale na płeć zauważalna jest równowaga – 51 proc. stanowią mężczyźni, a 49 proc. kobiety.
Skąd tak duży popyt na pracowników z Filipin?
Olbrzymią i cenioną zaletą pracowników z tego kraju jest wiązanie się z jednym pracodawcą na długi czas. A to odróżnia Filipińczyków od pracowników na przykład z Ukrainy czy Białorusi. Na dodatek Ukraina wprowadziła 2-3 miesięczny tryb bezwizowy. Taki system jest dla wielu pracodawców nie do przeskoczenia.
- Średni kontrakt Filipińczyka to rok z przedłużeniem na kolejne 3 lata, a oznacza stałego pracownika na lata. Zarówno my jak i nasi pracownicy jesteśmy zainteresowani jak najdłuższą współpracą. Po 5 latach pracy w Polsce mają możliwość otrzymania stałego pobytu. Staramy sobie pomóc w tym żeby te 5 lat przejść razem – mówi w rozmowie z money.pl Kacper Marzęcki, który sprowadza do Polski pracowników m.in. z Filipin.
Dodaje, że pracownicy z Filipin deklarują chęć zatrudnienia na czas nieokreślony formalnymi widełkami. Zatrudnienie pracownika na precyzyjnie określonym stanowisku wiąże się z jego szczegółowym przeszkoleniem w danej dziedzinie. Tutaj wchodzi prosta matematyka: przeszkolenie jednego Filipińczyka to jednorazowa inwestycja, natomiast przeszkolenie w tym samym okresie kilku Ukraińców czy Białorusinów wiąże się z dużymi kosztami i stratą czasu.
- Trzeba zauważyć że niska rotacja i długotrwała pracy naszych pracowników na tym samym stanowisku pozwala im doskonalić umiejętności, przez co wydajność naszego personelu bezustannie rośnie – mówi Marzęcki.
Przypomina, że Filipińczycy nie zabierają pracy Polakom.
– Brakuje rodaków na stanowiskach produkcyjnych, często wybieramy pracę na terenie UE, gdzie za takie same czynności pieniędzy jest realnie więcej – dokładnie to samo robią Filipińczycy – mówi Marzęcki.
Ile zarabiają Filipińczycy w Polsce?
Dla Filipińczyków praca w Polsce jest mniej opłacalna pod względem zarobków niż w rozwiniętych krajach Azji – na przykład Japonii. Z drugiej jednak strony pracodawcy w Polsce zapewniają im mieszkanie i transport do pracy. Pracownicy z Filipin zarabiają około 4 tysięcy netto miesięcznie. Koszty żywności i innych niezbędnych do życia rzeczy są w Polsce również niższe, niż w innych krajach.
- Filipińczycy obierają Polskę zamiast Azji przede wszystkim dlatego, że tu maja więcej perspektyw. Mogą i chcą nie tylko tu zarabiać, ale też budować swoją przyszłość – mówi Marzęcki.
Pracownicy z Filipin są cenieni z powodu zdolności manualnych, świetnie obsługują maszyny produkcyjne, pracują w szwalniach, przy produkcji żywności. Świetnie radzą sobie wszędzie tam, gdzie potrzebna jest precyzja, sumienność i jakość. Pracę w Polsce znajdują też specjaliści – spawacze TIG oraz na przykład elektrycy.
Marzęcki tłumaczy, że Filipińczycy doświadczenie zbierają w swoim kraju, w Japonii, Korei, Chinach, Tajwanie, Dubaju, Singapurze, Kuwejcie, Katarze, Arabii Saudyjskiej. Często migrują i nie mają problemu ze zmianami środowiska.
Dodaje, że Filipińczycy to urodzeni optymiści.
- Uprzejmi, grzeczni, sympatyczni, czyli tacy ludzie z którymi przebywanie nie stanowi problemu. Zawsze jak odwiedzamy naszych pracowników, to częstują jedzeniem - są bardzo gościnni. Większość Filipińczyków to katolicy, dzięki temu ta różnica kulturowa jest też łatwiejsza do pokonania – mówi Marzęcki.
Bariera językowa również z czasem znika. Marzęcki twierdzi, że po 8-12 miesiącach co najmniej dwóch na dziesięciu ludzi zaczyna komunikować się po polsku.