Rząd zdecydował o przedłużeniu zamrożenia cen energii elektrycznej do września 2025 roku. Aleksandra Gawlikowska-Fyk, ekspertka z Forum Energii, krytykuje ten krok, twierdząc, że nie rozwiązuje on problemów sektora energetycznego.
Decyzja nie jest uzasadniona sytuacją na rynku, przy zamrożonych cenach nie będziemy szukać rozwiązań ograniczających wzrosty cen, a takimi rozwiązaniami jest zmiana struktury wytwarzania - powiedziała PAP Gawlikowska-Fyk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Koszty zamrożenia cen
Zgodnie z projektem nowelizacji ustawy, mechanizm ceny maksymalnej za energię elektryczną na poziomie 500 zł za MWh netto będzie obowiązywał do 30 września 2025 roku. Projekt przewiduje również zmiany w taryfach na sprzedaż energii elektrycznej, które obejmą jedynie gospodarstwa domowe. Minister klimatu Paulina Hennig-Kloska poinformowała, że rząd przyjął ten projekt.
Aleksandra Gawlikowska-Fyk zwraca uwagę, że zamrożenie cen nie daje odbiorcom sygnału o rzeczywistych kosztach energii, co oznacza "zamykanie oczu na inne problemy polskiego systemu elektroenergetycznego". Ekspertka przypomina, że Forum Energii rekomendowało stopniowe odchodzenie od zamrożonych cen energii przy jednoczesnym wprowadzeniu bonów energetycznych dla zagrożonych ubóstwem energetycznym.
Finansowanie z budżetu państwa
Całość interwencji finansowana jest z budżetu państwa, co oznacza, że koszty ponoszą podatnicy. Zgodnie z Oceną Skutków Regulacji projektu, koszt rozwiązań osłonowych dla gospodarstw domowych do 30 września 2025 roku wyniesie 3,582 mld zł, a dodatkowo 398 mln zł w 2026 roku z tytułu późniejszego rozliczania rekompensat. Łączny koszt zawieszenia opłaty mocowej na cały 2025 rok to 1,476 mld zł, co daje sumę 5,456 mld zł.
Projekt zakłada również przedłużenie na cały 2025 rok zwolnienia z opłaty mocowej dla odbiorców pobierających energię elektryczną na własne potrzeby w punktach poboru o napięciu co najwyżej 1 kV. Opłata mocowa, która trafia do operatora przesyłowego PSE, zostanie zrekompensowana z funduszu COVID-19.
Aleksandra Gawlikowska-Fyk podkreśla, że prognozy wskazują, iż wzrost cen energii na przyszły rok nie byłby znaczący, a całość finansowana jest z pieniędzy podatników. - Wszyscy ponosimy tego koszty - podkreśliła.