"Wysokie marże w sprawozdaniach finansowych deweloperów to przede wszystkim efekt uwzględniania w nich historycznych cen zakupu działek sprzed kilku lat. Wówczas płaciliśmy za nie 500-1000 zł w przeliczeniu na 1 metr kwadratowy mieszkania, a dziś oferty opiewają na 2500-3500 złotych" - mówi prezes Lokum Dewelopera Bartosz Kuźniar w rozmowie z "Pulsem Biznesu".
Jego zdaniem, podwyżki cen mieszkań uwzględniają przede wszystkim rosnące koszty materiałów i wykonawstwa.
"Ewentualne zatrzymanie wzrostu tych kosztów umożliwiłoby obniżenie tempa podwyżek. To jednak mało prawdopodobne, bo trudno się spodziewać, że ceny surowców, paliw czy energii w najbliższym czasie istotnie spadną. Nie przypuszczam też, że wynagrodzenia pracowników zatrudnionych na budowach i przy produkcji materiałów ulegną obniżeniu. Ze względu na koszty nie ma więc przestrzeni do spadku cen mieszkań" - tłumaczy prezes.
Kuźniar uważa, że wzrost cen mieszkań o około 10 proc. rocznie przy inflacji rzędu 5 proc. jest do zaakceptowania przez rynek. Klienci są co prawda w trudnej sytuacji, bo ich płace rosną nieco wolniej, ale mają zdolność kredytową i banki udzielają im finasowania.
Według "Pulsu Biznesu", we wszystkich dużych miastach zmalała liczba mieszkań w ofercie deweloperów, co przy utrzymującym się dużym popycie dodatkowo wpływa na wzrost cen.