"Masło za dychę" skutkiem polityki rządu Tuska, ale i obietnica obniżki jego ceny do 5 zł za kostkę, jeśli Rafał Trzaskowski wygra wybory prezydenckie w 2025 roku - politycy największych ugrupowań prześcigają się w "maślanych" obietnicach. Eksperci natomiast co najmniej kilka razy wypowiadali się ostrożniej w tym temacie, zaznaczając, że nagły skok cen wynika co najmniej z kilku przyczyn.
Politycy a ceny masła. Ekspert: Czas sprostować mity
Tylko w listopadzie, jak wynika z analizy next.gazeta.pl, 200-gramowa kostka masła podrożała o blisko 35 procent (rok do roku). Choć najtaniej kupimy ją w dyskontach, to coraz rzadziej można trafić na promocje, spotykaną również przy zakupie kilku kostek.
O tym, że politycy posunęli się zbyt za daleko wykorzystując "maślaną drożyznę", przekonuje Marcin Hydzik, prezes Związku Polskich Przetwórców Mleka. Znawca branży postanowił zdementować mity powielane przez polityków różnych opcji. "Czas na sprostowanie mitów rozpowszechnianych w mediach przez polityków różnych opcji na temat cen tego tłuszczu" - napisał w serwisie Linkedin.com. Zaczął od tego, że kimkolwiek będzie nowy prezydent RP, to masło nie potanieje nagle wskutek jego decyzji do 5 zł. Na antenie Radia ZET zapowiadał to poseł KO Adam Szłapka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Ośmielam się wręcz stwierdzić, że prezydent, ktokolwiek sprawuje i będzie sprawować ten urząd, nie ma i nie będzie miał wpływu na cenę masła - jest ona wynikiem wielu różnych czynników, czyli światowej produkcji mleka (niższa), dochodowości innych produktów mleczarskich (wysoka), kosztów pracy, energii, transportu (wysokie), wpływu handlu i akcji promocyjnych (duży), pogody (susza), obostrzeń proklimatycznych UE (coraz większe i droższe dla producentów)" - wyjaśnia Hydzik w komentarzu w serwisie Linkedin.com.
Jednocześnie zaznacza, że ws. masła nie ma mowy o spekulacji cenowej, która winduje ceny za kostkę. "Nie, to są mechanizmy rynkowe, a ewentualna spekulacja musiałaby być akcją globalną, a więc ocieramy się o teorie spiskowe" - ocenia.
Zdementował też pogląd, jakoby mleczarnie w Polsce były głównie z udziałem zagranicznego kapitału, przez co "nie mamy wpływu na ceny masła". W październiku na łamach "Faktu" grzmiał w tej sprawie poseł Marek Jakubiak (Wolni Republikanie, klub PiS), przekonując, że w kraju mleczarnie "nie są w naszych rękach", podczas gdy sam miał widzieć w warszawskim sklepie kostkę masła po 12 zł.
"Akurat w Polsce dominują na rynku spółdzielnie (około 70% skupu mleka), będące własnością polskich rolników, a trzy największe podmioty (Mlekovita, Mlekpol i Polmlek) mają kapitał polski. Udział firm zagranicznych jest stosunkowo niewielki, aczkolwiek to właśnie te firmy są w awangardzie zmian technologicznych i środowiskowych" - czytamy.