Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Krystian Rosiński
Krystian Rosiński
|
aktualizacja

Ceny produktów rolnych będą regulowane? Minister odpalił "bombę"

246
Podziel się:

– Zależy mi, by rolnik nie musiał, jak do tej pory, sprzedawać po cenie poniżej kosztów – powiedział Robert Telus. Zapowiedział ustawę, która ma to uregulować. Rolnicy się cieszą, eksperci ostrzegają.

Ceny produktów rolnych będą regulowane? Minister odpalił "bombę"
Nowy pomysł na pomoc rolnikom. Przedstawił go Robert Telus (na zdjęciu) (PAP, PAP/Marian Zubrzycki)

Artykuł został zaktualizowany 28 lipca o stanowisko Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi

W weekend minister rolnictwa na antenie TVP1 ujawnił, że trwają prace nad przepisami, które sprawią, że rolnicy nie będą sprzedawać poniżej kosztów.

Zależałoby mi, żeby wprowadzić ustawę, tak zwaną hiszpańską, żeby rolnik nie musiał, jak do tej pory, sprzedawać po cenie poniżej kosztów. Jest takie rozwiązanie hiszpańskie, przyglądamy się temu, przygotowujemy ustawę, żeby kupujący – ten właśnie, który przyjeżdża kupować – nie mógł kupić od rolnika taniej niż są koszty produkcji – powiedział w niedzielę Robert Telus.

"System hiszpański" to z grubsza mechanizm negocjacji cen i kontroli faktycznych kosztów. Jak miałoby to wyglądać w polskim wydaniu? W odpowiedzi na pytania money.pl Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi zapewnia, że konsultuje się w tej sprawie z hiszpańskimi władzami. Jednak przed przyjęciem odpowiednich przepisów nad Wisłą konieczne będzie uwzględnienie różnic dotyczących struktur gospodarstw domowych i prawa. Szczegółów jednak na razie nie ujawnia.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Patologia na rynku malin? "Zyski trafiają do wszystkich, tylko nie do rolników"

Jak zatem weryfikowalibyśmy wielkość kosztów produkcji? Resort wskazuje, że najprościej byłoby oprzeć się na rachunkowości i dowodach księgowych prowadzonych przez rolników. Szkopuł w tym, że nie wszyscy mają taki obowiązek. "W związku z tym wdrażanie rozwiązań hiszpańskich w zakresie ustalania cen sprzedaży powinno zostać poprzedzone szerokimi konsultacjami z podmiotami sektora rolno-spożywczego, w tym organizacjami rolniczymi" – czytamy.

Rolnicy patrzą na pomysł przychylnie

Rolnicy, jak można było przewidzieć, są na tak. – Każdy z rolników powie, że to dla niego bardzo dobra propozycja, że odbiorcy pokryją im koszt produkcji, a powyżej niech się dzieje gra rynkowa – mówi money.pl Krzysztof Cybulak ze Związku Sadowników RP.

Ma jednak świadomość, że nie każdy poprze tego typu rozwiązanie.

Wiem, że zaraz zlecą się krytycy i powiedzą, że to jest ingerencja w wolny rynek. Jednak wiele osób włożyło spore pieniądze w nawodnienie, nawozy i opryski, bo chcieli mieć wysoką jakość produktu. I za tę jakość trzeba zapłacić. A dzisiaj się dowiadują, że mają oddać plony za darmo. Trzeba było nic nie robić, to przynajmniej kosztów by nie było – stwierdza z goryczą nasz rozmówca.

Sadownik zadaje kluczowe pytania: jak ma funkcjonować program, jeżeli wysokość kosztów minimalnych nie będzie ustalona odgórnie. Każdy rolnik ma bowiem inne koszty produkcji, które zależą od wielu czynników. Wtóruje mu prof. dr hab. Edward Majewski ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego.

Koszty produkcji są bardzo zróżnicowane. W przypadku pojedynczego rolnika one się różnią w zależności od: jakości gleby, skali wielkości produkcji, umiejętności rolnika czy nawet jego chęci do pracy. Najlepsi rolnicy oczywiście mają niższe koszty jednostkowe – wyjaśnia w rozmowie z money.pl prof. Majewski.

Z wyliczeniem samych kosztów produkcji jednak nie powinno być dużych problemów. Krzysztof Cybulak podkreśla, że rolnicy z wyprzedzeniem opłacają lub rezerwują budżety m.in. na nawozy, opryski, pracowników i paliwo.

– Oczywiście wiadomo, że z czasem niektóre ceny mogą się zmienić, np. teraz paliwo potaniało. Niemniej da się od razu policzyć, jaki będzie koszt produkcji, choć trzeba uwzględnić też wiele innych kosztów, jak np. koszty amortyzacji plantacji czy maszyn – wymienia sadownik.

Edward Majewski dodaje, że jeżeli koszty produkcji zostaną pokryte na "średnim, z góry ustalonym poziomie", to nie każdy rolnik skorzysta z nowego rozwiązania. Jeśli natomiast resort dostosuje przepisy do pól, hodowli i plantacji ponoszących największe koszty, to beneficjentami nowych przepisów okażą się najefektywniejsi i najwydajniejsi rolnicy, którzy będą mieć "bardzo wysokie premie z tego tytułu".

Oczywiście przy założeniu, że nowy program obejmie wszystkich przedstawicieli sektora.

Problem z ustaleniem wysokości kosztów

Nasz rozmówca jest zdania, że nie da się ustalić odpowiedniego systemu negocjacji cen i kontroli faktycznych kosztów. Przynajmniej nie przy takiej liczbie przedstawicieli tego zawodu, jaką mamy w Polsce. Z Powszechnego Spisu Rolnego z 2020 r. wynika, że w Polsce jest ponad 1 mln 317 tys. gospodarstw rolnych.

Dodać do tego należy, że rolnicy, z wyjątkiem największych gospodarstw, nie mają obowiązku prowadzenia rachunkowości. To też nie ułatwia ustalenia kosztów produkcji rolnej indywidualnie dla każdego właściciela gospodarstwa.

– Łatwe do przewidzenia są natomiast długoterminowe konsekwencje: trudności ze zbytem produktów w przypadku żądania wysokiej ceny, o ile nie będzie nakazu zakupu, wzrost kosztów w przetwórstwie i handlu przenoszony na ceny dla konsumentów, wreszcie osłabienie konkurencyjności polskiej żywności na rynku międzynarodowym – zauważa ekspert SGGW. 

Rozmawiałem niedawno z rolnikami, którzy oczekiwaliby ceny minimalnej na produkty. Propozycja ministra zatem nieco koresponduje z tymi oczekiwaniami. Natomiast ciągle nie wiadomo, czy poziom kosztów dla każdego rolnika byłby taki sam, kto miałby to liczyć ani jak to liczyć. Więc tę propozycję na razie traktuję jako pewne hasło. Czekam na więcej szczegółów – komentuje prof. Edward Majewski.

Co powie Unia?

Na jeszcze inną kwestię zwraca uwagę Monika Piątkowska, Prezes Izby Zbożowo-Paszowej – zgodność szykowanego projektu z prawem unijnym. – Chciałabym zobaczyć projekt ustawy, bo tylko wtedy będzie wiadomo, czy rozwiązania, które proponuje ministerstwo, są zgodne z prawem unijnym, ale też ze zdrowym rozsądkiem i zasadami gospodarki rynkowej – mówi w rozmowie z money.pl

Przypomina też, że decyzja rządu o jednostronnym zamknięciu polskich granic przed importem z Ukrainy wywołała wewnętrzny i międzynarodowy chaos. Ostatecznie Polska porozumiała się w tej kwestii z Unią Europejską, ale temat wciąż wisi w powietrzu, gdyż obecne regulacje obowiązują do 15 września. A w obliczu zawieszenia tzw. porozumienia zbożowego przez Rosję kwestia importu ukraińskich produktów rolnych przez Europę stanie się palącym problemem, o czym pisaliśmy w money.pl.

Powinniśmy robić wszystko, by znaleźć wspólne rozwiązanie z Brukselą w kontekście handlu i tranzytu produktów rolno-spożywczych, ale także w zakresie krajowych potrzeb infrastrukturalnych. Rumunia i inne kraje przyfrontowe próbują uzyskać wsparcie z Unii Europejskiej na rozbudowę infrastruktury. To jest ten czas, kiedy Polska też to powinna zrobić. To dobry czas, by uzyskać wsparcie finansowe na inwestycje w porty, budowę głębokowodnego terminala – inwestycji, które będą służyć nam na wiele lat – mówi Monika Piątkowska.

Ryzykowne ruchy mogą się zemścić

Z propozycją ministra Telusa jest jeszcze jeden problem, dość istotny: fakt, że Polska jest państwem kapitalistycznym. – W gospodarce rynkowej, jeżeli w ogóle już chce się próbować wpływać na rynek, to nigdy nie powinno się tego robić poprzez ustanowienie ceny minimalnej czy maksymalnej, tylko jakimiś innymi parametrami, szczególnie tymi strukturalnymi. To powinna być raczej relacja, jak np. w przypadku płacy minimalnej, która nie powinna być wyższa niż 50 proc. średniej płacy, niż sztywna, z góry ustalona reguła – zauważa w rozmowie z money.pl prof. Marian Noga, były członek Rady Polityki Pieniężnej.

Podaje też konkretny przykład takiego działania z historii. W XX w. Amerykanie płacili rolnikom za nieużytkowanie określonego areału ziemi. W ten sposób chcieli ograniczyć areał upraw zboża i nie dopuścić do nadmiernego spadku ceny. Jednak nie dopuścili się wtedy bezpośredniej ingerencji w cenę.

Ekonomista nie ma wątpliwości, że tego typu rozwiązanie, jakie zapowiedział minister Telus, przypomina raczej styl działania władz gospodarki centralnie sterowanej.

Ministerstwo jednak nie widzi takiego ryzyka. "Hiszpania, która wdrożyła przedmiotowe przepisy, funkcjonuje w strukturach jednolitego rynku UE i nie jest gospodarką planową. Warunek związany z wysokością kosztów dostawcy nie wyklucza tego, że cena będzie wynikać z mechanizmu rynkowego" – czytamy w odpowiedzi na pytania money.pl.

Krystian Rosiński, dziennikarz i wydawca money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(246)
WYRÓŻNIONE
Zibi
rok temu
Proponuje zrobić przydziały: 50 kg kartofli; 10 kg pomidorów; cebula, marchew, kapusta po 5 kg. Cena urzędowa ustalana przez I sekretarza KC PiS, a reszta w cenie rynkowej.
2sort
rok temu
telus, podaj firmy które importowały zboze z Ukrainy.
Osa
rok temu
Ceny regulowane jak w czasach bolszewików i za tz komuny w XIX wieku. To już mega regres i ulica kończąca się na przepaści ! Ceny regulowane nigdy i nigdzie nie zdały egzaminy. Wszędzie wynikły z tego poważne problemy i spadki PKB.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (246)
i po grzyba t...
rok temu
unia europejaka wymusza odcinanie się od ropy ruskiej , teraz bułgaria, a sami handlują , tak jak miało być niemcy tylko handlowały i będą handlować ruskim gazem i ropą i za chwilę będą sprzedawać bułgarii, węgrom nam, ... bo będę nas ratować bo my za mali za słabi albo każy inny powód
Frank
rok temu
Nie majaczcie, lem. .ingi,... Rozwiązanie z ceną minimalną jest dobrym pomysłem (I wiele krajów go stosuje, np. USA i to od ok 100 lat. I co mi powiecie? Że tam był i jest komunizm?), bo rolnik musi mieć tak samo zapewniony byt na przyzwoitym poziomie, jak wy macie np. na minimalnej pensji (przy czym on ma trudniej od was, bo wy w razie czego zmienicie bauera/montownię, a on nie ma jak się ruszyć z gospodarki, w którą do tego musi dużo zainwestować, nim w ogóle zacznie myśleć o zysku). Poza tym od tego zależy stabilność i ciągłość produkcji rolnej, a od niej to, czy w ogóle będziecie mieli co do garnka włożyć (i czy np. będziecie mieli niższą oraz stabilniejszą inflację, bo ceny żywności mocno na nią wpływają). Zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdy szkodliwe zmiany klimatyczne niszczą plony. Zapamiętać: nie każda regulacja kapitalistycznego rynku jest zła. Niektóre być muszą, bo od tego zależy także wasz szeroko rozumiany byt i bezpieczeństwo (no chyba, że wolicie Dziki Zachód ze wszystkimi jego konsekwencjami, albo czasy dowolnej rewolucji, czy rządów kacyków - jest jeszcze trochę takich miejsc na świecie, więc droga wolna, gwarantuję wam, że po najdalej tygodniu błagalibyście o możliwość powrotu, tym bardziej, że w praktyce większość z was, rozpieszczonych i rozpuszczonych ponad wszelką miarę przez dobrobyt, nawet podstawowych rzeczy nie ogarnia i nie potrafi wokół siebie zrobić). Większość z was nadaje się do bezmyślnego przykręcania wyznaczonej śrubki w niemieckiej montowni, a i to pod nadzorem, a się wypowiadacie na tematy, o których bladego pojęcia nie macie. NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO JAK CAŁKOWICIE I PRAWDZIWIE WOLNY RYNEK. NIGDZIE.
Wolny rynek
rok temu
I ludzie będą kupować tańsze produkty z zagranicy, a rolnicy obornikiem w biurach poselskich PiSu podziękują
Łżą🤬
rok temu
Minister fallus obiecuje, tak jak te 10 miliardów dla rolników obiecywał Tw Balbina.
Komuna bis
rok temu
Wczesny Gierek, czy późny Gomułka?
...
Następna strona